Służę anegdotą - starą, ale.. ;-)
"będąc_młodą_lekarką...:-D" - czyli jeszcze za czasów mundurowych, stwierdziłem nieprzyjemnie wredne mrowienie w 2 palcach lewej ręki, to był kłopot wtedy - ale koledzy się śmiali, że to powinna być ręka prawa i bym dostał zwolnienie_na_salutowanie
...
Wylądowałem [b. szybko] na Szaserów w spec_pokoiku zapełnionym po sufit sprzętem najnowocześniejszym na ówczesne czasy z podejrzeniem tejże cieśni. Jakiś stażysta asystent doktoranta profesora mnie posadził i podpiął mi kabelki, czujniki od ramienia po lewe palce wszystkie:
- Zbadamy przepustowość nerwów...
Zatelepało mym boskim ciałem - coś na kształt potraktowania taserem/paralizatorem...
- Oj! Przepraszam, coś tu pomyliłem...
Poprzestawiał elektrody, czujniki, kabelki, ustawienia machiny..
- Proszę się nie bać, teraz będzie dobrze...
I było dobrze - ale jak tu się nie bać?
hyh
A lewa ręka mi dziś elegancko mrowi i drętwieje dzielnie.
Yyyy - anegdotka miała być, a chyba wyszło na_straszaka ;p
Ale nie! To operacja ma być - no to na pocieszenie, da się z tym żyć niewygodnie, ale się da - aż do terminu zabiegu
dani - u mnie się wtedy rozeszło... - nie było czasu na pierdoły - ale teraz trudno utrzymać np. widelec metalowy w lewej [pomijam już swą oburęczność przy dowolnej robocie, teraz jestem ograniczony = jednoręczny_bandyta ;p - i nadal się zapominam..
]