gratuluję hamaczku dobrej fotki
, wiem jak cieszy, kiedy u palacza (byłego - od ponad roku) wychodzi piękne zdjątko.
To o moim mężu...
No a te zasłonki.....
! czegóż chcieć więcej w jednym dniu
mnie dzisiaj parę spraw mocno "podniosło" ciśnienie, ale negatywnie - czytaj- jutro o 10-tej rozmowa z właścicielem, który chce ode mnie cudów - trzymajcie mnie, bo może być "gorąco"!, siostrzyczka co to nie odbiera dzisiaj ode mnie tel. - ważnych, pani opiekunka w m-cu przebywania ojca, którą wyręczyłam od 16,30 do 19-tej we wszystkim, nawet sama(!) przemieściłam ojca z wózka inw. do łóżka, bo ona mi mówi, że jest krucha i nie potrafi (!!!!! za 4 tys. miesięcznie taka obsługa!!!!), ledwie głowę położył na poduszce już spał, tak był zmęczony!, na koniec przyjeżdżam do P-ny - a tu pobojowisko w całym miasteczku - drzewa powalone gdzie nie spojrzysz, błoto, masakra. Z ręką na ramieniu podjeżdżałam pod dom... mąż już posprzątał meble tarasowe rozrzucone po całym ogrodzie, wcale nie lekkie, w piwnicy resztki wody co ją wybiło.Podobno była trąba, tajfun (nawet w tv mówili o Pszczynie - o czym dowiedziałam się z Włoch). Jak zadzwonił Kubuś wnusio - babciu czy już nie ma trąby w P-nie? Praca córci dzwoniła, czy jej rodzice ocaleli
. Tak to wieści po świeci się rozchodzą
. Nie mam strat, trochę przygięte krzewy, jeden cyprysik wyrwany.
Taki dzień...