Ostatnio (sobota, niedziela) miałam okazję pospacerować po pobliskim mieście (jakby co, to chodzi o Kwidzyn) z ludnością (sztuk dwie) napływową. Pokazywałam gdzie jakie sklepy, restauracje, itp. Przyjechali nastawieni, na głęboką prowincję, bo tak im powiedziała obecna mieszkanka tego grodu.
Połazili, popatrzyli i okazało się, że nie jest tak źle, że miasto ładne, zadbane, że są atrakcje. Więc skwitowałam, że nie należy się sugerować czyimś zdaniem, tylko samemu się przekonać.
Mamy burmistrza, który włada miastem od 1998 r. Pomalutku, systematycznie zmienia miasto i wszystkim, no może prawie wszystkim mieszkańcom, a na pewno zdecydowanej większości, podoba się już teraz. Pamiętam jak bardzo szczęśliwy chodził po naszym nowym moście. To była jego idee fixe. Udało się, walczył o kasę na to i dał rade.
Jestem pewna, że gdyby co chwila, to stanowisko obejmował inny człowiek, to byłaby totalna abstrakcja, bo każdy miałby to swoje 5 minut, ale mieszkańcy nic z tego by nie mieli. Co chwila inna koncepcja, a tłumaczenie, że nic nie zrobione było by tym ... nie miałem czasu.
Przecież nawet my planujemy, realizujemy nasze pomysły, ale na to też trzeba czasu, a przede wszystkim kasy.