Chyba moge być dumna z kielczan, bo w tym roku padł rekord wysokości zebranych środków na WOŚP. I bardzo, bardzo mi się podobały panie (z wyglądu typowe mohery), które oklejone serduszkami, z uśmiechem na ustach wędrowały do katedry na wieczorną mszę.
Po wydarzeniach w Gdańsku i konrefencji Jerzego Owsiaka tak sobie myślę, że.... nie stoję murem za Jurkiem. Przecież on ma prawo zrezygnować. Kto dał by rade działać na takich maksymalnych obrotach przez ćwierć wieku, pod takim obstrzałem hejterów, nienawistników, etc.
To co wydarzyło się w Gdańsku mnie przeraża. Ale z drugiej strony zobaczmy w kroniki policyjne. Ileż napaści, morderstw wydarza się wśród szarych ludzi. Czy oni są tymi gorszego sortu, jeśli brat zabija siostrę, mąż żonę (lub żona męża). Przecież taka zbrodnia jest jeszcze gorsza, bo odbierają życie osoby, które na jakimś etapie życia kochały swoją ofiarę.
Czytam komentarze pod złamanymi sercami, czarno-białymi fotografiami zamordowanego prezydenta. Wylewa się z nich tyle jadu, że wcale nie mam pewności, czy gdyby te osoby miały w ręce nóż nie użyły by go.
Zszokował mnie wpis, że pewnie nóż, którym zabito człowieka, będzie za rok na WOŚP bardzo chodliwym walorem na licytacji.
Boszszsz...kim my się stajemy...
Pozostaje wiara, że ludzi dobrej woli jest jednak więcej. Że jako Polacy umiemy i chcemy się jednoczyć dla wspólnego dobra (czego najlepszym przykładem jest właśnie WOŚP i choćby zbiórki pieniędzy na potrzebujących).
I słońca, słońca mi się chce.
I stałam się jakaś tkliwa, a może nie cała ja, ale żebra po stronie naświetlanej. Bolą nawet pod naciskiem biustonosza. I to nie jest fajne...
Mam nadzieję, że u Was lepiej.