Cześć dziewczyny.
Chyba faktycznie coś jest na rzeczy z Reseliego. Ja mam co prawda usunięte jajniki, a że przed operacją brałam ten lek, to to, co mi zostało oddałam komuś potrzebującemu, bo ta osoba pytała o niego w aptece, w której ja często bywam.
Może to wina wojny. Większość substancji bazowych do leków jest produkowana w Chinach i Indiach, a jak wiadomo te kraje nie potępiły Rosji za inwazję, więc może na znak poparcia Putina nie eksportują na Europę tych substancji. Taką sobie wysnułam teorię.
Ja swoje leki, które lekarz mi zapisał wykupiłam od razu wszystkie(Aromek), bo gdy wojna, to nic nie wiadomo, czy leki onkologiczne nie staną się deficytowe.
A tak na marginesie, to znalazłam Cię tu Braja
i czytałam Twoją historię o tropikach, o pieskach, o Twoim innym, ciekawym życiu. Jeszcze lektury nie skończyłam, ale będę czytać. Super, że to wszystko tak fajnie opowiadasz.