w serialach wg mnie rządzą jednak brytole; i w tych śmisznych i tych poważnych;
(z ostatnich odkryć polecam na przykład The Fall (z agentkom Scully heheh), to z tych bardziej poważnych)
w brytolskich serialach lubię to, że ludzie wyglądają tam jak normalni ludzie, nie śpią w doklejanych rzęsach i push-upach, a wątki romansowo-seksualne są zwykle bliższe rzeczywistości niż w serialach hamerykańskich