Miałaś sunię wysterylizowaną?
Kołnierz jest duży i sobie nie wyobrażam, jak ona by z nim leżała. Ma taki sposób leżenia, że pyskiem leży na podłodze, albo na boku. Ten kołnierz będzie jej bardziej przeszkadzał, niż szwy. Tak myślę, ale może naiwnie. Szwy zaczną ją denerwować, gdy się zacznie goić i będzie swędzić, teraz jak jest ból, to łudzę się, że nie wygryzie nici.
A one są rozpuszczalne chyba, bo nic nie mówił weterynarz o kontroli, czy przyjściu na wyjęcie szwów. Kazał mocno pilnować tylko dobę.
Nie poznaję siebie. Wychowana byłam na wsi, gdzie w domu zawsze był pies. Suczki, kotki (dwie) rodziły i pamiętam, że zawsze znaleźli się chętni na małe, a ja miałam radochę bawiąc się z malutkimi zwierzaczkami. Też były owieczki, które karmiłam butelką, bo mama mogła tylko jedno karmić. W ogóle fajne wspomnienia, ale nie pamiętam, by zwierzaki były kłopotem. Chyba, że ostatni Amik, foksterier, który atakował wszystkie psy i tylko wiadro wody pomogło, by rozdzielić, a ja w tych chwilach prawie dostawałam zawału.
Ptaszyno, dziękuję za wszelkie rady