Patrząc na cierpienie mojej babci zdecydowanie nie chciałabym, żeby mnie na siłe ujtrzymywano przy zyciu.
Dominiczko, nie musisz umierać! Z rakiem mozna długo żyć. Moja ciocia miała raka juz w 2005. wtedy wciagnęło jej brodawkę. W 2007 poszła do lekarza, kiedy rak już owrzodzial. Przerzuty do płuc. Wkrótce potem, długo niezauwazone, do wątroby. Potem 2 czy 3 razy wznowa miejscowa. Nie tylko żyje, ale żyje w zasadzie tak jak poprzednio. Ale nie wiem czy właśnie póxne zauważenie przerzutów w wątrobie nie było ty szczęsliwym zbiegiem okolicznosci. Bo choroba w waznych organach sie ustablizowała na leczeniu hormonalnym. A że potem cos tam w blixnie wyłaziło, komu to przeszkadza? Kiedy po kolejnej wznowie miejscowej ciocia stanowczo odmówila chemii, okazało sie, że istnieją inne opcje leczenia, których jej uprzednio absolutnie odmawiano. Jestem pewna, że i dla Ciebie takie są. Szkoda, że nie moge pomóc finansowo, ale trzeba jakoś zakombinować, żeby zbadano na jakie leczenie Twój rak jest wrażliwy, bo inaczej jest to jak strzelanie z armaty na ślepo. I może to badanie krwi na obecnośc komórek nowotworowych- jesli ich ilośc nie bedzie maleć przy cisplatynie, to lepiej od razu odstawic leczenie, a nie czekac na tomografy i inne takie. Chemia przecież nie jest obojetne dla organizmu, a przysiega Hipokratesa przecież zawiera słynne "po pierwsze- nie szkodzić"...Medycy są w Twoim przypadku za bardzo schematyczni, trzeba ich jakoś obejść. Chemia nie jest dla Twojego syna ani mamy, ma pomóc Tobie! Właśnie- pomóc, a nie zaszkodzić.
Domina, wierzę, że masz potencjał na wiele lat życia. W opisie przypadku jednej pani, co miala raka z przerzutami przez 25 lat lekarz okreslił, że tak długie życie z choroba zawdzięcza miedzy innymi "Agresywnemu podejściu do procesu leczenia". Założę się, że nie była to łatwa pacjentka
Za granicą sa troche odwazniejsi w leczeniu, jak cos przestaje dzialać, to czasem wracaja do poprzedniego schematu, albo wycinaja przerzuty nadające sie do operacji, Niby to nie ma sensu, ale przeciez nawet jak się wytnie tylko część guzów, to zmniejsza ilośc komórek nowotworowych.
A że rak daje szansę na zwolnienie pędu i zastanowienie się nad zyciem i ogarniecie różnych spraw, to fakt.