Witam!Postanowiłam założyć swój wątek.Może na początek kilka słów o sobie:mam 38 lat i samotnie wychowuje już za moment 18-letniego syna(29.06). Rok temu siostra cioteczna ,prawie siłą wyciągnęła mnie prywatnie na usg piersi,ja pewnie ze strachu czekałam na wizytę na Nfz. Od tamtego dnia wszystko potoczyło się lawinowo:nie zapomne słów lekarza-natychmiast do onkologa,proszę tego nielekceważyć i jego wyraz twarzy.Mimo, że przeczuwałam był to szok. Szczęście,że moja siostrzyczka Kasia myślała racjonalnie,znalazła prof. w Łodzi i cały czas mnie wspierała.Później biopsja gruboigłowa i potwierdzenie mojego przeczucia-nowotwór złośliwy zrazikowy... Co się zmieniło przez rok?Wszystko przeszłam chemię: 4xAC i 4x taxotere,przeżyłam mastektomie i zaczełam dostrzegać jakie życie jest piękne,cieszą mnie błachostki na które wcześniej nie zwróciłabym uwagi ;a przede wszystkim poznałam WSPANIAŁE KOBIETY-AMAZONKI...