Pil
Najpowaga hamak (przestrzeliłem - a linka nie ma już ;p) - bo że przypomnę syt.:
Pojechaliśmy do Winca do łódzkich wodniaków, do ich bazy letniej - i ich naj_druh właśnie ODKUWAŁ polodową przystań (tak, tak! Psze_młodzieży bywały takie mrozy, które przesuwały harcerską NAWET przystań zimą na jeziorze - corocznie
) A druhenki ze zlotów znane, radosne, że "będą znowu KAMEROWANE" ze szlifierkami_kątowymi, łatami z włókna szklanego i żywicy epoksydowej ociękającymi pędzlami oderwały się od renonononowowanych_dla_dzieciarni łódek (!) i przywitały entuzjastycznie_wręcz (żony minę pamiętam
) - ale z daleka = z hangaru_bo_żywica_itd...: Madziak jest? Tam, tam, tam --> O, idzie!
Juniora jeszcze MOGŁEM na rękach nosić (kilka godzin na dobę nawet..............) = niosłem więc.
NIKOMU nie udało się WTEDY nauczyć go podawania ręki na powitanie (mylił bodaj z DAJ ten gest = kłopot na wejściu, nie?
).
Podeszła Madziak - Jednak wpadłeś - sam widzisz, co się dzieje; witam - znamy się, cześć Artur...............
I już wiecie?
CZEŚĆ!
No cześć jej podał!
[Nie bójmy się słowa PRZEŁOM? ]
I Madziak może by się ucieszyła akurat z LINKA wodniackich akcesoriów [?
], ale jak ją zawoziłem do składnicy czy na Stare Miasto po "jedyną TAKĄ z kotwicą lilijkę" to wyszedłem z lokalu, bo cena była tak zaporowa przy wejściu, że ;p