Beciu, sorki, że się wtrącam, bo na rozrusznikach nijak się nie znam - poza tym, że około 30 lat temu koledze "poszedł" po zetknięciu z kontaktem (dlatemu pisałam o tym spięciu w telefonie), a koleżanka z liceum, ginekolożka w wyniku choroby boszsz..... zapomniałam nazwy, co atakuje różne narządy wewnętrzne, jak se przypomnę to dopisam
, ma go i ona też ma się b. dobrze - skoro fartuchy gadajom, że wszczepić, to chyba nie ma się co zastanawiać.
Migotanie przedsionków wg mej wiedzy może spowodować poważny skutek i wydaje mi, że pomimo całej żywotności taty lekarze wiedzą co gadają.
Dużo zdrówka dla taty, a jak się zdecyduje, to i kciuki potrzymam. Wydaje mi się, ale może się mylę, że to, aż taki skomplikowany zabieg nie jest, a sam Ochojec chyba trzyma poziom (trzydzieści lat temu mój staruszek miał robione tam bajpasy).