Ech, z tą dzielnością bym nie przesadzała... Różnie bywa.
Dziewczyny, weźcie mnie jakoś pocieszcie, bo zaczynam się mocno podłamywać. Po 3 wlewie FEC okazało się, że wprawdzie gad się zmniejsza, ale mało
Moja onka zaordynowała zmianę na Taxotere solo, bo mówi, że nie ma sensu dalej ciągnąć Epirubicyny. Teraz jestem po pierwszym wlewie taksanka i... się stracham. Bo jak i to nie zadziała, to co? Cholera, ja muszę żyć! Mój synek mnie potrzebuje... Powiem Wam, że już mam gdzieś te wszystkie skutki uboczne (może tak mówię, bo pierwszy Taxoter obszedł się ze mną baaardzo łagodnie, w przeciwieństwie do czerwonej), byle wreszcie ZADZIAŁAŁO!