drewnoluchy? to chyba jakies stwory z Harrego Pottera
Drewnoluch to moje tlumaczenie "woodroach", wymyslonego przez Shyama na okreslenie wielkiego i padkudnego z urody robala, ktory jest jakims skrzyzowaniem karalucha z ćmą i stonogą
Na drugi dzien po mojej "walce" z wężem" Murli siedząc beztroko przed komputerem zauważył pytona pelznacego w góre po jego oknie. Na szczęście z drugiej strony he he
Pora deszczowa sie skończyła. Jak zwykle na koniec byla straszna ulewa, zapchało nam turbine itp. Ale już widać że pora roku sie zmieniła, wieje suchy wiatr od północy i trzeba sie spieszyć z zabezpieczaniem ogrodu i drzewek przed suszą.
Młody wykopuje kurkumę, a ja nie nadążam z przesadzaniem przerośnietych juz sadzonek okry i pomidorów. A tu nowe roslinki niedługo będą sie domagać uwagi
Tymczasem ja ciagle jestem zdechlakiem.
Po przywleczonym z samolotu (dziekujemy Ci kaszląca stewardeso
) przeziębieniu przyszedł czas na bolacy kręgoslup i niestrawność. A tu tyle roboty
Znajomy niedawno oznajmił, że ma raka... Najpierw wykryto przerzuty w węzłach, a reszta tak sie zakamuflowała, że trzeba było Peta zeby odkryc, że to rak nosogardzieli. Martwi mnie, że on sie uparł, że nie chce konwencjonalnego leczenia.
Nie ma co prawda wielu opcji, operacja nie wchodzi w grę, ale przynajmniej żeby chociaż radio
. Stosuje jakąś magneso terapie czy jakos tak i podobno przerzut w węźle sie zmniejszył. Ale znalam juz jednego, co się leczył mlekiem z podobnego czy takiego samego raka... Umierał w strasznych męczarniach... On sie na razie świetnie czuje, zaczął się zdrowo odzywiać, ćwiczyć i takie tam, widzi same plusy, wszyscy nagle do niego piszą, ma dobry powód, zeby się wiecej modlic, dobre teksty na bloga itp. I jak komus takiemu powiedzieć, że jeśli tfu tfu ten rak urosnie to modlitwy i zdrowe jedzenie już tak latwo przez gardło nie przejdą