Przespałam się i jakoś mi lżej.
W końcu pochwalę się, że ruszyłam z wykończeniem nowego domu. Na dniach przyjdą dachówkę kłaść, tynki w środku dopiero na marca ale czas szybko leci więc już bliżej jak dalej.
Meble do kuchni już też fachowiec szkicuje tak więc do przodu. Planuję następną wigilię spędzić w nowym miejscu
Innej opcji nie ma. Koniec z marudzeniem i użalaniem. Macie rację, zamartwianiem można się wykończyć
Coraz większego mam stresika przed powrotem do pracy. Strasznie się cieszę tym faktem, że wracam do
,, normalnego,, życia, a z drugiej strony to się boję tej zwykłej codzienności. Pokręciłam trochę to wszystko, ale mam nadzieję, że wiecje o co mi chodzi