Kostaryka jest na tyle duża, że wszystkich nie znam
No i gazet też nie czytuję, w necie też unikam wiadomości, żeby sie nie denerwować niepotrzebnie, bo co zobaczę jakąś wiadomośc to mi podnosi cisnienie. Te dobre jakos rzadko trafiają na pierwsze miejsca w wyszukiwarce...
Zbieram sie od jakiegoś czasu do wpisu, ale nasz net bardzo kiepsko dzialał, bo przekroczylismy limit i strona mi się ledwie otwierała. Pewnie za pare dni znowu będzie tak samo...
Tydzień mam kiepski... Ciocia z wznową raka płuc jest w bardzo kiepskim stanie
A dzisiaj umarł mój bardzo sympatyczny znajomy- rak krtani i przełyku... Zostało 2 letnie dziecko i niepełnosprawna żona...
Ciocia postanowiła nie rzucać palenia i tak 2 lata terapii poszły do smieci, bo nastapiła wznowa. A teraz jest tak słaba, że chemii nie może wziąć... A kolega miał obiekcje co do chemii i radioterapii (jego rak był pierwotnie zdiagnozowany jako nowotwór niezłośliwy ale nieoperacyjny) i tak długo się zastanawiał czy się leczyć czy nie, że w końcu nowotwór zmienił sie w raka i chłopaka nie ma.
Dobra, nie smęcę, teraz cos optymistycznego- ciocia co ma raka piersi z przerzutami zakwalifikowała się do radioterapii na bliznę, zaczyna w przyszłym tygodniu!
Nie rozumiem tylko, czemu jak miala miec radioterapie pierwotnie to jej odmówiono z powodu przerzutow i przy pierwszej wznowie też- ta sama lekarka!- powiedziała, że z przerzutami nie mozna miec radio.
Wykastrowany kundel żyje, zrobił się wielki i spasiony, wyleczony z gorączki kleszczowej, robaków w kiszkach i płucach, zażywa wolności, czyli czasami znika na pare dni. To nasz "najdroższy" pies, na ostatni test krwi musielismy pozyczyc kasę (badanie krwi dla psa kosztuje tu 50 dolarów!
) Weterynarzowi tak bardzo się podoba, że zaoferował że zamiesci zdjęcie na swojej stronie na facebooku i da go do adopcji, ale nie możemy nikomu tego zrobić- taki zwierzak z lasu zaraz by uciekł z czyjegoś małego ogródka
A my po 4,5 miesiącach suszy mamy wreszcie pore deszczową... momentami trochę za mokrą (ludziom ciężko dogodzić
)