Ostatni mój najważniejszy problem...... błagam poradźcie mi coś sensownego. Cobyście zrobiły na moim miejscu.
czy moje zachowanie może świadczyć o tym, że jestem chora psychicznie i reaguje nie adekwatnie do sytuacji. Mnie osobiście jako osobie zaangażowanej w całą sytuację jest to ciężko ocenić. Mogę się mylić, może jednak powinnam się w związku z tym leczyć?
wstęp - obrazujący wcześniejszą relację.
Moja sąsiadka zaprzyjaźniła się ze mną kilka lat temu i rozmawiałyśmy o wszystkim przez gg.
Później realcja z moim sąsiadami nie układała mi się najlepiej...
Chodziło o drobne sprawy .....
Sąsiadka jednym roku chciała, żebym uczyła jej dziecko ang. u mnie w domu. Ja się nie zgodziłam - odpowiedziałam jej, że nie mam kiedy sprzątać....
w rezultacie mojej odmowy - znalazłam kupę na wycieraczce. Zrobiłam aferę bo nie wiedziałam czyja to zasługa.
Napisałam kartkę bo mi się to w głowie nie mieściło, że można tak zrobić!!! kartka zawierała tylko jeden wraz obraźliwy- świnia.
Zgodziłam się na korepetycje w następnym roku ale w następnym roku poprosiłam, żeby znaleźli kogoś innego do uczenia.
Jako, że nie uczyłam ich dziecka nie czułam się zobligowana do odbierania sąsiadce paczek ( a potrafiła zamawiać przez allegro dosłownie wszystko) mimo kilku próśb o to, żeby nie wyłączała dzwonka i nie polecała dzwonienia do mnie, nie przestała tego robić więc przestałam im mówić dzień dobry.
stan sprzed roku
Poważny konflikt zaczął się gdy zajęłam mały pokój i okazało się, że przeszkadzam sąsiadom...
(mam tak cienkie ściany- nie wiem czy można nazwać ścianą dwie 1 cm warstwy tynku oddzielone 5 cm warstwą powietrza ). W dzień jest lepiej -słychać szepty przy ścianie za to w nocy słyszałam każdy szelest przy ścianie nawet oddech sąsiada, który spał obok.)
Sąsiadom przeszkadzało, że jestem cały czas w domu i nigdzie nie wychodzę ( ja siedzę przy laptopie, kręcę się po pokoju a wcześniej nie było nikogo cały dzień w tym pokoju ).
Sąsiadom przeszkadzało, że "nie jestem grzeczna" że jestem nie grzeczna... cuż w domu lubię przeklinać i mam do tego prawo!!!
Zaczęło się dokuczanie... dzieci sąsiada rano ruszały mi klamkę. Drzwi przeważnie były zamknięte ale zdarzyło się, że te drzwi mi się otwarły. Mnie się w piżamie nie chciało wychodzić ale raz wyszłam i powiedziałam co myślę ( byłam bardzo delikatna czego żałuję).
Sąsiadom przeszkadzało, że siedzę do późna i oglądam filmy na laptopie ( który trzymałam na kolanach). Przeszkadzało, że się śmieję, że płaczę itp.
Sąsiad miał ambitne plany pozbycia się mnie z pokoju. Postawił łóżko swojego dziecka tuż przy mojej ścianie chcąc na mnie wymusić jakieś zmiany. Myślał, że ja będę wspaniałomyślna- bo tak do tej pory robił - zasłaniał się dziećmi ( np jak nie upilnował dzieci i otwierały szafkę inne sąsiadki) Pewnego razu oglądałam jakiś film na laptopie i ryczałam jak bóbr i okazało się, że wg jego córki ja się pier... - słowo użyte przez dziecko z 5-tej klasy. Więc sąsiad postanowił mi zrobić na złość wydając odgłosy onanizowania się. Było to niesamowicie obrzydliwe - przeszedł samego siebie bo odgłosy z filmu porno są mniej wulgarne.
.... i się zaczęło. Zdenerwowałam się maksymalnie i postanowiłam nie odpuścić im tego. Celowo mówiłam do ściany głupoty, czytałam to co czytam sobie na fb, puszczałam radio Maryja, przynosiłam sobie z drugiego pokoju tv i oglądałam do późna.( generalnie każdy ma prawo oglądać tv).
Jednak Oni byli bardziej zaprawieni w walkach z innymi sąsiadami więc odpuściłam. Przeniosłam łóżko bo psychicznie nie wytrzymywałam różnych odgłosów zza ściany. Znudziło mi się spanie w stoperach i słuchawkach dla budowlańców. Ja się denerwowałam i wychodziłam na tą złą jędzę a oni mi dokuczali w taki inteligentny i wyrafinowany sposób tzn, żeby nikt tego nie słyszał poza mną np. potrafili o 4 tej rano obudzić mnie szeleszczącym papierkiem po chipsach.
Przestawiłam łóżko pod okno a że mam nie szczelne okno zdarzyło mi się z dwa razy spać w czapce. ( ogrzewać ściany pokoju sąsiadom nie zamierzałam ).
Teraz zrobiłam remont pokoju i nabrałam siły psychicznej. Postawiłam łóżko tam gdzie było i domyślam się, że konflikt będzie narastał.
Raz kiedy poszłam sąsiadom zrobić awanturę o to co się dzieje, sąsiad nie próbował rozmawiać zadzwonił na policję. Dzieci wiedziały co policjantom opowiedzieć, wiadomo wyszkolone przez tatusia. Tatuś jedyny i najmądrzejszy autorytet itd. W każdym razie po rozmowie z nimi dostałam od nich namiary na panią dzielnicową. Generalnie sprawa jest trudna bo trudno mi było cokolwiek udowodnić bo sąsiad jest dość inteligentny. Gdy mnie spotykał nic nie mówił, za to wpatrywał się we mnie z niesamowitą nienawiścią. ( jakiś trik psychologiczny stosowany w motywacji pracowników).
Wg wszystkich sąsiadów jestem nie normalna. Mam dwa pokoje i mieszkają w moim mieszkaniu 2 osoby więc powinnam jak do tej pory nadal spać w sąsiednim pokoju. Oni przecież mają 2-kę dzieci więc ich jest 4- ka i dlatego powinnam to ja powinnam odpuścić.
Powinnam przestawić łóżko, zabudować sobie ścianę szafami tak jak życzyłby sobie tego sąsiad.
Po raz pierwszy w życiu zacięłam się i myślę sobie - nie ma mowy. Zostałam doprowadzona do takiego stanu, że w pewnym momencie moją modlitwą i ukojeniem stał się psalm 109. ( prawie jak klątwa ).
Spodziewałabym się, że można mieć konflikt z sąsiadami w mieszkaniach socjalnych a nie z wykształconymi i zamożnymi ludźmi. Kobieta pielęgniarka pracująca w prywatnej klinice u boku prof. Bochenka w BB na jednym etacie i w Ligocie na drugim i facet po AE w Krakowie z własną firmą informatyczną. Najgorsze jest to, że z nią miałam wspólnych znajomych, na moje szczęście, między nimi też zaistniał konflikt i był na tyle poważny, że znajomy zaprosił ze wsi na wesele 100 osób a ich nie.
Jedynie co to mogą mi zaszkodzić w tym, że bardziej zajmowałam się konfliktem niż moim życiem.