Jestem z tych tumanów komputerowych (czego się nie wstydzę, to apropos wczorajszej dyskusji) i nie umiem, a raczej nie wiem, czy mogę, założyć nowy wątek. Napiszę więc tutaj, bo widzę, że jest potrzeba. Najwyżej szefowe wkleją w inne miejsce lub założą nowy
Jeśli chodzi o gojenie ran i to oczywiście wszystkich nie tylko tych rekonstrukcyjnych, a ja to akurat przerabiałam na tych ostatnich, rozróżniamy:
1) Gojenie szybkie, tzw. rychłozrost.
Tutaj brzegi rany, złączone szwami, łączą się. W ten sposób ciągłość skóry zostaje zachowana. Natomiast sama rana, a potem blizna, są cieniutkie i ładne. W okresie gojenia, który trwa od kilku do kilkunastu dni, przemywamy ją np. octeniseptem (może być jodyna itp.). Utrzymujemy w suchości. Ewentualnie przykrywamy suchym, jałowym, gazikiem. I tyle.
2) Gojenie przez tzw. ziarninowanie.
Nie mylić proszę tego sposobu z powikłaniami. To jest drugi, naturalny sposób gojenia, gdy ciało musi się oczyścić z martwych tkanek. Nie ma tutaj infekcji, którą trzeba potraktować antybiotykami. Do takiej sytuacji dochodzi, gdy z jakiś powodów brzegi naturalnie się nie zrosły, jak w pkt 1). Np. doszło do jakiegoś zainfekowania, przez dłuższy okres czasu w trakcie zabiegu lekarze macerowali ciało, sam zabieg był dłuższy i pomimo całej zachowanej przy nim septyki coś się do rany dostało. Sam proces gojenia trwa, jak piszą, średnio 3 tygodnie. Oczywiście wszystko to zależy od rozległości gojącego się miejsca, może to trwać znacznie dłużej, i też od indywidualnych cech organizmu. Nowo wytwarzane komórki własnego ciała narastają od dna i brzegów rany, aż do połączenia się jej brzegów.
Do dwóch lat, kiedy to nowo utworzone komórki zaczynają wnikać w głąb ciała, blizna się wygładza i jaśnieje. Trwa to do momentu, aż stanie się ciut jaśniejsza od niego.
Traktujemy ja w okresie gojenia też octeniseptem (lub innym tego typu środkiem). Częściej niż w pkt. 1). W ten sposób usuwamy wszelkie martwicze tkanki. Utrzymujemy przez cały czas w wilgoci, bo tylko w takich warunkach cały ten proces prawidłowo przebiega. Czyli na początku zakładamy przymoczki z octeniseptu w postaci namokniętych nim jałowych gazików. Później można zakupić (tylko w necie, bo w normalnej sprzedaży nie ma) np. hydrosorb żel, który po przemyciu rany nakładamy bezpośrednio na nią i znowu zakrywamy jałowym gazikiem. utrzymuje nam on wilgotność wg ulotki na ok. 3 doby. Z moich doświadczeń wynika, że tak dobrze ponad dobę.
Uzbrajamy się w cierpliwość, staramy się nie denerwować, bo i tak tym niczego nie przyspieszymy. Jedyne co możemy zrobić to prawidłowo dbać o ranę. Gdy już zrobi się sucha smarujemy ją krótko linomagiem maścią.
3) Gojenie ran trudnych.
To są te rany zainfekowane. Z których np. pobiera się wymaz, aby wiedzieć, jakim antybiotykiem je potraktować. Mogą to być odleżyny. Chyba też mogą to być rany u cukrzyków.
Na nich się na całe szczęście nie musiałam jeszcze poznać.
Natomiast co do tych dwóch pierwszych, póki pamiętam jeszcze, mogę pomóc