Zwlokłam się z łóżka z wielkim bólem głowy! Wrzuciłam skibkę by nie na pusty żołądek i zaraz łyknę coś uśmierzającego. Olek już w pracy, trochę wczoraj posiedzieliśmy , pogadaliśmy , ciut "liznęłam" filmu z podróży . Mężulek wrócił bez walizki , już w Paryżu zaginęła.
A w Caracas miał wielka kontrolę. przed wyjazdem na lotnisko mówiłam by uważał bo tam do więzienia nie będę jeździć!
Z tego co opowiadał to ja chyba dostałabym zawału. Przez megafony go wzywali , poszukiwali . W końcu ( nikt nie mógł z nim iść) zwinęli go i szedł z 20 minut w jakieś podziemia , gdzie był bardzo długi stół, a na nim jego walizka. Służba lotniska, czy żołnierze uzbrojeni, groźni oczywiście psy.. Olek strachliwy nie jest , ale podobno zaraz przypomniał sobie moją przestrogę :)i ciśnienie podniesiono mu znacznie. Zaczęło się kontrolowanie bagażu, otwieranie butelki z alkoholem, dziubanie ostrym narzędziem w pudełka z lekami, nadpruwanie podszewki, wywlekanie każdego drobiazgu, stukanie w plastikowe części, bardzo dokładna kontrola .Na szczęście nic mu nie podrzucono ( bo pewnie tego się bał) i wreszcie odprowadzono. A tam bratowa ze szwagrem czekali roztrzęsieni, postanawiając ,ze jak go nie puszczą to oni zostają!
Powiedziałam- tam nie jednak nie zobaczą! Chyba bym nie przeżyła tego stresu, albo zaaresztowaliby mnie za awanturę jaką bym zrobiła.
I w ostateczności wyjątkowa walizka została w Paryżu!
Dana była ciekawa relacji z wycieczki. Podróżnik zachwycony, szczególnie roślinnością, krajobrazami, naturą. Caracas- okratowane, brzydkie miasto- jak więzienie. Całe mnóstwo wodospadów, przepiękna Amazonka, Ukajali ,Orinoko, poranki w dżungli, gdy budzi cię chór ptaków, papugi nad głowami, cudowna ściana śpiewającego lasu to na pewno największe wrażenia. Było w sumie 11 startów samolotem , jazdy motorówkami w nocy, podróż autokarem ( 14 osób , bardzo zgrana ,zdyscyplinowana grupa) . Wrażenia niezapomniane, a te wycieczki z RainbowTours , w tak dalekie miejsca są zawsze świetnie zorganizowane i cudowne, wiemy z autopsji). Jedzenie na takich wycieczkach , zachowawcze raczej ,ale jak był czas to sami podjadali( tak mamy w zwyczaju na wyjazdach) w lokalnych knajpkach. N.p 100 $ zapłacili za 5kg homara i surowe ostrygi ( wielką michę) . U nas byłoby co najmniej 5 razy droższe nie mówiąc o świeżości. Podobno było przepyszne!( biedny homar , widziałam na filmie jeszcze jak się ruszał).