Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Mój jest ten kawałek forum => Wątek zaczęty przez: eliza w Listopada 05, 2015, 11:16:14 pm
-
słuchajcie dziewczyny, jestem po pierwszej platynie. walczę z tym ujemnym gadem co sił. :0ulan: :0ulan: każą dużo pić by dużo sikać, bo nerki mogą wysiąść. Zastanawiam się, czy nie można by tej platyny trochę odcedzić, a nie wszystko do kanalizacji pchać, jak myślicie. Pozdrowionka. eliza
-
co pomysł to pomysł ;D teraz tylko ustalmy metodę >:D
-
Elizko, mastektomię miałaś w 2014, chyba nie dziś ;)
Spokojnen nocy :-*
-
Zastanawiam się, czy nie można by tej platyny trochę odcedzić, a nie wszystko do kanalizacji pchać
xhc
Bierz byka (tfu - raka) za rogi a my z Tobą, elizko :0ulan:
-
Eliza walcz i wygrasz ,czytaj u nas i zobacz ,że wszystko jest możliwe :0ulan: :0ulan:
-
nawet jak Ci się nie uda tej platyny odcedzić ;D to choć gwarancja czystych rur kanalizacyjnych przez najbliższe tygodnie xhc
-
No szkoda, że to taki szlachetny metal. W innym przypadku nasikałabyś na magnes i po sprawie.
-
Kombinatorki xhc
-
Czyli z grubej rury, brawo bxu
-
Słuchajcie, moja koleżanka jest chemikiem, powiedziała mi, że nie ma szans na odzysk, ale na koniec napisała mi, że się modli za nas. tylko nie wiem w jakiej sprawie, czy sądzicie jak ja, że chodzi o ten odzysk? >:Da oto ja w przygotowaniach do odzysku :brzuszki: xcv ztx
-
po takich przygotowaniach wszystko przebiegnie śpiewająco :)
-
nawet jak Ci się nie uda tej platyny odcedzić ;D to choć gwarancja czystych rur kanalizacyjnych przez najbliższe tygodnie xhc
.... no Róża jak zwykle celna odpowiedz dala xhc xhc
-
Spać nie mogę przez tą platynę, przysypiam koło 22, a budzę się o 2 i koniec. trochę mi niedobrze, a atosy boję się brać, bo niestety poważne problemy mi z wątrobą zrobiła tamta chemia i nikt na to do tej pory nie zwrócił uwagi, a mogłam już, od lipca brać leki na odbudowę. no ale cóż, 3-krotne podwyższenie to sprawa niepokojąca, to kto się miał przejąc mną jak miałam 7-krotne podwyższenie, dopiero teraz chemiczka zareagowała bo są 10-krotnie podwyższone wyniki. i się zaczęło, co Pani bierze, to leki astmowe trzeba ostawić,tylko, że bez nich oddychać przestanę i w ogóle biorę od dawna, a jak przejrzałam to wyniki złe juz po czerwonej takie się zaczęły, wcześniej były w idealnej normie. mam nadzieję, że choć uda się zregenerować, bo wątróbki na sklepową nie zamienię, wykupiłam masę "naprawiaczy" od chemiczki i od Bonifratrów.
Bo jak mam walczyć tępym mieczem, gdy mu wątróbkę stępili. Muszę jednak dobrać się do tej platyny, bo koszty rosną. ;)
Może któraś też tak miała? napiszcie xhc
-
Elizko, mastektomię miałaś w 2014, chyba nie dziś ;)
Spokojnen nocy :-*
Dzięki. Dopiero teraz załapałam, ale korekta już jest. zielona jestem jeszcze na forum, brawo dla Cię i za bystre oko, :oklaski: ja po tej platynie trochę mam przytępione i oko i rozum ;) ;)
-
Nie ma sprawy, Elizko w sprawie platyny nic nie poradzę, ale trzymam kciuki, by było coraz lepiej :-*
-
słuchajcie minęło 6 dni i zaczyna byc lepiej. teraz 2 tyodnie na wytchnienie, aby brnąć dalej, dzięki za wsparcie
-
:oklaski: To już jeden wielki krok do przodu :)
-
Przytulam Eliza,już część zaliczyłaś.Dbaj o siebie :0ulan:
-
A już z jęczałam, jak mogłam się na to znowu zgodzić, ale po trochu do przodu i wróciłam między żywych. Pozdrawiam
-
dzielna jesteś bardzo elizo!!!
jak tylko zaczyna być troszkę lepiej, to człowiek zapomina te złe momenty - teraz przez dwa tygodnie wolności :)
-
teraz przez dwa tygodnie wolności :)
ale ta wolność winna być okraszona dobrym jedzonkiem i rozrywką
jedzonko, coby wspomóc organizm
rozrywka, coby wspomóc psyche
najważniejsze, że doszłaś do siebie :)
-
Słabiutka trochę jestem dziewczyny i pocę się jak uczeń przed egzaminem, ale dziś wsiadłam za kółko. Co prawda z musu, bo dziecko mi się pochorowało i musiałam pojechać, bo nie miał kto do lekarza zawieżć biedaczki. Ale dobrze mi to zrobiło fizycznie i również na psychikę, bo tak normalnie, po tym tygodniu leżenia , "zdychania", ewentualnie wożenia przez innych, w końcu zrobiłam coś normalnego. Poczułam się jak człowiek po prostu. A właściwie jak matka - Polka, chora, ale dziecko wiezie jak trzeba, no nie. Dzięki za biegunkowe i inne rady. Buziaczki! xhc xhc ztx :0ulan:
-
:oklaski: :-*
-
Dobrze że ruszyłaś się. Ja też z musu musiałam i dałam radę. Autko jest wygodne, bo jest gdzie przesiąść.
-
ztx Biegunkowe były oczywiście w innym wątku. ztx
-
Elizko, łóżko wciąga i osłabia, nawet zdrowego :-\
każde działanie odsuwa myśli od choroby :oklaski:
-
To może powinnam do pracy wrócić? trochę o tym myślę, bo 6 kończy mi się rechanilitacyjny, mogę dostać jeszcze 2gie pół roku jak dadzą, albo wrócic, Jeszcze 8 tygodni urlopu czyli gdzies do 6 lutego. Co Wy o tym myślicie. Jestem w domu od 4XI2014.
-
Elizo, trudno tak radzić nie znając Twoich uwarunkowań, np. rodzaju pracy, ale też Twojego samopoczucia i chęci pracowania. To Ty sama musisz podjąć decyzję. Każda z nas, pisząc tutaj, będzie pisać tak naprawdę o sobie i swoich potrzebach. Dla mnie długi czas bez pracy jest niewyobażalny, dlatego wróciłam tak szybko, jak tylko czułam się do tego gotowa. Byłam przekonana, że dłuższe pozostawanie w domu bardziej by karmiło moją chorobę, w tym chorą duszę ;) niż praca.
-
elizo,
wszystko zależy od Ciebie :)
ja przed chorobą nie pracowałam, więc i nie miałam do czego wracać, poza tym jestem typem, który się sam ze sobą nigdy nie nudzi ;D
ale wiem, że są dziewczyny, które dopiero jak wróciły do pracy, to poczuły się lepiej, bo miały się czym zająć i nie było czasu na czarne myśli,
z drugiej strony dobrze jest mieć czas i poświęcić go sobie, odpoczynkowi, dbaniu o siebie...
wszystko zależy od tego jakim typem jesteś ;D
no i jak tam układy w pracy - kasa się przyda, czy nie, zwolnią jak nie wrócisz, czy nie - teraz trzeba patrzeć na wszystko :D
-
pracuję w szkole podstawowej, jestem nauczycielem, boję się troche o odporność, bo dzieciaki itd.., kasa potrzebna, mój mąż jest od kilku lat niewidomy, dostał marna rencinę i właściwie ja cały dom trzymam, a dzieci w domu jeszcze 4. troche tez boję się czy mnie nie zwolnia, ale z drugiej strony jak mają to po powrocie, jak będę musiała chodzic na zwolnienia przez ta chemię, to tez źle. Wróciłabym, bo duszę sie w domu. Nie zbraku zajęć, czy nudy, ale wciąż tkwię w tym choróbsku. tylko szpital, lekarze i .... Może przestałabym mieć czas na myslenie... nie wiem, wszystko naraz... ::((
-
Nie mogę się nadziwić, jak wy piszecie w innych wątkach o pieczeniu ciasta, czy jakiś tam dietach... Ja czekam, aby ktoś zawiózł moje dzieci do szkoły, żebym nie musiała ugotować obiadu... za szybko ten przerzut się pojawił, nie zdążyłam nacieszyć się spokojem..
mam dość słuchania, że będzie dobrze, że inni też tak mieli od ludzi, których mąż mi podsuwa, nic nie wiedzą co ja czuję...wciąż tylko kolejna kuracja, to ci pomoże jak będziesz łykać... kolejna kuracja cud...
-
elizko , u mnie wznowa pojawiła się równo po roku, walczyłam drugi raz, a było to prawie 9 lat temu! głowa do góry, rob co do ciebie należy, a reszta się sama ułoży! :-* :-*
-
No bo mąż też boi się o Ciebie, a troszczy, tak jak umie.
-
Nie mogę się nadziwić, jak wy piszecie w innych wątkach o pieczeniu ciasta, czy jakiś tam dietach... Ja czekam, aby ktoś zawiózł moje dzieci do szkoły, żebym nie musiała ugotować obiadu...
elizo, gdyby ktoś podczas leczenia zawracał mi głowę dietami czy ciastami, to uwierz mi, posłałabym do wszystkich diabłów!
mam nadzieję, że jak skończysz leczenie, będziesz i w innych wątkach pisać, teraz skup się na sobie,
i nie miej za złe ludziom mówiącym "będzie dobrze" - mówią to z dobrego serca, martwią się i chcieliby Ci jakoś ulżyć, tylko pewnie nie wiedzą jak...
czasem warto im powiedzieć, co mogliby zrobić - jest wiele rzeczy: zakupy, ogarnięcie domu, ugotowanie obiadu,
jak ktoś Ci zaproponuje kolejną kurację_cud, to podziękuj i powiedz, że wolałabyś garnek zupy na dwa dni dla całej rodziny :D
-
Nie mogę się nadziwić, jak wy piszecie w innych wątkach o pieczeniu ciasta, czy jakiś tam dietach...
czasami to też bywa odskocznią od czarnych myśli… i zamienia bezradność na jakiś cel, na który możemy mieć wpływ :)
-
Elizko, a gdzie mieszkasz, chętnie bym Ci czasem pomogła :-*
Dużo masz na głowie, każdy by był przytłoczony :-\
Elizko, małymi kroczkami zmierzaj do zdrowia :0ulan:
A jak czujesz potrzebę pójścia do pracy to idź, choć praca w szkole nie łatwa, ale może być satysfakcjonująca, a każda dobra emocja dodaje sił
Zarazki są wszędzie, Twoje dzieci też je przynoszą ze szkoły, więc na to bym nie patrzyła.
-
piszcie do mnie czasem, nawet jak ja się nie odzywam, potrzebuje tego,,,teraz
-
mieszkam po warszawą
-
To fizycznie Ci nie pomogę, mieszkam koło Szczecina, ale słowem, przytuleniem na odległość, wysłuchaniem zawsze :-* :-* :-*
-
dzieki to dla mnie wazne
-
Ja w domu nie mam już dzieci, są na swoim, ale i tak nie ogarniam chałupy. Tylko ja nie muszę, jak nie zrobię nic do jedzenia, to mąż nakroi chleba i czegoś do chleba, i herbatę zaparzy.
Tylko takie nie muszę, troszkę rozleniwia, więc korzystaj Elizo z tego, że musisz, to pozwala na rozwój, a nie gnuśnienie. No może z tym gnuśnieniem przesadziłam, jeszcze nie gnuśnieje. Ciągle mam nadzieję, że po AC szybko dojdę do siebie i wrócę do pracy, może nie na pełen etat, ale właściwie czemu nie.
-
Elizo :-*
Przede wszystkim nic na siłę.
Ważna teraz jesteś TY. Nie napinaj się, że WSZYSTKO musisz mieć zrobione.
Na własnym przykładzie Ci powiem:
Co piątek mam chemię, po powrocie jestem zmęczona.
W sobotę mam powera - pewnie po strerydach.
I wtedy mnie roznosi. Dzisiaj np. wymyśliłam bigos.i od rana szaleję.
Ale wiem, że koło wtorku zaczną się bóle i gorsze samopoczucie.
Wtedy nie widzę kurzu, sterty do prasowania itp. Jak już coś gotuję, to zupy albo inne proste dania.
Posłuchaj mag, nie wstydź się prosić o pomoc. Mów wprost tym, którzy sami na to nie wpadają, czego w danym momencie potrzebujesz.
Mniej rad, więcej fizycznej, praktycznej pomocy.
Ugotowanie gara zupy dla zdrowej osoby to pikuś, dla Ciebie i nas w trakcie leczenia to często wyzwanie.
Ściskam mocno
-
Elizko, właśnie wszystko opiera się na tej cholernej kasie. Ja wróciłam po 11 miesiącach do pracy, cieszę się ale no niestety osłabiona jestem. Wiadomo między ludźmi zawsze inaczej ale w trakcie chemii to bym chyba rady nie dała.
A gdzie Ty się leczysz Elizko? Ja jeżdżę do Magodentu.
-
ja leczę się na Wawelskiej, początkowo miałam być też w Magodencie, ale tu trafił się krótki termin i miałam bliżej i tak zostałam
-
Hej eliza!
"Walczę i mam nadzieję" - to tak jak ja :)
Jesteś nauczycielką/przerzutowcem/spod Warszawy?
Dołączam do Twojego klubu ;)
Pozdraviam
nauczycielka/przerzutowiec/warszawski (leczony na Roentgena) :)
P.s. gdzie mogę poczytać wstęp do tego wątku, czyli co Ci i od kiedy?
-
W każdym moim poście jest skrót mojego choróbska, a jak chcesz cos więcej wiedzieć to pytaj. Też taki opis w profilu mogłabys zrobić, dla innych. Pozdrawiam.
-
sasky,
eliza zaczynała pisać w wątku trójujemnych,
dział: kto ma tak jak ja/ 3minusy/ potrójnie ujemny rak piersi
i jest jeszcze taki sposób na przeczytanie wszystkich postów elizy: klik na jej nick, w profilu po lewej wybrać "pokaż wszystkie wiadomości" :)
-
wróciłam do pracy po 7 miesiącach (pracuję za biurkiem)
wynudziłam się jak mops; niby coś tam robiłam, niby się zajmowałam - ale to nie była moja praca zawodowa,którą wprost uwielbiam - jestem pracoholikiem, ale tak pozytywnie :) ;
bardzo czekałam na powrót do pracy, mogłam wrócić wcześniej, myślę, że dałabym rade (po chemii ewentualnie 2 dni zwolnienia lub urlopu (chemie miałam w piątek)
była jednak przeszkoda, a właściwie dwie
jedna z nich to dojazd (dojeżdżam komunikacja podmiejska i miejska, a w dodatku trwa to dość długo);
druga przeszkoda to moje "wyrzuty sumienia", bo jeślibym wróciła, a byłoby coś nie tak z moim powrotem do zdrowia, to czy nie zarzucałabym sobie "olewactwa" choroby
dlatego czekałam te 7 miesięcy, czekałam, aż poczuję się naprawdę zdrowa :)
-
xhc xhc xhc
Tojka, tyś to prawdziwy harpagan ztx
-
W każdym moim poście jest (...)
Śmiać się, czy płakać?
Rzeczywiście ............... zwalę wszystko na zryty beret, pękniętą kopertę i inne takie O0
Przepraszam za moją tumanową tumanowatość!
-
mam problem z żyłami. Może któraś coś poradzi z własnego doswiadczenia. Boję sie portu, bo go daja na kilka lat i nie chca usuwać. A kazde wkłucie to jest problem.
-
elizko, kliknij na ten link:
http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=323.msg103768#new (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=323.msg103768#new)
myślę, że port to jedyne wyjście, gdy żyły są słabe
-
E liza u mnie to samo jak mam isc na wklucie przed chemia to az sie poce ze strachu bo co wklucie to peknieta zyla czasami kilka razy mnie kluja a ja mam tylko jedna reke do wkluwania bo druga mi puchnie nie wiem co to do konca bedzie a mozew stope ::((
-
u mnie tez jedna po wlewie staje sie strasznie wrazliwa na dotyk i rozciaganie miesni - ta od chorego cycka. a druga jest ok:) takze widocznie tak to u niektorych dziala
-
Eliza odezwij sie tak cichotko u ciebie
-
tak jakoś mi się wszystkiego odechciało. Zrobili mi port, bo zyły padły, po dwóch dniach miałam mieć chemię, ale tak bardzo bolało mnie przy podawaniu czegokolwiek, ze lekarz dyzurny nie wyraził zgody na chemię przez port. pielęgniarka wiedziała jak jest z żyłami, więc czarno to widziała, a ja nie podpisałam zody na wenflon. po kontroli portu w CO na Ursynowie, gdzie mi robili port, dostałam chemie tydzien póżniej. Lekarz powiedział, że lewe porty bardziej bolą, póki sie nie wygoją i że jest ok. natomiast szanowna pani dr zrobiła mi awanture, że utrudniam personelowi medycznemu prace, histeryzuje, ze ból to mój towarzysz na zawsze, ze chemię będę brać juz do konca życia, że muszę sie z tym pogodzić, bo lepiej juz nie będzie, że powinnam iść do psychiatry, więc i wszystkiego mi się odechciało, skoro i tak może, być tylko gorzej. nie mam praw jako pacjent, operować też pewnie powinni mnie bez znieczulenia, no bo i tak musi boleć, to co tam, nadzieji też nie powinnam miec...
-
Elizo, przytulam bardzo :-*
A pani doktor baty się należą :( Nie odrobiła pracy domowej z kontaktu z pacjentem >:( Takie slowa są niedopuszczalne :(
Może zajrzą tu dziewczyny-portówki i coś doradzą, wytłumaczą?
-
Boże a co to za lekarka????rzeźnik czy co? Masz pełne prawo czegoś nie chcieć,bać się.To nieprawda ,że musi boleć.Będziesz zdrowa i chemia zadziała zobaczysz.Ile tu jest dziewczyn co się wyleczyły.
-
Elizo ta Twoja lekarka musi być bardzo nieszczęśliwa i odreagowała swój zły dzień na Tobie. To niedopuszczalne, należy jej się kopniak, by jej przywrócił zwykła empatię.
Trzymaj się kochana i wierz, że leczenie odniesie sukces :-* a babsztylem się nie przejmuj >:(
-
Eliza zmień tego oszołoma, to nie lekarz, to monstrum, które sobie nie radzi ze sobą.
-
Z lewymi portami rzeczywiście jest trudniej, ale idzie się się przyzwyczaić.
Ja się przyzwyczaiłam.
A lekarka do bani, która to Ci taką jazdę urządziła? Napisz jejnazwisko, chociażby innym dziewczynom ku przestrodze.
I w miarę możliwości zmień na inną.
Buziaki, nie dawaj się.
-
ból to mój towarzysz na zawsze, ze chemię będę brać juz do konca życia, że muszę sie z tym pogodzić, bo lepiej juz nie będzie, że powinnam iść do psychiatry
:o :o :o
a pani_tfu_doktor jest bogiem,że wie czy będzie lepiej
chyba to jej pilnie psychiatra potrzebny
-
eh, szkoda,że nie mieszkam bliżej, bo bym z Tobą poszła i "pogadała" z ta niby_doktor;
mam wprawę w urządzaniu "jatek" u lekarzy (i nie tylko);
mój mąż był bardzo cichym człowiekiem, wszystko przyjmował z pokorą i o nic się nie wykłócał - dlatego zawsze był gdzieś na szarym końcu - noooo i ja musiałam "drzeć mordę" i za siebie i za niego = nigdy nie wyszłam, aż nie postawiłam na swoim :)
-
Szkoda tylko, że tak bardzo Ci ta baba nerwy zniszczyła >:(
Żebyś czasami tylko w to nie wierzyła :0ulan:, tego co ona gada nie wie nikt, a tym bardziej ona.
Nie daruj tego, idź na skargę. Najlepiej pisemną.
-
Krąży mi po głowie ta pańcia wew fartuchu >:( 8)
A gdyby tak napisać jej gdzieś - jaka ona jest wobec pacjentów? Wierz mi - lekarze się tym przejmują, czytają opinie o sobie w necie, są dla nich ważne. Są portale, gdzie pacjenci mogą pisać swoje opinie. Bym nie odpuściła. Chociażby dla przyszłych pacjentów, aby wiedzieli, że nie tylko ich tak potraktowała - czyli, że to nie ich wina, ich choroby, a że to babsztyl wredny jest. To pomaga, naprawdę :) A i Tobie by ulżyło. Byś nie dusiła w sobie, tylko w świat puściła ;) W dodatku w słusznej sprawie :)
-
Tak dla przypomnienia ... xhc
http://podaj.to/post/522,3,ta-starsza-pani-w-45-sekund-nauczya-lekarza-kultury.html
-
dobre ,pierwszy raz widzę xhc xhc
-
Krąży mi po głowie ta pańcia wew fartuchu >:( 8)
A gdyby tak napisać jej gdzieś - jaka ona jest wobec pacjentów? Wierz mi - lekarze się tym przejmują, czytają opinie o sobie w necie, są dla nich ważne. Są portale, gdzie pacjenci mogą pisać swoje opinie. Bym nie odpuściła. Chociażby dla przyszłych pacjentów, aby wiedzieli, że nie tylko ich tak potraktowała - czyli, że to nie ich wina, ich choroby, a że to babsztyl wredny jest. To pomaga, naprawdę :) A i Tobie by ulżyło. Byś nie dusiła w sobie, tylko w świat puściła ;) W dodatku w słusznej sprawie :)
tak ! na znanym lekarzu i na rankingu lekarzy koniecznie zacytować to babsko!
-
Może włączać w komórce nagrywanie, tak na wszelki wypadek, a w razie co wytłumaczyć, by zapamiętać wszystko, co mówi, a przy takich zołzach skierować do komisji etyki lekarskiej, która powinna takich odsyłać do laboratoriów. Niech tam umysł gimnastykują i wara od kontaktów z ludźmi :0ulan:
-
takich lekarzy powinno się wywalać z pracy, niech rąbie kamienie w kamieniołomach - na tyle ma delikatności i wyczucia...
każdy może mieć gorszy dzień, ale są granice!
-
dzięki dziewczyny za wsparcie, trochę jestem słaba po tej platynie, to tak sie nie udzielam na forum, właściwie głównie śpię, trzymajcie się
-
:-*
-
śpisz, to znaczy - wypoczywasz :-*
-
Spij i nabieraj sił :0ulan:
-
spanie to jest bardzo dobry pomysł, raz, że się przeczeka, a dwa że się regenerujesz :)
-
Ja i bez platyny głównie śpię ;D
Czym się :-*
-
spij, śpij ile wlezie, regeneruj się :-*
u mnie ze spaniem krucho, tzn przeważnie dwie godziny i pobudka, zasypiam i znowu na dwie godz ! sprawdzam godziny!:)
-
leżakuj,wypoczywaj,śpij i nabieraj sił :-* :-*
-
Ja tak właśnie mam, że 2 godziny śpię i pobudka, potem pić /bo trzeba dużo przy platynie/, siusiu, ewentualnie coś przegryzę jak jest dzien, potem taki letarg i znowu śpię te 2 godziny, ale wciąż mi się chce spać, normalnie jakby sił we mnie nie było. jak uda mi się coś zrobić do jedzenia dla rodzinki, albo cokolwiek, to jestem mokra jak po prysznicu i znów zapadam w sen.
-
Widocznie Twój organizm potrzebuje teraz snu. Rodzinka musi jakoś sama sobie poradzić :-\
-
eliza ja miałam tak samo.Odpoczywaj i się niczym nie przejmuj
-
Eliza wypoczywaj wszystko minie wszystko bedzie dobrze
-
Eliza jak leczenie w skutkach? Znika ten dziad?
-
Wizualnie i w dotyku węzły wróciły do normy, właściwie juz po pierwszej chemii prawie znikł guz, teraz jestem po czwartej, jeszcze 2 zostały i radio. 11.02 będę mieć usg tych węzłów, co da faktyczny obraz tego co w środku. Nic innego na razie się nie dzieje. Co chwila robią mi jakieś rentgeny, normalnie chyba już świecę. ale zawdzięczam to mojej kochanej dr Chirurg / pokłony dla dr Piotrowskiej z Wawelskiej w Warszawie/. Jak tylko jęknę, zawsze mnie przyjmie i coś zaradzi i to ekspresowo. Gdyby nie ona to bym się załamała po tej historii z chemiczką. Dzięki za post, pozdrawiam i życze zdrowia wszystkim Wam dziewczyny.
-
pokłony dla dr Piotrowskiej z Wawelskiej w Warszawie
to prawda - świetna lekarka i świetny człowiek :)
-
To dobrze ze działa i ze masz taka opiekę medyczną. Juz niedługo koniec. Damy rade.
-
świetnie, że efekty są :oklaski: musi być dobrze :0ulan: :-*
-
elizo, dasz radę, końcówkę już widać
:-*
-
dziewczyny, chciałam tylko dać znać, że żyję. Jestem po piątej chemii, czekam na szóstą, ostatnia w tym cyklu. Pozdrawiam. Buziaki. :)
-
czyli widać horyzont :), a dzisiaj chyba masz mieć usg węzłów? w razie co - kciuki :-*
-
czyli już ostatnie trzęsienie gaciami przed Tobą ;D
-
no to byle do szóstej :)
-
Elizka, trzymaj się dzielna kobitko.
-
i za chwilę będziemy świętować koniec tankowania :oklaski:
-
Elizka, musisz się trzymać. Nie masz wyjścia ;) Jesteśmy z Tobą.
-
Słuchajcie w poniedziałek miałam usg całej klatki i szyi, wszystko czyste, dr powiedziała że w węzłach nadobojczykowych nie ma śladu, że coś było, całkowita regresja. ą dzis cos mi sie pojawiło od przodu obojczyków, ja dostanę fioła, czy to możliwe
-
Elizo, czysto to znaczy czysto ztx
Nie doszukuj się zbytnio, może to pojawiło się uczulenie, stan zapalny lub inne licho, ale nie rak, słuchaj się doktórki
Cieszę się z Tobą z regresji :)
-
Gratulacje :oklaski:
-
Elzka nie szukaj dziury w całym-czysto to czysto.Nic nie ma i nie będzie.Nic nie urośnie przez parę dni ,tak żebyś zauważyła-NIEMOŻLIWE. :0ulan: :0ulan:
-
:oklaski: elizko, zaszalałaś że hej xhc
-
ee_no, od poniedzialku do piątku to ciutke za mało czasu, coby decyzje doktorki podważać ;)
-
jest ok :oklaski:
-
Elizka, na pewno nic nie ma, ale jeśli Cię to ma stresować, zrób jeszcze jedno usg prywatnie u kogoś "dobrego". Ja tak kiedyś zrobiłam. My ten strach musimy jakoś oswoić, ale jak?
-
Barbara, mój sposób, to zająć się czymś innym (praca, rozrywka, spotkania z przyjaciółmi, podróże, rekreacja w stopniu dla nas możliwym, bez przeciążania) nie skupiać się na chorobie i nie odbierać każdego bólu, że to na pewno przerzut. Nie chodzi o całkowite uśpienie i nie reagowanie na sygnały płynące od naszego organizmu, ale z umiarem. Żyjemy tu i teraz, jutra nikt nie zna, nawet ten całkiem zdrowy.
Dobrej soboty siostry :-*
-
dzis juz widac zewnetrznie, nawet nie trzeba dotykac, widza inni, nie tylko ja, jest góla
-
Może zrobił się stan zapalny? Idź w poniedziałek do onkologa.Zrobi Ci USG i wszystko wyjaśni
-
Dziewczyny, byłam u dr. JEST WSZYSTKO OK. To nie węzeł, tylko leki stan zapalny na główce kości obojczykowej, trzeba trochę posmarować wenorutonem, albo czymś podobnym i przejdzie. Pewnie trochę mnie zawiało akurat w tym miejscu. Buziaczki, czuję się szczęśliwa. ztx ztx. Ściskam Was wszystkie.
-
No i do przodu :oklaski:
-
Super ,cieszę się razem z Tobą :oklaski: :oklaski:
-
ufff! i po strachu :)
-
Super!!
-
:oklaski: :oklaski: bxu
-
Jakie dobre wieści :oklaski:
-
nawet nie wiesz jak sie ciesze :) ztx ztx ztx :oklaski: :oklaski: :oklaski: super :)) :-*
-
super :oklaski:
-
bxu super
-
Właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że moja koleżanka spadła z peronu metra i jest w śpiączce farmakologicznej. Taka starsza, samotna pani, 72 lata. Nie odbierała telefonów i miałam jakies złe przeczucia. Przez to choróbsko, nawet nic nie wiedziałam, a ona biedna już 4 tygodnie temu miała ten wypadek, nawet nie wiem, co u niej teraz, może jutro coś się dowiem. Ale cóż poradzić.
-
Miejmy nadzieję, że po wybudzeniu będzie dobrze.
-
Własnie dowiedziałam sie, że moja Alinka spadła z peronu metra, ludzie spontanicznie ja wyciagneli, bo kolejny pociąg, by ją rozjechał. wybudziła sie wczoraj ze śpiączki, ma uszkodzony rdzen kregowy, nie bedzie chodzic, ma miec operację, jak dobrze pojdzie to będzie jeżdzic na wózku, rozumie i kontaktuje, ale nie mówi, będzie musiała uczyć się mówić. Biedactwo, jest samotna, mieszka na 9 piętrze i wogóle, to był człowiek pełen energii, wszędzie było jej pełno, taki młody duch, że nikt by jej nie dał tych lat. Bez przerwy do mnie dzwoniła, mobilizowała... Pomódlcie sie o jej zdrowie.
-
współczuję :-* żeby tylko się nie załamała psychicznie :(
-
Wysyłam dobre myśli... :0ulan:
-
bardzo współczuję i wspieram, może będzie jeszcze jakaś szansa na usprawnienie po operacji
-
Jadę dziś zobaczyć Alinkę, i robię badania przed ostatnia chemią. A jutro ostatnie tankowanie, w piątek jeszcze płukanko i..... ztx
-
Rzeczywiscie nieszczęście ją spotkało, ale może operacja i rehabilitacja pomoże !
Powodzenia Eliza :-*
-
Byłam u Alinki, okazało się,że jakiś kuzyn się znalazł i jego żona przychodzi do niej, widać na razie troszczą się, choć wątpię, żeby chcieli wziąć ją do siebie po tym wszystkim, ale na razie się zajmują w szpitalu. Alina będzie mówić po wyjęciu rurek, bo przy mnie była próba. Jest pełna energii i chęci do życia, cała Alinka...Widzę, że była oburzona, że ja dowiedziałam się po 4 tygodniach i dziewczyna się tłumaczyła, bo widać powiedzieli jej, że wszystkich z telefonu powiadomili,a okazało się, że jednak nie, a tak naprawdę wystarczyło, żeby nagrać na poczcie głosowej tekst typu: Tu Alina nie mogę odebrać, miałam wypadek jestem w szpitalu na wołoskiej... A takich jak ja było dużo, dzwonię na komórkę na domowy i słyszę skrzynka przepełniona. No co byście pomyśleli, najgorsze. Ona 2 razy w tygodniu się potrafiła do mnie odezwać, jak ja nie dzwoniłam, wspierała mnie w tej chorobie, a tu nagle taki nr. Ale widzę nadzieję na jej powrót chociaż częściowy do zdrowia i jest mi lepiej.
A ja jestem po ostatniej chemii, powiem Wam, że nie mogłam wejść na salę, od zapachu dostałam takich wymiotów, że nie mogłam wyjść z toalety. Czy miałyście takie zjawisko, że chemia Wam śmierdzi. Normalnie już trzeci raz miałam takie uczucie, ale do tej pory jakoś było. Dobrze, że ostatni raz. Pół chemii pozwoliła mi siostra przesiedzieć na korytarzu i poszło, ale jak w piątek weszłam na płukanie, to już na korytarzu mnie rzucało, całe szczęście, że trafiłam na tą sama miłą siostrę, bo nie dałabym rady wejść na salę. Po trochu jakoś idzie w domu ku lepszemu. Choć boję się tej radioterapii. Pozdrawiam Was wszystkie. ::(( ztx :0ulan: :0ulan:
-
Eliza radio to pikuś przy chemii 8) .... wiem co mówie bo miałam 30 lampek i 5 celowanych na loże po guzie.
Jest trochę osłabienia i tez musiałam się zdrzemnąć po, ale funkcjonujesz normalnie.
Uściski :-*
Ps. cieszę się że Twoja Alinka ma się lepiej :)
-
Na początek przydałby się jej ktoś do pomocy. Ma jakąś rodzinę?
-
Eliza radio to spacerek,przeszłaś chemię a reszta to pryszcz.Przytulam mocno i cieszę się,że twojej koleżance lepiej
-
U mnie na szczęście obyło się bez chemii. Też czekam na radioterapię i trochę się boję. Ale to jak mówią dziewczyny pikuś przy chemii.
-
pikuś, pan pikuś...z radio można żyć, niedogodność to tylko, że nie można się swobodnie umyć, ale teraz nie ma upałów, więc też do zniesienia
-
pikuś, pan pikuś...z radio można żyć, niedogodność to tylko, że nie można się swobodnie umyć
mi pedzieli, że prysznic mogę brać i chyba większości teraz pozwalają (?)
-
mi odradzali kontakt naświetlanej skóry z wodą i nie miałam żadnych problemów, radzili sypać alantan i to samo doradzałam innym dziewczynom
-
Kontakt z wodą nie ma problemu ,nie wolno tylko myć mydłem lub innymi środkami
-
elizko, super, że już po chemii jesteś!
ja miałam podobne odruchy - rzygałam zanim mnie podłączyli do kroplówki - to gdzieś głęboko w głowie siedzi,
a co do zapachów to do dziś (a minęło już 15 lat!) robi mi się słabo, jak czuję zapach płynu ze spryskiwacza do szyb w aucie - jest taki sam jak psikacz, którym pielęgniarka psika przed wkłuciem igły w żyłę, brrrrrr
o naświetlaniach nic nie wiem, bo nie miałam, ale wszyscy mówią, że to spacerek w porównaniu z chemią - życzę Ci więc spokojnego opalania :)
-
psikacz, którym pielęgniarka psika przed wkłuciem igły w żyłę, brrrrrr
Mag, mam to samo brrrrr....
Elizo, naprawdę najcięższy odcinek już za Tobą!
-
dzięki za słowa otuchy, na razie zdycham po chemii, a radio to po 20tym, więc staram sie nie myśleć ztx
-
ja z tych mało rzygających
ale przed ostatnią chemią, tak jak tobie, zbierało mi się od samego zapachu
potem w domu poświadczyłam pierwszego rzygania w życiu ;)
eliza- świętujemy koniec twojego tankowania ztx
-
Jam też z tych nierzygających. No jeden raz się zdarzyło, ale to po wodzie śledziowej wypitej 2 godz po wzięciu w żyłę. ::((
Radio pikuś, chociaż do tej pory miejsce po lampach mam takie jakieś bardziej czułe i tkliwe.
Ja tak jak dziewczyny, jak widzę wenflon lub idę na badanie krwi to mam odruch wymiotny. I jeszcze jak jadę obok miejsca tankowania to się dławię.
Brawo Elizka za finisz :oklaski:
-
:oklaski: :oklaski: :oklaski:
Brawooooo!!!!!
Masz to za sobą!!!
-
Eliza - :-* :-* :-*
-
:oklaski: :oklaski: :oklaski:
-
radio pryszcz ,najgorsze masz za sobą ztx ztx
-
Dziękuje kochane. Na razie to nic mi się nie chce, ta chemia to zawsze mnie długo trzyma. Może macie jakiś pomysł na przywrócenie smaku, bo gdyby nie zapach to nie wiedziałabym co jem, no jeszcze widzę, ale zaczyna mnie to męczyć. Poza tym zaczynam mieć coraz gorszy problem z piciem, nic mi nie idzie, naprawdę z wielkim trudem wypijam 2 litry. Nie ma nic co by mi podchodziło, zaczynam mieć odruch wymiotny na widok płynów. Martwi mnie to , bo podobno przy radio trzeba dużo pic. Pozdrawiam. ::((
-
elizo, bardzo się ciesze, że chemie masz już za sobą :-*
przyznam sie, ze ja ani przy chemii ani przy radio jakoś nie spożywałam więcej płynów (choć przyznam, że miałam ogromnę ochotę na procentówki ;) - ale na ochocie się kończyło :)
-
Elizo, smak wróci z czasem.
Co do płynów, też miałam z tym problem.
Nie zawsze wypijałam tyle ile trzeba, czasem nie mogłam się zmusić.
Co do procentów, piłam czerwone wytrawne wino, dzięki czemu pięknie wzrosły parametry krwi i ani razu przez 19 chemii nie miałam obsuwy.
-
Ja też za dużo nie piłam, przy chemi to z 5 szklanek dziennie i to na chama. A przy radio to nawet nie wiedziałam, że trzeba dużo popijać.
-
Ja właśnie jestem w trakcie radio. Nie wiedziałam, że trzeba więcej pić płynów.
-
Chemia i radio tego wymagają .Z drugiej strony dziwne ,że lekarze o tym nie informują ::(( ::((
-
Przy każdej chemii trzeba dużo pić, ale rzeczywiście nie mówi się o tym, siostry na oddziale mówiły tylko. Natomiast ja miałam teraz platynę, a ona uszkadza nerki, ludzie którzy brali dawniej często mają niewydolność nerek z tego powodu. Teraz stosują płukanie dożylnie solą fizjologiczną, dobę po chemii, jakieś 2,5 litra wlewu i każą cały czas pić 3 litry dziennie, ale dla mnie to udręka. Natomiast nie wiem jak jest przy radio, tak słyszałam.
-
Eliza, ja to tak dziwnie straciłam smak, bo ogórki świeże i kiszone miały dobry smak, i jeszcze pomidory. Zajadałam się tym. Moją największą udręką smakową były święta, potrawy bez smaku.
-
Lulu. ja mogę jeść pomidory pod każdą postacią, surowe, zupa itd, ogórki kiszone też, ale obecnie bez entuzjazmu, ale inne rzeczy to fuj..., pieczywo , nawet chleb wydają mi się niesmacznie słodkie, a herbata obrzydliwie gorzka, muszę odrobinkę posłodzić, czego nie robiłam. Powiedz, czy Ci to przeszło i po jakim czasie?
A może któraś brała cisplatynę i miała podobnie i coś doradzi? ::((
-
Miałam ale zbyt krótko ,bo tylko 4 i chyba takiej czystki w moim organiźmie nie zrobiła.
-
Ja tez straciłam dobry smak. Musiałam miec potrawy o wyraźnym smaku bo takie mdle to mi rosly w buzi.slodkie tez mi smakowało :pot:
-
a Ty Nastja długo jesteś po cisplatynie? w jakim celu dawali Ci osłonę na jajniki, skoro receptory miałaś ujemne?
-
a w ogóle Nastja i Ntalia, napiszcie mi jak dawno miałyście cisplatynę i czy ten smak Wam powrócił, jak szybko?
-
U mnie ten byle jaki smak był około dwa tygodnie. Tuż po chemii przez dwa, trzy, dni było dobrze, następnie zaczynała się utratą smaku i w ostatnim tygodniu zaczynał wracać ale jechałam na następną. Teraz przy herci nie mam żadnych problemów.
-
O rety. Kiedyś mi właśnie chodziło po głowie, jak tam z Waszymi językami. Straciłam smak (na szczęście pozostał węch) dzień przed 40.tymi urodzinami (a mówią, że niby wtedy się życie zaczyna). I trzymało mnie do września... Okrrrrooopne to było....
-
Okolo po 2 tygodniach smak calkowicie wrócił. Nawet kawa znów zaczela smakowac :pot: Ostatnia cisplatyne miałam miesiąc temu. Wszystko wróci Elizka :))
-
W poniedziałek nie poszłam na planowanie radioterapii, bo tak zaczęłam haftować, że nie mogłam dać rady. przełożyli mi na dziś. Jestem po planowaniu, wymalowali mnie i wytatuowali. Ale wiecie dzien zaczął się jak w poniedziałek, z miską na kolanach i na kibelku. Dołączyły mi się krwotoki z nosa, podobno z powodu słabej morfologii. Muszę przez 10 dni , do 21go podreperować morfologię, na razie dieta nie dała żadnego efektu prze te 2 tygodnie. Pozdrawiam Was dziewczyny.
-
Mi 2 tygodnie po cisplatynie spadly białe krwinki. Zle się czułam tego dnia a musiałam jechać na pobranie krwi bo potrzebna mi była do tomografii. Zrobiłam sobie dodatkowo morfologię tak sama dla siebie i wyszło bardzo kiepsko. W lodowce miałam 2 zastrzyki na białe i kolegę lekarza który gdy zobaczył moje wyniki to kazał mi to wziac a jak ti nie podziala to na pogotowie.
Zmierzam do tego iż po cisplatynie różne dolegliwości mogą nawracać na krotko- również te zoladkowe.
-
Kochane dziewczyny, życzę Wam błogosławionych i zdrowych świąt, nie przejedzcie się. Ja nadal czekam na radioterapię, niestety przeziębiłam się i czekam na wtorek po świętach na rozpoczęcie, mam nadzieję, że przejdzie mi kaszel. Trzymajcie się i buziaczki dla Was wszystkich. xhc :oklaski: bxu
-
Eliza co tak cichutko siedzisz? Jak tam radio?
-
Zbliżam się do końca radio. Strach ma wielkie oczy, więc się bałam, ale jest ok, to rzeczywiście pikuś przy chemii. Jestem zmęczona tymi codziennymi jazdami, a w dodatku, pożar akceleratora, dwie awarie, to jednak wykańcza dodatkowo, bo nieważne są godziny zapisu tylko kto pierwszy ten lepszy, wiec siedzisz i czekasz bez końca. W którymś momencie to na moim akceleratorze naświetlali ludzi z mojego i tych dwóch, które były uszkodzone. Ale jest dobrze, jeszcze dziś i jutro. Potem jeszcze kolejne 2 tygodnie bez kąpieli i będzie po wszystkim. Za 6 tygodni mam badania kontrolne. Pozdrawiam Was wszystkie i dzięki za pamięć. :0ulan:
-
:oklaski:
-
Super :oklaski:
-
:oklaski:
-
:oklaski: :oklaski:
-
wszystko idzie zgodnie z planem, super, że zaraz koniec, odpoczniesz sobie!
-
brawo, zaraz kończysz , będzie dobrze! :oklaski:
-
:oklaski:
-
Super, że to już końcóweczka leczenia!
-
Elizko co tam u ciebie? Cichutko sobie siedzisz.
-
Tak jakoś nic mi się nie chce. Już osiem tygodni nie myje się przez to radio. Dopiero po zakończeniu wyszedł odczyn popromienny i dosyć bolesny, teraz jest już lepiej, dali jakąś nową maść. Wchodzę pod prysznic, aby umyć to co mogę i ciepło tej wody , zapach mnie rozbija. Głowę myją mi córki pod kranem w pozie fryzjerskiej, albo u fryzjerki myję.Klaty moczyć nie mogę, nawet pocić się nie pozwalają! Ciuchy poplamione maścią. Wkręcam męża na jakieś projekty i wyjazdy 4-5 dniowe, żeby się rozerwać. Właśnie wróciłam z kolejnego dziś. Takie bliskie, Brok, teraz kampinos. Słucham durnych szkoleń. Zastanawiam się kiedy pozwolą mi się umyć. Pozdrawiam.
-
jeszcze troszkę, jeszcze musisz wytrzymać , powtarzaj sobie, że to nie jest najgorsze w tej chorobie , może ciut uciążliwe !super, ze wyjezdzacie , bardzo dobrze! za chwilke skończy się radio, a skora się wyleczy! :-*
-
Eliza, tyle zniosłaś, teraz już idzie ku lepszemu.Jeszcze troszkę i będzie z górki.
-
dzięki dziewczyny. ;) ;)
-
najlepsza maść w aptece robiona na oparzenia /składu nie pamiętam/
-
Na mojej klacie cuda zdziałał krem naprawczy ziaja.
Dzielna z Ciebie kobietka. :0ulan:
-
Mnie doktor powiedziała że mogę się myć normalnie tylko delikatnymi żelami więc kupiłam sobie cethapil hipoalergiczny dla dzieci. Jest dobrze. Skora robi się czerwona ale ja jestem biała jak mąka takze czego inne się spodziewać. A smaruje pharmaceris seria X, czasami linomag, maść witaminowa i taki krem ziolowy naturalny z himalaya.
Nie martw się kobieto niedługo wszystkie bolączki miną i wróci normalność.
-
Wiem co znaczy smrodzik, opalałam się akurat w te 40 stopniowe upały. Był czad 😉, ja te miejsca jak nie mogłam myć to oliwką na waciku moczyłam no i maścią oczywiście. Ale zapach nieprzeciętny, bluzki wyrzuciłam bo były nie dość że poplamione markerem to jeszcze przepocone że hej ::((
-
Wiem co znaczy smrodzik, opalałam się akurat w te 40 stopniowe upały. Był czad 😉,
??? nie śmierdziałam a też trafiłam na upały i doradzono mi żeby naświetlanego miejsca nie myć, sypałam tylko alantan :)
potem nie miałam żadnych problemów ze skórą
-
Też nie kazano mi naświetlanych miejsc myć.
-
Wiem co znaczy smrodzik, opalałam się akurat w te 40 stopniowe upały. Był czad 😉,
??? nie śmierdziałam a też trafiłam na upały i doradzono mi żeby naświetlanego miejsca nie myć, sypałam tylko alantan :)
potem nie miałam żadnych problemów ze skórą
Wręcz przeciwnie: już po 3-4 dniach naświetlań i używaniu alantanu naskórek mocno czerwony i wysuszony zaczął pękać i boleć (przez pierwszy tydzień skóry w ogóle nie zmoczyła nawet kropla wody). Zaprzestałam sypania. Co dzień brałam prysznic bardzo delikatnie osuszając skórę (dotykając ręcznikiem bez pocierania). Pęknięcia zniknęły. Utrzymało się zaczerwienienie. Po kuracji w ruch poszedł olej kokosowy i krem naprawczy Ziaji.
-
Tak to prawda Ancia ,ja nie myłam ,ale prysznic też brałam codziennie .Zmoczenie miejsc naświetlanych wodą na pewno nie szkodziło.
-
Słuchajcie babki, najgorsze za mną. Od 26 maja mogę sie myć, zrobili mi prezent na dzień matki ;)
A tak wogóle, jak zaczerwienienia mocno piekły poszłam do radioterapeutki i obejrzała, po czym zmieniła mi maść i powoli się wygoiło. Jeszcze trochę linieje, ale zaczerwienienia zeszły i jest ok. Pozdrawiam i dzięki za dobre rady. :oklaski: ztx
-
ooo to byłaś czyścioszek na Dzień Matki :)
pamiętam moją radość gdy mogłam się porządnie umyć ..... na Wigilię :)
-
obie daty dobre do mycia ;)
fajnie elizo, że maść pomogła i w ogóle, że już po lampkach jesteś
-
W tym roku akurat dzień matki w Boże Ciało, to też śmierdzieć nie można na procesji, może tym sie kierowała doktórka, ale i tak nie poszłam, bo sił jeszcze takich nie mam i gorąco. Muszę teraz odpocząć i wziąć sie potem za kondycję. :brzuszki: ::(( xhc
-
W czwartek 2-go mam kontrolne usg i wizytę u onkologa, a potem jeszcze dietetyczka. A potem ide do lek. medycyny pracy, bo od 1 wrzesnia do roboty, dzieci w szkole czekaja. Juz gadałam z dyrektorem, bo od dziś mam urlop zaległy. Koniec chorowania!!!
-
za usg kciuki zacisnę :)
aaaaaaaaaaaaaa na nowy rok szkolny dużo siły życzę :-*
elizo, a przypomnij czego uczysz ??? (he_he, a może kolejna polonistka ;) )
-
do września nabierzesz sił - trzymam kciuki za pomyślne wyniki badań i Twoją kondycję :)
-
Też trzymam :-*
elizo, a przypomnij czego uczysz ???
O to, to :)
-
koniec chorowania
plany poczynione
brawo :-*
-
:oklaski: brawa za zakończone leczenie i :oklaski: za powrot do pracy!! :-*
-
Uczę w kl.1-3 czyli i polonistka i matematyczka i plastyczka, co chcecie Babki. Wyniki usg prawidłowe, obejrzeli całą klatę i po prawo i po lewo, obie pachy, całą szyję, i cały brzuch, do samego dołu. Wszystko ok. A wycierania było drugie pół godziny, normalnie, jakbym kąpiel brała w tym żelu. Doktor od usg, aż mnie uściskała z radości, wciąż na nią trafiam w USG, a to jakaś nadzwyczajna dr medycyny. Potem Pani profesor od radio mnie wymacała ze wszystkich stron. Powiedziała, że mogę wracać do pracy i urlopować się jak na razie. W poniedziałek idę na badanie do lek.med.pracy. Wczoraj mój mąż wrócił z pieszej pielgrzymki, od wtorku chce strych podnosić, bo na ciasno. Normalnie wykończy mnie i moje kwiatki na dworze.
-
elizo brawo - wszystko do przodu u Ciebie! w nagrodę dach w górę! fajnie!!! :oklaski:
są powody do radosci!
-
Cieszę się z Tobą ztx
-
Super, że leczenie zakończone! :oklaski: :welcome:
Rozumiem, że podnoszenie strychu może Ciebie zmęczyć, ale kwiatki...? ;D
-
:oklaski: :oklaski: :oklaski:
-
:oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski:
-
Uczę w kl.1-3
znaczy wczesnoszkolna jesteś ;)
elizo baaaaaardzo sie cisze z Twoich wyników
i czekam abyś sie rozpisała tez w innych wątkach (lubię Cię czytać :) )
o remontach tez mamy wątek i o kwiatkach też :)
-
super wyniki!
to idealny powód do ściskania się :D
-
Elizo piękna wiadomość :oklaski: :oklaski: :oklaski: :-*
-
Elizko,wielkie gratulacje! ztx
Super, że masz plany, a teraz odpoczywaj i niech Ci siły wracają!
-
Elizko fajnie poszło ,są plany ,idzie nowe :D :oklaski:
-
Elizo odezwij się. Czemu tak cichutko siedzisz? Co u Ciebie?
-
Wpadłam w tryb remontowo-budowlany. Postanowiliśmy podnieść strych w domu, aby dało się tam mieszkać, bo tak mamy ciasno. I szczerze mówiąc nie wiem na jakim świecie żyję. Byłam tydzień nad morzem z najmłodszymi dziewczynkami i najstarszą córką z wnuczką.
Ale już zapomniałam, bo ta budowa wciąga, zwłaszcza jak nie masz kasy i musisz główkować, aby jakoś podołać. Sprymitywniałam, oglądam serial "Wspaniałe stulecie" , jako jedyną rozrywkę, gdy padam na nos. Dotąd żadne seriale nie były moim hobby, a właściwie w ogóle telewizji nie oglądałam, albo bardzo rzadko. Jestem zmęczona choć cieszy mnie widok ściam piętra i nowy dach. Ale ten bałagan, brud i pył wszędzie mnie dobija. ::(( xhc
-
cieszy mnie widok ściam piętra i nowy dach. Ale ten bałagan, brud i pył wszędzie mnie dobija. ::(( xhc
najważniejsze że idzie do przodu i cieszy a na brud i pył nie patrz :)
-
Martwiłam sie o kwiatki i wiecie co, wysłałam je na wakacje czyli do sąsiadki. ztx
Maja sie dobrze, a kwitna mi przez płot.
-
Jak ja lubię remonty ... u kogoś >:D
-
Jak ja lubię remonty ... u kogoś >:D
xhc
Elizo, trzymaj się w tym kurzu :) I myśl o tym, jak ślicznie będzie po zakończeniu :)
-
No i super :oklaski: Cieszę się ze u Ciebie wszystko gra i idzie do przodu ku dobremu. Powodzenia w urządzaniu i sprzątaniu po remoncie ^-^
-
remonty są wyczerpujące, ale później piękny, odświeżony odmłodzony dom cieszy i jest nagrodą
mnie czeka remont łazienek i już się boję, ale wiem, że trzeba to zrobić
-
słuchajcie, brygada mnie wkurzyła. Pracowali tak dobrze i szybko i zaczęłam ich chwalić i wiecie co?...nie przyszli po 15 sierpnia i już dwa tygodnie ich nie ma . Jak nie przyjdą w poniedziałek to się załamię. Miałam nadzieje, przed końcem wakacji ogarnąć to jakoś, bo przecież dzieciaki muszą mieć warunki do nauki itd poza tym ja też wchodzę w "nowe", więc stres po tych 2 latach siedzenia w domu, a oni tak mnie zrobili. Normalnie śpimy jak śledzie w puszce na dwóch łózkach, bo pokój dzieci zagracony, tam miała być burzona część ściany, aby było wejście na klatkę schodową na górę. ::(( >:( A w ogóle boli mnie łokieć, mówią, że to tzw tenisisty, a ja w tenisa nie gram, chyba nic mi tam się nie robi... i mam problemy z wchodzeniem na schody, bolą mnie mięśnie uda prawego nie mogę się dźwignąć, czy możliwe, że ta platyna mi mięsień uszkodziła?
-
Elizko, współczuję :-*
Masz z ekipą kontakt? Czym niestawienie się tłumaczą? Może zacznij szukać innej ekipy, jeśli oczywiście im nie dałaś zadatku, który przekracza dotychczas zrobiona pracą
-
Eliza, Dana ma rację, poszukaj innej ekipy na wszelki wypadek. Jak mieszkałam kiedyś w świątyni w Mysiadle zamówilismy ekipe do postawienia rzeźby. Robota miała kosztować 800zł. Prawie skończyli, rzeźba juz stała, tylko trzeba było jeszcze cos tam dopracować estetycznie. Niestety panowie się nie pojawili, żeby dokończyć pracę. Nie odbierali telefonów równiez. Po pieniadze też sie nie zglosili :o Prawdopodobnie dostali lepiej płatne zlecenie i nawet im sie nie opłacało przychodzic po "marne grosze"
W sumie przypominam sobie, że cos takiego zdarzyło się tam dwa razy, pierwszym razem chodziło o dokończenie parkingu, zalegalismy facetowi jeszcze 15tys zł. A on przestał odbierać telefony. Po około pół roku zdolalismy sie dowiedzieć, że po prostu umarł i firme rozwiązano.
-
pojawili sie w końcu dzisiaj. Facet tłumaczy, że aby być wypłacalny musi równolegle prowadzić 3 budowy. Przedłużyło się u nas i musiał iść gdzie indziej, ale przyszedł i skończą. Szkoda, że nie powiedział tak od razu, to choć nerwów by nie było. Ale pracują. ztx ;) :0ulan:
A ja walczę o kasę. :0ulan: i z samą sobą, żeby wytrzymać. Zwłaszcza, że jutro już mam radę w szkole i zaczynam i boję się czy dam radę... ::((
-
Kurcze czytając to śmiać mi się chce, bo znalazłam "podstęp" na mojego fachmana.
Cokolwiek chce z urzędu ja staram się mu to popchnąć i w ten sposób jest gitara ;)
-
W poniedziałek popracowali , a o 16 dostał telefon, że szwagier mu się powiesił i policja znalazła go w lesie na drzewie. Wszyscy pojechali, bo to rodzina i pewnie do pogrzebu nie wrócą. nie wiem co robić. ::((
poza tym powiem Wam, ze wstydziłam się Wam przyznać, ale ja jestem katechetką i uczę religii głównie w klasach 0-3 Pewnie już większość z Was mnie przestanie lubić ::((.
-
oj elizko, aleś wymyśliła! xhc
-
wczoraj miałam radę, mam złe wieści musiałam się wam w końcu przyznać, bo potrzebuję, żeby ktoś ze mna popłakał, a nie chcę, aby ktoś myslał żle o moim dyrku, bo to złoty człowiek
-
wszyscy m,nie ściskali i całowali, nawet moja wicedyrektotka, aż biegła do mnie jak weszłam, całe 88 nauczycieli, aż czułam, że mi twarz błyszczy od całusków i że mnie udusza i .... w czasie przerwy okazało się, że mam tylko pół etatu... ksiądz kazał mi zabrać pół etatu, bo ponoć się nienadaje do pracy, chce się mnie pozbyć i dyrek nic nie może, prawie płakał za mną,jak byłam u księdza w poniedziałek to udawał, że nic nie wie, rozmawiał za mna, nawet nie przebąknął, że zabrqł mi godziny, dla jakiejś młodej bzdziungwy, która mnie cześciowo zatepowała przez pół roku. ale w oczy mi powiedział, że powinnam siedzieć w domu i czekać na śmierc , bo i tak do niczego się nie nadaję i wogóle nie wie po co do tej pracy się pcham, chyba po to by na zwolnieni od nowa pójść, bo już się świadczenie skończyło. w dodatku rozmowa osobista była w obecności innego księdza, brak etyki, kultury i jakiego kolwiek człowieczeństwa, nie mówiąc o empatii... mmimo to przyszłam na radę zadowolona, choć przerażona po tych 2 latach, a oni tak mnie witali jak króla. tej młodej nikt nie lubi, bo pyskata i z koleżankami się nie liczy, dzieci jej też nie lubia, bo nawet nie potrafii się uśmiechać, tylko wrzeszczy.
Jak ja będę żyć, wzieliśmy kredyt na ten dom, poza tym mój mąż nie widzi od kilku lat, i jeszcze kupa dzieci... tak mi żle... zmienił się dyrektor, w szkole jest jak w raju wszyscy mówią, ale co mi potym tyś zł, tyle miałami na świadczeniu...
-
na przełomie tych 2 lat leczenia dwa razy wyrwałam się śmierci a on zabrał mi radośc życia ::((
-
fajny ksiądz, szkoda słów!!!!
przytulam Cię elizo, bo domyślam się, jakie to dla Ciebie ciężkie,
ale najchętniej wygarnęłabym temu księżulkowi, co o nim myślę!!!!
-
Eliza.
Po pierwsze: dlaczego ktokolwiek miałby cię nie lubić z racji Twojego zawodu??!!??
To już prędzej mnie, prawie nikt nie lubi policji, heh
Po drugie, nie bardzo rozumiem, z jakiej racji ksiądz ma decydować o etatach w szkole.
Pomijam kwestię, że jest chamem, tego nie da się cenzuralnie skomentować co Ci zrobił.
Nóż się tylko w kieszeni otwiera.
Nie znam się za bardzo na szkolnych sprawach organizacyjnych, ale może da się coś jeszcze powalczyć, skoro dyrektor jest po Twojej stronie?
-
Niestety katecheta ma 3 dyrektorów, poza Bogiem, nad sobą. Jest dyrektor szkoły, od spraw formalnych, administracyjno - kadrowych papierkowych, biskup miejscowy jako organizator lekcji religii na swoim terenie i wydaje tzw misję kanoniczna czyli skierowanie do pracy np w szkole, bez tego nie wolno zatrudnić, i księdza proboszcza parafii na terenie której znajduje sie placówka. W praktyce jak ksiądz jest mądry i normalny i nie chce wykorzystywać swojej władzy, to podsyła nauczyciela religii z misja od biskupa i resztę zostawia szkole. Ale jak komuś władzy mało to rządzi w szkole i nie można mu nic zrobić. Jak chce zmienić katechetę to nie musi podawać powodu. Dzwoni do biskupa mówi, że ta katechetka mu nie odpowiada, albo co tam chce i prosi o cofniecie misji. wtedy kuria cofa misje uzasadniająć reorganizacja pracy w parafii i katecheta musi zrobić odlot, bo umowa o pracę bez misji jest nieprawna i natychmiast rozwiazywana
-
Elizo jeśli o mnie idzie, to lubię Cię jeszcze bardziej, niż wcześniej ;) :-*
Trudne masz zadanie, ucząc w szkole maluszków. A do tego to chamstwo księdza. Może uderz wyżej (choćby nawet do biskupa) i się poskarż.
W naszej sytuacji, praca jest zbawienna, a w Twojej konkretnej sytuacji jeszcze bardziej.
Zbierz może podpisy od nauczycieli, dyrektorki, którzy chcą Twojego powrotu. A o tym księdzu szkoda gadać, kolejny gorszyciel w kościele >:(
-
poza tym powiem Wam, ze wstydziłam się Wam przyznać, ale ja jestem katechetką i uczę religii głównie w klasach 0-3 Pewnie już większość z Was mnie przestanie lubić ::((.
wstydzić się powinnas, gdybys kradła , a nie jak uczciwie pracujesz, kobito
a do księdza napisałabym list i podała by przeczytał, jeśli nie jesteś w stanie powiedzieć mu w oczy jaką przykrośc i wielki kłopot ci zrobił
Kiedys miałam scysję z proboszczem, podpadł mi w czasie mszy i poleciałam zaraz po, na probostwo, przerwałam mu odpoczynek i wygarnęłam jak szkodliwie zadziałał na mnie i pewnie na innych
oczywiście najpierw się zaperzył próbował atakować, ale ostatecznie mnie przeprosił.
pamięta mnie do dziś, parokrotnie zaczepiał w okolicy kościoła, przepraszał, ze przemyślał i ze potrzebna mu była ta lekcja
kiedyś przyszedł na kolędę i pogadaliśmy sobie
warto było pobiec na probostwo :)
-
Okropna sytuacja :(
Elizo :-* nie dawaj się :-* Zawalcz o siebie :-*
-
Porąbane to wszystko jest. Najlepien się pozbyć, brak słów. :-\. Ta posrana choroba nawet pracę do góry nogami przewala. I jak tu się nie stresować.
-
ja bym się poszła poskarżyć przełożonemu tego księdza,
temu ziemskiemu ;)
-
ja bym się poszła poskarżyć przełożonemu tego księdza,
temu ziemskiemu ;)
to jeste jedna wielka mafia, więc to pewnie nic nie da, szkoda że rozmowa nie była nagrywana, bo takie teksty to się do gazety nadają
a że niektóre media cięte są na sukienkowych to by poszłooooo i miałby na co zasłużył
-
Eliza a czy dyrektor nie mógłby znaleźć Tobie jeszcze jakiejś dodatkowej pracy, biblioteka, świetlica .... A może znasz kogoś, kto zna biskupa, trudno, czasem trzeba się chwytać różnych sposobów.
-
Elizko, jestem, żeby z Tobą popłakać :-*
ps 1: ja też nauczyciel
ps 2: i choć jestem anty :-X, to przyjaźnię się z "panią religią" (już teraz emerytowaną :) )
-
słuchajcie zadzwonił do mnie dyrektor, kazał przyjsc i powiedział ze nie da mnie skrzywdzic, religii mi nie doda, ale dołozy godziny w swietlicy i jest po mojej stronie, zebym sie nie martwiła, a w przyszłosci poleci mi jakies studia podyplomowe, ktore by sie w szkole przydały, zebym nie musiala relci uczyc tylko czego innego i była niezalezna od proboszcza. ztx :0ulan: takze walcze i mam nadzieję
-
brawo pan dyrektor!
pokazał księdzu, jak się powinno postępować!
-
ja przed choroba zaczełam doktorat z teologii, myslałam zeby komtynuować, ale w sumie moge jakas podyplomowke zrobic. ksiedza ten mój doktorat chyba tez kole, bo wczesniej sie czepiał bo po co mi to. stara dyrka, dodam, ze wredna była, tez mi wciażz kłody pod nogi rzucała, a jak dowiedziała sie o tych studiach, bo musiałam miec co drugi czwartek wolny, to tez szalała. teraz jest drugi rok nowy dyr, ale dobry. ztx ztx ztx
-
teraz jest drugi rok nowy dyr, ale dobry. ztx ztx ztx
To skarb nie dyrektor :D
Aż pozazdrościć ;)
-
słuchajcie zadzwonił do mnie dyrektor, kazał przyjsc i powiedział ze nie da mnie skrzywdzic, religii mi nie doda, ale dołozy godziny w swietlicy i jest po mojej stronie, zebym sie nie martwiła, a w przyszłosci poleci mi jakies studia podyplomowe, ktore by sie w szkole przydały, zebym nie musiala relci uczyc tylko czego innego i była niezalezna od proboszcza. ztx :0ulan: takze walcze i mam nadzieję
Czyli są jeszcze porządni ludzie na tym swiecie.
Którzy potrafią przeciwstawić się klerowi.
Swoją drogą: powstał pewien paradoks, nie sądzisz?
Ksiądz Cię skrzywdził, a zwykły, grzeszny (jak wszyscy) człowiek pomógł.
Za dużo jest przyzwolenia na takie zachowania księży.
Gdzie miłość do bliźniego? Gdzie przyzwoitość??!!??
Dlaczego księża nie są rozliczani za swoje uczynki jak inni w swoich zawodach?
Sory, rozpędziłam się.
Ale jak dalej będą tak postępować, to szybko i znacząco zmniejszy się ilość owieczek.
I mam nadzieję ich wpływy.
Naprawdę współczuję Ci.
Uczysz dzieci, jak być dobrym człowiekiem i przestrzegać przykazań, a na własnym przykładzie doświadczasz zła ze strony szeroko rozumianego kościoła.
Celowo użyłam małej litery.
Bo Kościół przez duże K reprezentuje niewielu niestety.
-
no niestety i są tacy księża ,trzeba mieć nadzieje ,zaraz szkoły podstawowe zapełnią się 7,8 -klasistami więc jest szansa na pełny wymiar etatu,Elizko będzie ok :D
-
Dobrze, że zmartwienie za Tobą :-*
A Betty napisała dokładnie, to co we mnie też siedzi.
-
No niestety do najbliższych wyborów nie ma szans na "rozliczenie", i mam nadzieję, że tylko do najbliższych.
-
Dziewczyny opowiem Wam wrażenia z rozpoczęcia roku. Pani Dyrektor mówi" przedstawiam Panstwu nauczycieli: religii w tym roku będzie uczyć..." i w tym momencie wypchnęła się na sam przód dumna s. Judyta. Pani dyrektor mówi dalej " Pani Eliza R."... siostra spłoneła i schowała sie do tyłu, padły wielkie oklaski dla mnie oczywiscie, i dopiero siostrę przedstawiono, delikatne oklaski się pojawiły, następnie: P. Marta K i oklasków nie było w ogóle. No niestety sławetna moja zastepczyni, która tak faworyzuje proboszcz, przez cały rok nie zauroczyła ani dzieci, ani rodziców. A mnie nie widzieli 2 lata i jednak doceniaja. :0ulan: :0ulan: ztx ztx
-
gratuluję :oklaski: :oklaski:
-
Dziewczyny, szczególnie te dzieciate, uczace sie i z nowymi problemami zdrowotnymi. oprócz orzeczenia i zasiłku pielegnacyjnego, możecie sie starać o tzw zasiłek szkolny dla swoich dzieci, który należy sie raz w semestrze, bez względu na sytuacje finansową. dostajesz go z tego samego żródła co stypendium socjalne, ale nie musisz mieć trudności finansowych. wystarcz, że zachorowałaś na każda większa chorobę nizgrypa czy angina. Trzeba złozyć zaswiadczenie od lekarza o zachorowaniu, może to być potwierdzenie, że bierze sie własnie chemie, czy radioterapie, czy że sie miało operacje it./ U nas w gminie składało sie w oświacie, a teraz w opiece społecznej. Dla studentów zwyczajnie w na uczelni o tak zwana zapomoge zdrowotną. ja np z uczelni od dzieci dostałam od każdego 0d 1000 do 2000 zł, zależy która uczelnia. A na uczniow szkolnych po 700 zł. i skorzystałam 2 razy, bo raz na raka, drugi potem w kolejnym semestrze, na problemy z cukrzyca po chemii. Warunek dla uczniów, że zaswiadczenie powinno byc tak napisane, aby z niego wynikało, że ta choroba jest wmiare nowa, ale to juzlekaz moze tak dwuznacznie to napisać że kazdy zrozumie co chce. Na uczelniach nie ma to znaczenia. i powiem Wam, że na inne choroby sa mała zapomogi, ąle na nowotwory, jest specjalna pula.
Modyfikuj wiadomość
Zgłoś do moderatora 83.6.26.1
-
i zapomniałam, buziaczki sla Was wszystkich ztx
-
Jaki sympatyczny początek! :oklaski:
-
Ja nie wiedziałem że coś takiego jest, muszę siē jechać dowiedzieć. Ale z tymi babami (pracownicami) to porażka, one za złotówkę to by we dały psiochę na łyso ogolić 😆. Wystarczy że tak się wejdzie to patrzą jak na wilka
-
O :) Warto wiedzieć i w świat tą wiedzę puszczać.
-
ja bym się poszła poskarżyć przełożonemu tego księdza,
temu ziemskiemu ;)
Elizko, ja bym tak samo zrobiła,takie zachowanie to jak prymityw, bufon i cham!
-
dziewczyny pierwszy dzień za mną i jakoś poszło ztx
-
A zamnom czy. Dni, ileż kakoś poszło
-
Gnębi mnie kierowniczka swietlicy, a już mi tak słodko miało być w tej szkole, i etat się zlepił i krzyki dzieci jakos przetrwałam i cholerne bóle nóg, a tu mnie babsko nęka. Codziennie słysze ile dla mnie zrobiła i że mnie sie pozbędzie, bo podobno żle pracuje, zostawiam brudna sale, podobno sprzataczka tak twierdzi. Powiem wam, że coś mi tu smierdzi, bo naprawdę codziennie zostawiam porządek, że nie ma co po mnie nawet wożna robić, a tu takie chece na mnie, jakby ktos specjalnie po moim wyjściu cos w sali robił, albo wozna kłamie, albo kierownica zmysla, żeby władzy użyc. A ja zyję w stresie i boję się, że to mi gadem wyjdzie kolejnym. ::(( :( :( ::)
-
a budowa też jak krew z nosa, ciągnie się i kasa się skończyła prawie i wogóle ...mam doła. Dziś a właściwie wczoraj siedziałam w szkole od 8 do 18, ledwie żywa wróciłam do samochodu i nie mogłam wyjechać, bo były zebrania i tak mnie zastawili rodzice na nauczycielskim parkingu i to jeszcze rodzice z sąsiedniego gimnazjum, że usiadłam i zaczęłam płakać ze zmęczenia i bezradności. córka przyjechała mnie zabrać do domu... ::((
-
czy kiedyś będzie znowu normalnie...tak zwyczajnie...
-
elizo, z kierowniczką dasz radę - poproś, żeby była kiedy kończysz i sama się przekonała, że jest porządek.Może się nie da, ale sprobuj z kobitą pogadać. Teraz jest późno (a może wcześnie?), pora na spanie, wszystkie koty są czarne, myśli też. Rano życzę, żebyś pomyślała korzystniej, ranek jest "mądrzejszy".Ja też nie śpię, też dopadły mnie problemy i spać się nie da, ale życie uczy, że dużo potrafimy wytrzymać, zawalczyć, wygrać. I tego się trzymajmy! odwróć myśli w jakieś przyjemne rejony, ja tak zaraz zrobię i nie właź do dołka :-*
-
Wiesz elizko, że ludzie są fałszywi i bardzo potrafią uprzykrzyć źycie. Ty masz akurat problem z kierowniczką i to całkiem ,,fajny``. Bardzo dobrze Cię rozumiem i współczuję, mam podobny problem tyle że z innej strony. Od czasu powrotu do pracy jestem traktowana jak ,,złote jajko`` zmienili mi moje obowiązki żebym się niestresowała bo przecież muszę na siebie uważać. Ale jak tu się nie stresować teraz jak ja siedzę i właściwie to nic nie robię. Bardzo lubię (lubiałam) swoją pracę i nie mogłam się doczekać powrotu a tu masz babo placek. Nie raz ręczę jak wracam do domu z tego nic nie robienia, czuję się po prostu jak jakiś zbędny niepotrzebny robol trzymany tylko i wyłącznie z litości.
Może całkiem inna sytuacja jak u Ciebie ale stres ogromny i ta niemoc. Ja się strasznie tym zadręczam choć wiem że nie powinnam. Widzisz przeszłyśmy bardzo ciężką drogę, Ty aź dwa razy i człowiek chce wrócić do normalności ale to jest chyba niemożliwe. Jesteśmy naznaczone i niewygodne co dla niektórych. Widzisz ja już nawet chodzę na terapię do psychologa a teraz idę do psychiatry bo psychicznie już jestem wrakiem i nie umiem czarnych myśli odpędzać.
-
Elizo,
przygotuj się na obrabianie doopy i ewentualne próby wyrzucenia: fotografuj codziennie świetlicę tuż przed jej opuszczeniem. Będziesz miała dowody nie do obalenia: data i godzina wykonania fotografii.
I pamiętaj o reakcji, jak Cię spotkała 1 września. To Ciebie zapamiętano, serdecznie witano. Bo na to zapracowałaś. A teraz stres jest Ci niepotrzebny.
jeszcze kilka lat temu zacisnęłabym zęby w obliczu takiej kierowniczki. A teraz zapytałabym wprost co tak naprawdę dla mnie zrobiła, żeby mi to wypominać na każdym kroku.
Co zrobisz zależy od Ciebie. Ale pamiętaj, że Ty jesteś dla siebie najważniejsza! Spokojnego dnia (już czwartek).
-
Elizko, Ancia dobrze prawi. Koniecznie fotografuj [url=http://www.greensmilies.c
Jeśli mogę radzić, skup się na dzieciach i ile im możesz dać i jak się da czerp z tego radość. Ostatni tydzień odbierałam swoje wnuki ze świetlicy. Były tam b. krótko. Chciałam by Pierwszak (6 lat) trochę się skumplował z kolegami, bo po moim wyjeździe będzie musiał być w świetlicy dłużej.
Harmider w świetlicy, pierwszaki dopiero uczą się szkoły i widzę, jakie tam jest ogromne pole do popisu dla Pań Świetliczanek i jak wiele od ich empatii zależy, by dzieci polubiły szkołę.
Sama o tym lepiej wiesz :)
A co do zmęczenia, to tylko mogę Cię przytulić :-* wiem, jak remont odbiera siły, a na dodatek, jak kasa się kurczy :(
Z tym autem też bym się wkurzyła. Chyba obeszłabym klasy, podając numer samochodu i żądając przestawienia C:-)
-
Nie daj się elizko, to tylko kierowniczka. Pokonałaś dwa razy dziadostwo a takiej panci nie dasz rady xhc. Pokaż jej gdzie raki zimują xhc. Jesteś o wiele, wiele lepsza i ,,bogatsza,, od niej.
-
Kochane jesteście dziewczyny. Gdyby nie Wasze wsparcie byłoby ciężko mi, bardzo, bardzo... A tak wiem, że ktoś naprawdę mnie rozumie, bo przeżywa to co ja. W szkole trochę lepiej. Kierowniczka, wyobrażcie sobie, przyszła mnie przeprosić, co prawda w innym celu weszła, bo szukała wychowawczyni zerówki, ale wróciła się jednak i podeszła do mnie. Tłumaczyła się, że to wożna tak nagadała, a ona zdenerwowana tak do mnie potem mówiła. I widzę, że dobrze zrobiłam, że jej się postawiłam. nie wiem, czy pisałam, ale wtedy, gdy na mnie naskoczyła, to ja powiedziałam, że skoro ona tak ze mną rozmawia, to ja też bym chciała wiedzieć, dlaczego codziennie mam inną listę dzieci, że wciąż w innej sali, że to szkodzi dzieciom i mnie przeskadza, gdy nie wiem w której sali sa moje dzieci. Ten bałagan to przecież ewidentnie jej zaniedbanie, bo widać nie radzi sobie z organizacją pracy. tego ostatniego zdania to juz jej nie powiedziałam, tylko do Was.
A teraz zrobiłam sobie tydzięń wolnego jestem na wyjeżdzie rehabilitacyjnym z mężem i w dodatku korzystamy z tygodnia festiwalu kultury i sztuki, codziennie kino, teatr i jakis koncert. W hotelu siedzę, jeść mi dają i jeszcze nic nie płacę. Nieżle co? I mam wszystko w d... odrazu lepiej ztx xhc
-
cieszę się, że taki fajny masz czas, odpoczywaj!
-
cieszę się, że jest lepiej
-
I ja też :D
ps. już widzę moją szefową, jak słyszy, że chcę w roku szkolnym na jakieś rehabilitacje wybyć ::(( :-X
-
widzę moją szefową, jak słyszy, że chcę w roku szkolnym na jakieś rehabilitacje wybyć ::(( :-X
i co? wielkie oczy ma? ;D Wiesz, strach przed tym, co nam się w fantazjach jawi, też miewa wielkie oczy :P
Elizo, chwile dobre nałapane? Daj znać - jak się masz :-*
-
Wiesz elizko, że ludzie są fałszywi i bardzo potrafią uprzykrzyć źycie. Ty masz akurat problem z kierowniczką i to całkiem ,,fajny``. Bardzo dobrze Cię rozumiem i współczuję, mam podobny problem tyle że z innej strony. Od czasu powrotu do pracy jestem traktowana jak ,,złote jajko`` zmienili mi moje obowiązki żebym się niestresowała bo przecież muszę na siebie uważać. Ale jak tu się nie stresować teraz jak ja siedzę i właściwie to nic nie robię. Bardzo lubię (lubiałam) swoją pracę i nie mogłam się doczekać powrotu a tu masz babo placek. Nie raz ręczę jak wracam do domu z tego nic nie robienia, czuję się po prostu jak jakiś zbędny niepotrzebny robol trzymany tylko i wyłącznie z litości.
Może całkiem inna sytuacja jak u Ciebie ale stres ogromny i ta niemoc. Ja się strasznie tym zadręczam choć wiem że nie powinnam. Widzisz przeszłyśmy bardzo ciężką drogę, Ty aź dwa razy i człowiek chce wrócić do normalności ale to jest chyba niemożliwe. Jesteśmy naznaczone i niewygodne co dla niektórych. Widzisz ja już nawet chodzę na terapię do psychologa a teraz idę do psychiatry bo psychicznie już jestem wrakiem i nie umiem czarnych myśli odpędzać.
Ewka ciesz się że Cię oszczędzają, a nie zarzucają mnóstwem roboty, to znaczy że troszczą się o Ciebie. Ważne że Cię przyjęli. Masz przynajmniej motywację do wyjścia z domu, a to bardzo ważne.
Mnie szefowa zwolniła w trakcie świadczenia rehabilitacyjnego. Dzień przed egzaminem zawodowym przysłali mi rozwiązanie umowy i to tak perfidnie. Zapakowane w kopercie opisanej PIT tak, żebym nic nie podejrzewała. Niby w trakcie leczenia jak zawoziłam jakieś dokumenty to chciała żebym wróciła. Tylko ja wtedy brałam chemie co tydzień.
Ewciu dobrze że chodzisz do psychologa, ja też chodziłam. Głowa do góry, będzie dobrze.
-
Wróciłam , od poniedziałku znowu praca, ale co użyłam to moje. ztx z dystansem patrze na szefową od świetlicy, widzę, że jak na razie jest milsza i tak się nie czepia o byle co. Nogi mniej bolą i w końcu po schodach chodzę, bez takiego bólu jak przed tem. Jest dobrze, jest ok, oby jak najdłuzej. i nie pozwalm nikomu mi humoru zepsuć. wszystkiego dobrego siostrzyczki xhc
-
I z wzajemnością :-*
-
:-*
-
Elizko, super, że lepiej się czujesz - i fizycznie, i psychicznie ztx
I humoru nie daj sobie psuć ;) :0ulan:
-
super Cię widzieć w takim humorze - tak trzymaj!
-
dobry humor jest BEZCENNY elizko...tak trzymaj
-
Fajnie, że fajnie elizko :-*
-
Brygada wróciła łaskawie i robią ścianę od strony sąsiadki. Może choć ją będę miała z głowy, bo juz mi kazała rusztowanie rozbierać, bo ma dość. A wczoraj biedna aż sie popłakała jak ją zobaczyłam na ulicy, chyba z radości, że się zjawili i zaczęli od jej strony robic. Normalnie nie wiedziałam o co jej chodzi. ztx :) ;) Pozdrowionka, pa pa
-
Słuchajcie Babki, jakaś cisza w wątkach, chyba muszę ja sie odezwać. Wyobrażcie sobie, że byłam na weselu na Białorusi. Rodzinka taka dalsza, ze strony teściowej się odezwała w wakacje, zaprosili na ślub syna. Postanowilismy pojechać. Udało sie wizy na ostatni moment załatwić i to jeszcze grupową, po 10 euro od osoby, a nie 25. i pojechaliśmy. Pobawiliśmy się , zobaczyliśmy rodzinę po 25 latach, trochę łez było, ale też i radości. tylko krótko te 5 dni. wykorzystałam akurat 2 dni wolne na dzieci . trochę odpoczęłam, Elizę Orzeszkową odwiedziła, bo wesele w Grodnie, pozdrawia Was kochane też. Niemen zobaczyłam...i wogóle. mogę popisać więcej jak Was to interesuje. Pozdrowionka od mnie dziewczyny. ztx xhc :oklaski:
-
pisz elizo więcej, ja chętnie poczytam,
nigdy na Białorusi nie byłam i raczej nie będę,
fajnie, że miałaś tyle radości i wrażeń!
a jak w pracy?
-
W pracy coraz lepiej. Już przyzwyczaiłam się , to raz, ale też ze strony dyrekcji czy kierowniczki świetlicy nie mam problemów, nawet bym powiedziała, że kierowniczka świetlicy próbuje sie ze mną, nazwijmy to, zaprzyjażnic. Z koleżankami się dogaduję. więc jest ok. Najgorzej z dziećmi z jednej klasy I , są bardzo pobudzone, nie mogę czasem lekcji prowadzić, bez wspomagania się nie da z nimi pracować. Normalnie wchodzę na lekcję i zaczynam odliczać minuty do końca. Jeszcze takich dzieci nie miałam. Biją się od wejścia, wrzeszczą , biegaja, nie reaguja na żadne uwagi i moje działania, normalnie muszę bronic słabszych w klasie, żeby im krzywdy nie zrobiono, zamiast prowadzić lekcję. może jako pedagog nie powinnam się tak wypowiadać, ale czuję się na lekcji jak na odziale w psychiatryku dla tych niebezpiecznych i to w sytuacji braku leków. W zeszły piątek, tuż [przed świętem], taki mi dały wycisk, że nie mogłam pracować potem na świetlicy. stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić, bo szkoda zdrowia. Wychowawczyni słabo działa. ale problem zaczyna się rozwiązywać mam nadzieję, bo jedno z dzieci czeka na orzeczenie aspergera i poradnia wystawiła na razie zaświadczenie. więc na tej podstawie będziemy się starały o nauczyciela wspomagającego. ten asperger to oczywiście podstawa by go przyznali, bo akurat to dziecko nie jest problemem w prowadzeniu lekcji. Ale to byłby krok naprzód.
-
A ja czekam na dalsze wspomnienia z Białorusi.
Podziwiam nauczycielki, szczególnie jak mają w klasie takie "zwariowane" dzieci. Ja to czasem wymiękałam jak wnuki razem byli, często sami rodzice zostawiamy mi po jednym tylko.
-
Mogę trochę popisać o tej Białorusi jeżeli chcecie. Rodzice męża pochodzą z okolic Grodna. kiedyś gdy to była jeszcze polska ich parafią była Sokółka, ta słynna z niedawnego cudu eucharystycznego. Rodzina teścia w całości w ramach repatriacji przyjechała do Polski, natomiast teściowej rodzina, bała się, nie chcieli zostawiać swoich domów i zostali. Teściowie już po ślubie z córką tu przyjechali, a mój mąż urodził się już pod Olsztynem. Gdy braliśmy ślub ciotki bardzo chciały przyjechać, ale ZSRR nie pozwalał. potem około 2 lata później my z naszą małą Agnieszka tam pierwszy raz byliśmy. Potem gdy otwarto granice i oni przyjeżdzali. My ostatni raz byliśmy w 1992 r, czyli pierwszy rok była to już Białoruś po pieriestrojce.
Tyle tytułem wstępu. ciąg dalszy jak wrócę z pracy . pa pa
-
pisz_pisz
tak niewiele wiemy jak tam jest ...
-
Oj, więcej poproszę :-*
Moja bardzo daleka rodzina, ale taka - rodzina od wujka - pochodzi z okolic Siemiatycz. Jako dziecko tam wakacje spędzałam - na Grabarkę z ciociami chadzałam. Wiem, że oni, a raczej ich rodzice, jakoś się z terenu Białorusi wydostali, ale nie znam szczegółów tej historii. Z chęcią posłucham Twojej opowieści :).
-
Teściowie już po ślubie z córką tu przyjechali, a mój mąż urodził się już pod Olsztynem. G
To trochę ścieżki dziadków mojego małża. Obydwoje przesiedleńcy z Białorusi i wylądowali w Ornecie (60km od Olsztyna) :-)
-
To może zacznę od początku. Aby wyjechać na Białoruś trzeba mieć wizę, płatna 25 euro od osoby. czeka się na nią ok tygodnia i jeszcze trzeba mieć zaproszenie lub ksero paszportu osoby zapraszającej, oczywiście jeszcze zdjęcie paszportowe do wizy też.. W tym roku wprowadzono w maju chyba 5cio dniowe bezwizowe zwiedzanie białoruskiej strony Puszczy Białowieskiej, a od 25 października zwiedzanie Kanału Augustowskiego czyli okolice Grodna. Ale czy to rzeczywiście takie korzystne to nie wiem, bo żeby wjechać bez wizy trzeba mieć wykupioną w ich biurze turystycznym wycieczkę z hotelami, przewodnikami,transportem i wyżywieniem. Jak to załatwisz i opłacisz, to biuro podróży wydaje Ci dokument potwierdzający. Z nim jedziesz do ambasady po tzw przepustkę, czyli formalności i opłat nie zabraknie. Ładnie tylko brzmi "bezwizowy wjazd". xhc
Na granicy kolejki, jak za dawnych lat, stoisz, choć samochodów może nie być. Po polskiej stronie jest ok, ale tam to nadal żelazna kurtyna, choć podobno jej już nie ma. Polacy nie każą wysiadać podchodzą do okna kierowcy i tak jest odprawa paszportowa. Natomiast na drugiej stronie stoisz choćby było pusto, każą co chwilę wysiadać i pogranicznik i ten od paszportów i celnik. Wszyscy muszą bez wyjątku sterczeć przed okienkiem czy deszcz, czy wichura, czy dziecko czy stary czy kaleka. nie ma szans, by powiedzieli coś po naszemu, albo po angielsku, walą po białorusku lub wręcz po rusku i możesz nie rozumieć ich to nie obchodzi najwyżej dłużej poczekasz aż sie domyślisz, dłużej pomarzniesz, twój problem. Trzeba być cierpliwym i wytrzymałym. Toalet nie ma więc rozumiecie...
Dodam, że na powrót Polacy jadą czerwonym kanałem, mąż się przeraził, że na kanał każą mi wjeżdżać, więc abym trafiła i nie wpadła... ::(( ale ten kanał to po prostu tak jakby pas ruchu dla nas, bo nas kontrolują, a swoich nie. za czasów ZSRR to był na prawde kanał i oglądali samochód czasem nawet rozkręcali co nie co ale to tym co podejrzanie wyglądali. ztx
Co chwila otwierasz bagażnik, bo każdy z tych trzech i jeszcze pogranicznik przy wyjeżdzie z granicy zagladaja. W drodze powrotnej celniczka kazała nam wystawić wszystkie bagaże na deszczu wprost do kałuży, ale ja z córką sie postawiłyśmy, powiedziałam, że nic w wodę nie będę stawiać, 3 metry dalej zadaszony odcinek stoliki itd, a ja mam torby z odzieżą i upominkami w kałużę i dała spokój. Taki brak szacunku i kultury. i jeszcze to brzmienie języka jakby non stop do ciebie na ty zasuwali. wyjeżdżając też kolejka, bo nie wpuszczają, a nie że dużo ludzi. Jadąc granica 2 godziny, wracając minimum 5 trzeba odstać dla idei. Inwalidzi jadą bez kolejki, ale tylko ich albo ruscy, reszta wg nich inwalidami nie jest. Polacy odpłacają natomiast każąc jadącym do nas bez względu na obywatelstwo, przejeżdżać samochodem przez matę dezynfekcyjną, a potem wszyscy pasażerowie wysiadają i wycierają o nią buty, by nic do nas nie przywlec. Ale poza tym jest ok. To tyle odsłony 2giej. Buziaczki, pa pa [url=http://www.greensmilies.c
-
na razie brzmi jak podróż w czasie,
egzotycznie ale mało zachęcająco ;D
ciekawi mnie, jak wygląda tam życie
-
Rzeczywiście powrót do przeszłości. Nie mam tam rodziny, zdecydowanie zwiedzanie tamtych stron sobie daruję :-\
-
Eliza, ja pracuje z kobietą , która pochodzi z Białorusi, ale ma teraz tylko Polskie obywatelstow. To co czytam to jakbym ja słyszała:)
-
No to chyba taka wschodnia tradycja xhc , podobnie miałam przy przejeżdżaniu granicy ukraińskiej i rosyjskiej.
-
nie tylko wschodnia
ze 4 lata temu przejeżdżalam samochodem przez środek Europy na południe w kierunku Chorwacji, ale zachciało się nam zwiedzać ;) Granice pomiędzy Serbią - Czarnogórą - Kosowem - Macedonią - Albanią ::(( Pełna egzotyka 8) Jakbym się cofnęła w czasie o 30 - 40 lat na granicę Polską, tylko kible znacznie, znacznie gorsze ::(( Sikałam w polu nie przejmując się ludźmi gapiącymi się z samochodów stojących w kolejce wielogodzinnej; później inne kobiety poszły za moim przykładem :P Tylko ręcznikami się zasłaniałyśmy od gapiów C:-)
Swoją drogą ciekawe - czy coś w tamtym rejonie się zmieniło?
-
Dziewczyny nie zniechęcajcie się, ale realia formalne są tam rzeczywiście trudne. Ale nas one nie zniechęciły. xhc Potem przejdę do życia.
-
a jam słyszała bardzo optymistyczne relacje z Biełorusi
aż bym sama chciała sprawdzić jak to jezd naprawdę
-
Grodno samo w sobie jest bardzo ładnym miastem. Ma piękną starówkę,, kilka starych ze wspaniałą historią kościołów: pojezuicki poberbardyński, brygidek, pofranciszkański i cerkiew Borysa i Gleba warte obejrzenia..No i co dla nas Polaków ważne, jest tam domek Elizy Orzeszkowej, choć tylko jeden pokój do zwiedzania, ale jednak jest, oraz zamek Batorego, kolejny kawałek naszej historii. Grodno nosi miano miasta królewskiego. Są tam dwa polskie zamki, które stoją na wzniesieniach nad brzegiem Niemna. Jeden zamek zwany jest Starym drugi Nowym. Zbudowane są na sąsiednich wzniesieniach i połączone mostem. Historia zamków związana jest z wieloma postaciami i wydarzeniami z historii Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Stary zamek zbudowany został na początku w XV wieku przez kniazia Witolda (brata Władysława Jagiełły). Pod koniec XVI wieku został przebudowany przez włoskich architektów na styl renesansowy, stał się siedzibą Stefana Batorego. Król ten na tyle polubił Grodno, że uciekając od intryg i gwaru dworów w Krakowie i Wilnie, uczynił z Grodna swoją siedzibę na 10 ostatnich lat swojego panowania.
Następnym królem związanym z Grodnem był August III, który w XVIII wieku wybudował nowy zamek. W tym zamku abdykował Stanisław August Poniatowski. Nowy zamek był również miejscem, w którym odbył się ostatni sejm Rzeczpospolitej, tak zwany niemy, zatwierdzający trzeci rozbiór.Oba zamki to obecnie muzea można je zwiedzać. Wstęp kosztuje ok 6 zł na nasze, a jak dopłacisz 2 zł, oczywiście w rublach białoruskich, to możesz robić własne fotki.
I Niemen....W dniach 23–28 września 1920 roku w rejonie Niemna miała miejsce jedna z największych bitew wojny polsko-bolszewickiej (1919–1921) między jednostkami Wojska Polskiego pod dowództwem Józefa Piłsudskiego a wojskami sowieckimi pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego, zakończona zwycięstwem Polaków i wycofaniem się Rosjan....a jest on piękny ten Niemen, wspaniałe widoki, zakola. obecnie zrobili tam piękny deptak i tzw kanał augustowski do zwiedzania. i jeszcze jedno, Grodno jest wyjątkowo czystym miastem. Na tym koniec odsłony 3. pa pa ztx
-
dziękujemy za piękne opisy :-*
-
Nie wiedziałam, że z przejazdem na Białorus jest tyle zachodu... :o Znani mi Bialorusini jeżdzili pociągiem, zwykle przemycając cos na handel ;) Nie skarzyli się na władze ani cięzkie warunki, raczej na usiłujacą ich okradać na dworcu centralnym i bazarach mafię białoruską O0
Jeden z moich przyjaciół (Polak) jeżdził na Białoruś co kilka miesięcy, trzymal tam pieniadze na lokacie, bo odsetki były kilkanaście procent. Nie wiem czy mial jakies zaproszenia, nigdy nie pomyslałam, zeby go zapytać. Ale skoro to konieczne to pewnie miał, znał tam mnóstwo ludzi
-
Ja też znam Białorusinię, jest artystką. Często przyjeżdża do Polski i też nigdy nie skarżyła się na ichne warunki.
-
Bardzo ciekawe opowieści i bardzo bym chciała tam pojechać, bardzo, może kiedyś się uda :)
A ten kanał?, jakieś problemy tam były, nie jest, albo był, zasypany?
Muszę poszperać.
-
Eliza czekam na dalsze_opowieści :-* ..
Życie tam mnie interesuje :)
-
Kanał Augustowski to droga wodna łącząca drogą okrężną dopływy Wisły z Bałtykiem poprzez dopływy Niemna, z pominięciem dolnego biegu Wisły. O budowie Kanału Augustowskiego zdecydowano w celu ominięcia pruskich komór celnych przy tranzycie zboża do Gdańska. Jest on częścią Szlaku Batorego i wraz z zespołem budowli i urządzeń został ujęty w rejestrze zabytków nieruchomych. Rozporządzeniem Prezydenta RP z 25 kwietnia 2007 roku został uznany za pomnik historii. Od roku 2008 kanał był wspólnym polsko–białoruskim kandydatem do wpisania na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kanał Augustowski włączony został w Europejski Szlak Tematyczny Transport i Komunikacja, będący częścią Europejskiego Szlaku Dziedzictwa Przemysłowego.
-
Niemen w polskiej literaturze.
• A tak, gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy,
Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy.
Adam Mickiewicz, Do Joachima Lelewela, 1822
• Już są w drodze, na pierwszy znak Napoleona
Przejdą Niemen i – bracie! Ojczyzna wskrzeszona!
Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, księga VI, 1834
• O Niemnie! wkrótce runą do twych brodów
Śmierć i pożogę niosące szeregi,
I twoje dotąd szanowane brzegi
Topór z zielonych ogołoci wianków,
Huk dział wystraszy słowiki z ogrodów.
Co przyrodzenia związał łańcuch złoty,
Wszystko rozerwie nienawiść narodów;
Wszystko rozerwie; – lecz serca kochanków
Złączą się znowu w pieśniach wajdelotów
Adam Mickiewicz, Konrad Wallenrod, 1828
• Nad Niemnem
Eliza Orzeszkowa, powieść, 1887
• Niemnie, domowa rzeko moja! gdzie są wody,
Które niegdyś czerpałem w niemowlęce dłonie,
Na których potem w dzikie pływałem ustronie,
Sercu niespokojnemu szukając ochłody?
Adam Mickiewicz, Do Niemna, 1826
• Tak Niemen, dawniej sławny z gościnności,
Łączący bratnich narodów dzierżawy,
Już teraz dla nich był progiem wieczności
I nikt, bez straty życia lub swobody,
Nie mógł przestąpić zakazanej wody.
Adam Mickiewicz, Konrad Wallenrod, 1828
Babki wiem, że Was wkurzam, ale o życiu ma Białorusi w kolejnej odsłonie napiszę już na pewno ztx. Buziaczki Babeczki. xhc
-
Dziewczyny nie wiecie nic o Nastii? Nie odzywa się już tak długo?
-
No właśnie, też się martwie, tak długo nic nie napisała, choć wchodzi na forum :(
-
Nastja wpisała się w wątku 'Numizmatyka i dziewiarstwo" 16 listopada :)
-
Obiecując, że we własnym wątku, opisze co i jak ze zdrówkiem, leczeniem i nie napisała nic :(
Nastiu :-*
-
Nastii się odezwała jakby kto jeszcze nie wiedział... ztx
-
A ja mam w poniedziałek wizytę u onkolożki, kontrolną podobno, mam nadzieję, że zleci jakieś badania, bo chemiczka mnie olewa kompletnie jak przychodzę to tylko port płuczę, ale chirurg może będzie lepsza pod tym względem, w koncu pól roku czekała na wizytę u niej...pozdrawiam dziewczyny...
-
I ja Elizo pozdrawiam :-*
I kciuki trzymam :-*
-
I ja :-*
-
ja też :-*
-
no to trzymam za wizytę w poniedziałek.
dopiero teraz poczytałam o Białorusi, wcześniej nie miałam czasu. mój mąż kiedyś_kiedyś trochę pracował na Białorusi - z jego opowiadań pamiętam tylko: bieda, nędza, ale domy na białoruskiej wsi przepiękne,
-
Wróciłam z onkologii, zleciła mi tylko usg węzłów chłonnych nadobojczykowych na kwiecień i wizyta też na kwiecień i tyle, podobno wszystko ok obecnie, a na badania inne za wcześniej.
dzięki za wsparcie.
-
dobre wieści, cieszę się!
-
i do przodu :-*
-
a onkolożka dziś do mnie mówi, to już 2 lata minęło... a ja w bunt i mówię Pani Doktor, nie, bo jeszcze przerzut miałam, to dopiero pół roku... a ona mówi , no tak ale od 2 lat ma pani u nas kartotekę kryminalną... a ja myślałam, ż mi liczy czas od zakończenia leczenia.. ;) ztx
-
kartotekę kryminalną...
xhc
-
No to jesteśmy prawie równolatki Eliza ::((
-
Słuchajcie Babki, jakoś nie mogę zebrać się do tej Białorusi. Może pokrótce zakończę te myśli. Ludzie na Białorusi mili i sympatyczni. Na stacjach, w sklepach spotykaliśmy się z życzliwością. W miastach żyje im się w miarę dobrze, ale dlatego , że mają wsparcie na wsi, jakiś rodziców, dziadków i działki na których hodują jakieś zwierzęta i warzywa. Bez tego ciężko, bo praca mało płatna i nie każdy ją ma.Pracują też niejednokrotnie na czarno. Często też jeżdżą do Polski co też przynosi jakiś zysk. Ale trzeba mieć kartę Polaka. W miastach standard życia podobny do naszego, na ogół mieszkania podobnie wyposażone, choć czasem coś nie działa i tym się nie przejmują. Np piecyk od ciepłej wody się zepsuł to nikt nie spieszy się tym zając bo to nie takie ważne. Łazienki i kuchnie czasem zaniedbane. Większość osiedli w Grodnie ma ogrzewanie w ścianach zewnętrznych budynków. Wyobrażacie jakie marnotrastwo. Ściany nieocieplone, wewnątrz rury z ciepłą wodą, nie ma regulacji, w domu gorąco a ciepło idzie do środka i na zewnątrz. Bez otwartych okien nawet zimą nie da się spać. I te klatki takie zaniedbane, brudne, wchodzisz jak do jakiś melin. Mówię oczywiście o starszych osiedlach. Nic nie remontują nie odnawiają. Moje córki przestraszyły się wchodząc na klatkę do wujka u którego mieliśmy mieszkać, ale w środku mieszkania było okey. Na ulicach same "audiuszki", rzadko coś innego i też o te samochody nie dbają. Czasem patrzysz ładny samochód, ale w środku ruina. Nie przywiązują do tego wagi. A to drzwi się nie domykają, a to tapicerka odpada, wycieraczki nie działają itd Na wsi jakby wymarcie , na 20 domów może w 4 ktoś mieszka, reszta pusta, opuszczona. Młodych nie ma w ogóle, a starzy na wymarciu. Jak ktoś ma rodzinę w Grodnie to przyjeżdżają i coś tam robią. Ale ogólnie brud smród i ubóstwo. Straszny prymityw. Moje córki powiedziały, że ciotki na wsi mieszkają w skansenach, bo u nas takie domy to rzeczywiście w skansenach. Ale podobały sie im i mówią, że chętnie latem by przyjechały. Tyle, że nie ma sanitariatów, kibelek taki za oborą "ile narobisz tyle wlezie', straszna bieda. Powiem, że jak byłam tam 23 lata temu to nic w przód, ale wszystko do tyłu, bo nikt nie naprawia i nie remontuje nic. W środku jak w łowickich domkach, jakieś stare ozdoby z papieru, w oknach wata i sztuczne kwiatki, na lóżkach stojące poduszki ze starymi firankami na wierzchu, na ścianach jakieś tandetne stare obrazki religijne. Na podłogach stare zniszczone chodniczki ręcznego wyrobu. Ciotki to takie babuszki. Nie pisze tego z jakąś wzgardą, ale raczej z troską, bo to wszystko umiera i rozpada się. Ludzie na wsiach serdeczni, ja dla nich zostałam jak "Matka Boska", bo przyjechałam z długimi włosami, grałam i śpiewałam też piosenki religijne i taką mnie z przed tych 23 lat nadal pamiętają i kochają. Wyściskały nas i wypłakały się. Jedna z tych ciotek miała chyba z 7 lat temu jakąś czarna plamę ma piersi, podobno się uderzyła. Jak pojechali z nią do szpitala, bez większych badań orzekli , że to rak . Usunęli jej pierś i węzły chłonne. Potem okazało się, że to zwykły wylew był po uderzeniu. Okaleczyli ja na całe życie. Ręka jak bania spuchnięta, nikt się tym nie przejmuje, że 4 razy grubsza.Tragedia. Ciotka nie może uwierzyć, że ja to samo a nawet więcej bo rzeczywiście raka przeszłam, i węzły mi usunęli i jeszcze chemie i przerzut i jeszcze raz chemia i radioterapia i ja żyje prowadzę samochód i wróciłam do pracy i jeszcze ten mąż niewidomy i dom podnoszę, by warunki polepszyc. Dla nich to jakby kosmos. Straszne zacofanie. Młodzi jeżeli studiują to po studiach muszą odbyć 5 letni staż, gdzieś na końcu swiata, może być i 500 i więcej km od domu, za pół darmo. Jedna z kuzynek męża na przełomie 2 miesięcy zdecydowała sie i wzięła slub, żeby jej nie kazali wyjeżdząć tak daleko. Człowiek sie nie liczy jak w komunie. W sklepach jest to samo co u nas choć zdecydowanie taniej, bo kto by to kupował. Wujek męża u którego mieszkalismy w Grodnie nie mieszka w bloku, tylko siedzi na wsi. Tam choduje warzywa, kury , króliliki, swinie. Dla siebie i dzieci i wnuków, to robi. Ma czas na emeryturze. A do Grodna przyjeżdza na niedzielę się wykąpać i pójśc do kościoła jak człowiek. Na wsi nawet kranu z wodą nie ma , bo mu to niepotrzebne i wodę na kiju ze studni wyciąga. Zycie trudne, ale też i mentalność taka. Ale miło było tam pojchać. Wesele jak u nas w mieście, w restoranie, choć trochę inny poziom, ale bardzie w tym kierunku. Choc mało tańczą, a więcej bawia się przy stołach w jakiś parodystów gwiazd estrdowych. Albo jakies losy i fanty. Moja córka wygrała super nowoczesna szczoteczkę do zębów - szczotkę klozetowa. ... Nie wiem co jeszcze napisać. Jak ktoś chce niech pyta...
-
A jak jest z chodzeniem do teatru, na wystawy itp.
-
dzięki elizko, troszkę to smutne, ale z zainteresowaniem przeczytałam
-
czytając widziałam wczesne lata siedemdziesiąte naszej ludowej Polski
jeżdziłam wtedy na wieś na wakacje.....identycznie było...a nawet w miastach te klatki schodowe...przecież wszystko było "państwowe"...to sie nie dbało
myślę , że tak samo postrzegał nas "zachód" ;)...teraz my jesteśmy "zachodem" dla Białorusi
-
Smutna jest Twoja opowieść, w ciężkich warunkach żyją tam ludzie
-
Eliza, przeczytałam z zainteresowaniem. Poznałam na weselu u kuzynki Białorusinkę, wyszła za mąż za Polaka. Super dziewczyna, opowiadała o życiu na wsi. Smutne :(
-
Pisz, pisz, Dziewczyno :)
-
Teatry i wystawy są dostępność do kultury tez ogólnie ale nasi z tego nie korzystają, może gdzieś w innych wielkich miastach jakąś śmietanka towarzyska korzysta zresztą na pewno. Ci z którymi się spotykałam rozrywki maja na wsi w ogródku i w chlewie. Ale idzie coś do przodu, bo kiedyś jak mówiliśmy że wyjeżdżamy z dziećmi na wakacje to dla nich też był kosmos i marnowanie czasu i pieniędzy. A teraz jedna z sióstr ciotecznych męża, własnie ta co syna żeniła, od kilku lat jeździ nad nasze morze. Ona jest z wykształcenia nauczycielką teraz już emerytka na nauczycielskiej czyli wcześniejszej. Ale wcześniej to było dla niej nie do pomyślenia, wręcz rozpusta. Brat taki cioteczny cioteczny był z wykształcenia muzykiem, jak skończył studia to o tej kulturze trochę mówił, ale odbywał staż w Mińsku był dyrektorek domu kultury. Ale tu go nikt nie rozumiał. Z wiekiem obsiadł....Mnie to trudno zrozumieć, bo ja jestem z Warszawy dla mnie od dziecka kino, teatr muzea to była część życia, rodzice raczej jakieś kabarety i tym podobne rozrywki wybierali, ali jednak z tej kultury się korzystało potem liceum i obowiązkowo co miesiąc teatr, bo inaczej dwója z polskiego, zresztą juz jako nastolatka lubiłam teatr ... jak męża poznałam , to jego rodzice niby z tej Białorusi przyjechali w młodości, ale już inna mentalność, ojciec mniej, ale mama to jeździła do teatru, do opery, choć raczej zachwycał ja ten baśniowy świat. Ale cóż była prostą kobietą, beż nawet pełnej szkoły podstawowej, tu kończyła wieczorowo. Ale jednak takie potrzeby miała. Ja myślę, że Ci co mieli większe potrzeby, to po prostu nie chcieli tam zostać i uciekali nie licząc się, że tam majątek zostawiają, jak rodzice męża, ważne żeby żyć w Polsce. I to świadczyło juz o ich wyższym poziomie kultury i potrzeb. Rodzina mamy to tylko usiłowała się dorabiać na tym co mogli i tych potrzeb nie mieli i nie mają za bardzo. Nawet jak do kawiarni chcieliśmy z mężem u nich pójść to nas wyśmiewali, że kawa w domu, po co marnować kasę /dawniej oczywiści jak byliśmy młodzi te 23 lata temu/.
A wogóle babki mam dziś urodziny ha ha.... liczę na Was... ztx xhc
-
elizo,
przyznałaś się w moim wątku do urodzin, więc życzę Ci wszystkiego najzdrowszego, sukcesów na każdym polu, jakie zajmiesz swą uwagą i miłości wokół Ciebie!
:-* :-* :-*
-
Przede wszystkim zdrowia, Elizko, sukcesów, miłości i szczęścia :-*
-
Sto latek, Elizko - zdrówka :-*, zdrówka :-*, zdrówka :-* i spełnienia marzeń oczywiście :D
-
Elizko kochana - sto lat w zdrowiu i szczęściu! I żeby Ci się wszystko układało, a problemy omijały szerokim łukiem :-*
-
Wszystkiego najlepszego Elizko, sto lat w zdrowiu, radości i wszelakiej pomyślności :-* :-* :-*
-
Elizko
najlepszości :-*
-
Zdrowia Elizko :-*
Spokoju i dużo powodów do uśmiechu
-
dużo zdrówka koziorożcu :-*
-
Elizo, życzę Ci duuuuuuuużo zdrowia, szczęścia i radości każdego dnia. :-*
-
Późno dołączam, czas na forum znalazłam dopiero teraz :(
Elizko, dużo zdrowia do co najmniej 100 lat :-*
-
wszystkiego najlepszego :)!
-
kochane jesteście. :oklaski:
-
A ja właśnie wróciłam z Reinchenbach an der Fils..... przejechałam za kółkiem najpierw przed świętami 600 km, a teraz w drodze powrotnej 1250. sama sami€tka za kółkiem, ale nie w samochodzie... ztx
-
a w ogóle DanaPar, dlaczego mi tak mało życzysz, mniej niż \żyję na tym świecie, czy nie sądzicie, że trzeba choć drugie tyle pożyczyć ::((
-
Elisko sory :-*
jak masz taki plan, to żyj i 120 lat ;)
-
Witajcie, powiem Wam, że od świąt kaszlę i mam problemy z astmą. Pobyłam 2 tygodnie koło tych Alp Szwabskich u córki i od powrotu nie mam spokoju. Pewnie i ten smog warszawski na to wpływa, a koleżanki już mnie kokluszem straszą, a ja to już przerzuty widzę. Jednak osłuchowo mówią astma. a rentgena jeszcze nie zdążyła, zrobić. Wzięłam sterydy i niby trochę lepiej, ale nie za wiele. Cukier mi szaleje, ciśnienie, obrzęki przez te sterydy. dobrze, że do ferii blisko już... ::((
Słuchajta babki. postanowiłam otworzyć nowy wątek będę w nim umieszczała własne recenzje do filmów. Co Wy na to? Może zachęcicie się do pooglądania czegoś, nie koniecznie nowego? A może któraś też coś podpowie? I podyskutujemy? Po tym festiwalu filmowym, co byłam z mężem w Płocku w październiku, raz w miesiącu piszę takie recenzje. Co o tym myślicie? xhc
-
fajny pomysł z recenzjami,
w dziale "Różności/Zainteresowania/Filmy polecane" często o filmach rozmawiamy
zerknij tu:
http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?board=35.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?board=35.0)
-
Eliza, świetny pomysł. Chętnie poczytam Twoje recenzje i może to pomoże mi obejrzeć więcej dobrych filmów. W tej materii jestem bardzo do tyłu:(
-
Ja też do poczytania i podyskutowania chętna jestem :)
Wczoraj byłam na Lalaland; też mam ochotę skrobnąć, choć ja jedynie odczucia z siebie wyjmuję; do rzetelnej recenzji nie pretenduję 8) Tym bardziej z chęcią poczytam Twoje :-*
-
Fajny pomysł.
Aga - napisz coś o Lalalandzie, bo mnie mamuśka na to ciągnie, a ja musicale to tak niezazbytnio lubię.
-
W takim razie zapraszam do mojego nowego wątku : Warto obejrzeć i podyskutować. Liczę na Wasza obecność w tym wątku.
Wszystkich witam :welcome: i oczekuję. Eliza
-
Przepraszam dziewczyny. Ta pierwsza recenzja nie była moja. "Napisała" ją dla mnie córka. Wysłałam ją nie wiedząc, że jest ściągnięta z neta. Ale juz dostała ochrzan, bo ja to wysłałam, jako pierwszą próbna recenzję przed tym festiwalem rok temu. Czas mnie naglił i poprosiłam ja o pomoc, bo byłam po chemii.. Zaufałam jej, a ona taki mi numer wycięła. Jeszcze raz przepraszam Pozostałe były juz moje, ale głupio mi i kończę tamten wątek. ::(( cholernie mi głupio, że tak źle wystartowałam.
-
Zawsze możesz napisać w wątku "Fajny film wczoraj", jeśli swojego miec nie chcesz :-*
-
.
-
Elizko, co chciałaś powiedzieć nam stawiając kropkę ???
-
miałam badania kontrolne, wszystko ok, poza jakimiś szmerami wc sercu :) xhc :greensmilies-021:
serce mnie boli z powodu małej Nastii,
-
Po intensywnym leczeniu serducho ma prawo być zmęczone, pomalutku wróci do normy. Ja po herceptynie czasem mam tez słabsze dni, a jak jest duszno, to raczej nie biorę się za prace wysiłkowe.
-
dobre wieści cieszą :D
-
czy macie jakieś sposoby na biegunki? Ja od 1 chemii już 2 rok , wciąż jest ten problem , a od powtórki i platyny 1 rok. dr twierdzi ze chemia zniszczyła śluzówkę i tak musi być, ale ja żeby wyjść z domu do pracy czy gdzieś indziej to muszę faszerować się loperamidem jak przy chemii. nie wiem... dziś gastrolog mnie nie przyjął mimo cito na skierowaniu, bo dla niego to żadne cito jak jestem onkologiczna. mogę czekać rok na wizytę. A moze coś tam mam...
-
dziś szwagier męża dostał pierwszą chemię u Sarosiecha w Magodencie w W-wie. 3 tygodnie temu mu wykryli raka puc z przerzutami do wszystkich węzłów i wątroby. nic nie czuł nie kasłał, tylko guza wyczuł na szyi, potem usg, biopsja i wyrok po tygodniu. przez te 2 tygodnie nikt nie chciał go leczyć tylko hospicjum polecali, odmówiono mu chemii, bo serducho po dawnym zawale, intytut onk. od niego się odciął, kazałam im Sarosiecha błagać i go wziął, postęp choroby jest ogromny od 2 tygodni kaszle, już zaczął sie dusić i piekielny ból... w klatce i wątrobie, Sarosiech zrobił echo serca i powiedział, że można dać chemie, że to serce nie takie złe, a w IO na Ursynowie już go pogrzebali...
-
znowu róża mi się na ręku zrobiła, właśnie zauważyłam... co robić
-
Nie miałam róży nigdy, ale z tego co wiem, dziewczyny brały na nią antybiotyk.
Mąż miewa różę często i mu sama mija. Podobno u mężczyzn przebiega inaczej, tak mu powiedziała rodzinna. Nie bierze nic, chyba że polopirynę na obniżenie temperatury :-\
-
Nie wiem, jak pomóc, co poradzić... nigdy czegoś takiego nie miałam. Przytulić mogę :-* i poradzić przetrzepanie wątków - gdzieś coś było...
Tu jest coś o róży, ale nie wiem, czy to o to chodzi: http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=1608.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=1608.0)
-
leczenie róży to skomplikowany proces, czasami trwa kilka miesięcy
trzeba zlikwidować ognisko paciorkowców lub gronkowców, musisz trafić do bardzo dobrego lekarza, który po zdiagnozowaniu będzie cię prowadził
podaje się antybiotyki i maści, przeważnie wszystko się cofa, ale po prawidłowym leczeniu
powodzenia
-
czy macie jakieś sposoby na biegunki?
powtórzę radę Amorka: zrób sobie kurację synbiotykiem (pro+prebiotyki), odbudwuje śluzówkę i naturalną florę bakteryjną w jelitach
-
czy macie jakieś sposoby na biegunki?
powtórzę radę Amorka: zrób sobie kurację synbiotykiem (pro+prebiotyki), odbudwuje śluzówkę i naturalną florę bakteryjną w jelitach
ja piłam mielone siemię lniane ,może Tobie też pomoże?
-
Dziewczyny, byłam wczoraj w CO na izbie przyjęć, dr mnie zbadała pobrali mi krew potwierdzili różę i dali antybiotyk. dzis obudziłam się, ręka zelżała, ale cpś mnie bolało pod pachą, okazało się, ż jestem czerwona pod pachą w okolicy rany i prawie cała strona prawa do pasa. Nie wiem co robić, czekać skoł=ro biorę augmentin czy jechac gdzieś znowu. poradźcie coś
-
A Ty Amorku miałaś problem z różą?, co byś radziła, poczekać, czy już dziś znów gdzieś jechać na dyżur?
-
Nie wiem co robić, czekać skoł=ro biorę augmentin czy jechac gdzieś znowu. poradźcie coś
nie mialam nigdy rózy, nawet nie wiem jak to wyglada
ja bym pojechała,
-
też nie miałam rózy...ale augmentin jest bardzo silny (lubi flaki sponiewierać).....i potrzeba ze dwa dni żeby antybiotyk zadziałał....więc może bez paniki i chwilke zaczekaj
-
róza to nic przyjemnego ,wywołana przez paciorkowce lub gronkowiec ,leczy się antybiotykami i lubi powracac
-
nooo tak, ale to "przeniesienie" na inne miejsce? :-\
-
SLUCHAJCIE AUGMENTIN ZACZĄŁ DZIAŁAĆ, PLAMY ZNIKAJĄ, JUŻ NIE SA GORĄCE. , MI GORĄCZKA TEŻ JUŻ NIE WRACA TYLKO DO wc ZACZĘŁAM LATAĆ. IDZIE KU DOBREMU...
-
elizo, koniecznie bierz probiotyk przy antybiotyku,
super że z ręką lepiej!
-
biorę probiotyk, ale na niewiele to się zdaje u mnie, bez loperamidu przeciwbiegunkowego nie daję rady
-
nic Mag nie wiesz o tej Nastii?
-
niestety nic nie wiem...
-
A może Domina cos wie ?..... miały sie spotkac w szpitalu w Piotrkowie...
-
Domina też dopytywała o Nastję na forum
-
Nastii miała być w Tomaszowie od 31 maja 5 do 10 dni. czyli już ponad dobry miesiąc jest po Tomaszowie, nawet półtora miesiąca...
-
bardzo mnie to martwi, nie wiem czy pamiętacie, że po tej wątrobie, potem wykryli jej te przerzuty do mózgu, to jeszcze takie dziecko, tyle życia przed nią...
-
28 lat...
-
Też się o nią martwię nie odezwała się do mnie ,wiec nie wiem czy w ogóle była w tym Tomaszowie.Mam złe przeczucia,pisała że ten w głowie nacieka na tętnice,no i ta wątroba tęż wspominała że brzuch jej się powiększył,obym się myliła :-\
-
Nie ma nikt telefonicznego kontaktu z Nastją?
-
chyba nie ma, wysłałam maila, czekam na odpowiedź
-
Szwagier męża, Jerzy ,o którym Wam pisałam zmarł w sobotę, wczoraj był pogrzeb. 59 lat. przeżył 4 tygodnie od chwili, gdy wykryli mu raka płuc z przerzutami do wątroby i węzłów. Choroba postępowała tak szybko, że trudno to było nawet myślami ogarnąć, nawet nie kasłał wtedy, gdy wykryto, a po 2 tygodniach miał już silne duszności i bóle. ::((
-
Smutna to wiadomość. Tulam Elizo!
-
Przykro mi Elizo, że tak szybko.... pewnie nawet nie było kiedy porozmawiac :(
-
Przykro mi,przytulam mocno
-
:(
-
Dzięki dziewczyny. Źle znoszę te pogrzeby, ostatnio jeden jakoś za drugim. Wcześniej ten nasz przyjaciel w maju, teraz szwagier. stoję między tymi ludźmi i myślę, że to mogłabym być ja, że jeszcze niedawno myślałam, że spotkają się na moim pożegnaniu. I nie przeraża mnie myśl o moim koncu, co świadomość tego co czują Ci , którzy zostają.... mąż...dzieci....
-
Boże co z Tą Nastią !...
-
Eliza, każda z nas martwi się o Nastję. wydaje mi sie jednak, że musisz troche pohamować zewnetrzne oznaki tego niepokoju, szczególnie w wątku Nastji. Na forum szukamy wsparcia psychicznego, emotikonka ::(( odnosząca się do nieobecności osoby ciężko chorej może ją przestraszyc
Oczywiscie, istnieje przykra możliwość, że ktos kto sie nie odzywa nie żyje. Ale to tylko jedna z mozliwości. Sa i inne- miała miec przecież naświetlanie glowy,a to może dawać rózne skutki uboczne, problemy ze wzrokiem, koncentracją, afazję, niedowład ręki. Dopóki takie skutki nie miną raczej trudno korzysta się z ineternetu. A może jest gdzieś gdzie nie ma internetu i komunikacja na forum nie jest jej potrzebą pierwszoplanową. Nic nie możemy w tej sprawie wiecej zrobić. Skoro ona nia ma konta na FB czy NK, ani nikt nie ma jej numeru telefonu czy adresu, nie pozostaje nic innego jak czekać :( Wydawało mi sie, że ona kiedyś wzieła udział w jakichs warsztatach... Jesli tak, to może jeszcze gdzieś jest jej zgłoszenie i numer telefonu?
-
Nastja nie zapisywała się nigdy na warsztaty,
gdyby tak było, to już byśmy to wykorzystały...
-
Musiałam żle zapamietać...
-
Nastia deklarowała chęć uczestniczenia w kolejnych warsztatach
-
Może po prostu nie chce pisać, chce sie skupic na sobie, ma do tego prawo... Kiedy logowala sie ostatni raz tez nic nie napisala, choc w jej wątku już byl cały rządek pytan o samopoczucie. Widać nie miala żadnych rewelacyjnych wieści do przekazania, lub na takowe było o wiele za wcześnie
-
nie logowała się od 2 miesięcy
to przerzuty do mózgu :-\...przerabiałam to już...w domu na najbliższych
-
Róża, jak brałam chemię mama często zajmowała mi miejsce w kolejce do laboratorium jak czekalam na ekg. Ktoregos razu zobaczyłam, że wita się z jakąs kobietą i poszły potem razem na papierosa. Okazało sie potem, że dwa tala wczesniej ta jej znajoma leżała w szpitalu sparaliżowana, niewidoma, głucha z powodu raka w mózgu. Mama była pewna, ze ona juz dawno nie zyje i że przegapila pogrzeb. A tu taka niespodzianka. Okazało się, że po naświetlaniach rak sie cofnąl i wróciła do normalnej aktywnosci. Więc nigdy nic nie wiadomo.
Czy Nastja jest z Białelegostoku? Tam się leczyła... Może ktoś z tamtejszych amazonek ją zna osobiście?
-
Eliza, wątek pajeczyną zarósł, a na forum byłaś! C:-)
-
Czytam i tyle. u mnie nic nowego. wizytę u onki mam w lipcu. Nie mam tak "bogatego" zycia jak Wy.
-
Miałam wypadek samochodowy, kupę problemów i nic mi sie nie chce. Nie ma samochodu, nie wiem kiedy to sie zakończy, bo sprawca kłamie, że żona była za kierownica, więc jeszcze sąd będzie wskazywał sprawcę. Jestem pozbawiona samochodu na pół roku co najmiej, bo nie mam kasy na drugi i muszę czekać na wyrok, żeby dostac odszkodowanie. A jest on mi nie zbędny do codziennego funkcjonowania. I tyle. Miałam 2 wesela jedno we wrzesniu drugie 29.12.2018, kolejna córka wyjechała za granicę, do Anglii tym razem. I jest mi żle ogólnie.
-
Najważniejsze, że nic Tobie się nie stało.
Dzieci jak ptaki wyfruwają i tak ma być. Za jakiś czas docenisz ten spokój i luz. Moje już jakiś czas temu opuściły gniazdo i świetnie daję sobie radę z tym.
Brak autka jest dotkliwy, chociaż ma swoje plusy, zaoszczędzona kasa na paliwo, które jest coraz droższe.
-
Przytulam mocno.Dla matki to zawsze ciężko jak dzieci wyfruwają z domu .Ciesz się ich samodzielnością a kontakt teraz przez Skype ,tel itd daje poczucie bliskości.Zobaczysz.
-
To juz drugi "forumowy" samochód w tym roku ::(( Dobrze, że jestes cala i zdrowa! :-*
-
Elizo, współczuję.
Obowiązuje teraz tzw. wina domniemana. Ale jak są kłopoty z zeznaniami to faktyznie może się ciągnąć. Moja znajoma skutecznie prowadzi biuro zajmujące się odszkodowaniami (przez lata pracowała "po drugiej stronie biurka", a potem przyszły zwolnienia grupowe). W razie potrzeby daj znać.
-
Oj, elizko, ależ się porobiło...
Przytulam mocno :-* :-* :-*
-
Wina jest niepodważalnie z ich strony, tu policja nie miała ątpliwości, tylko on nagle po 2 godzinach , jak przyjechał radiowóż nagle wyskoczył z tą żona. Wczesniej mozna było się dogadac, bo mnie co za róznica, które siedziało za kierownicą, ale facet zachował sie jak świnia zobaczył zdenerwowana kobietę, niewidomego męża i na siłę chciał mi wine wmłówic, był apodyktyczny, agresywny wobec mnie, awanturował sie, więc wezwałam policję. Ale jest bezstronny świadek , facet, który stał na rogu ulicy z psem na spacerze będąc. Jak zobaczył zachowanie faceta to odrazu się zadeklarował, że będzie zeznawał i , żebym sie nie bała, że wina jest tamtego. I na policji też zeznał i w sądzie tez powiedział, że powtórzy co widział.
Ja byłam w totalnym szoku, nigdy nie wjechałam jeszcze w niczyj samochód, a tu jechałm i widziałm jak wjeżdzam w dzrzwi kierowcy i nie mogłam nic zrobic, jechałam 40 /h, było duzo samochodów. On stał w podporządkowanej ulicy i czekał aby się włączyc. I w ostatniej chwili wjechał mi pod koła. zdązyłam tylko krzyknąć do męża że facet mi wyjechał walimy w niego. Wybuchły poduszki, bo przodem uderzyłam. potem z nich schodzi powietrze i trichę jakby sycza i taki zapach dziwny czuć. Mąż myslał, że się palimy, krzyczał do mnie, a ja nie mogłam wydobyc głosu. Wysiadł na środku skrzyzowania i szedł dotykając samochodu, żeby mnie wyciągnąć, bo sie nieodzywałam. A ludzie jechali, nikt sie nie usiłował zatrzymać i zapytać czy nie potrzebna pomoc, tylko otwierali okna i darli się, żebysmy zabierali graty, bo im drogę tarasujemy i jechali dosłownie po nas. W jakim świecie my żyjemy. A potem tamtem stary cwaniak myslał, że mnie wykorzsta widząc przestraszona babę i iewidomego faceta. Dobrze, że ten świadek podszedł, zepchnał mi samochód, a ja mogłam sie mężem zając.
-
::(( własnie w takim świecie żyjemy....ludzie są okropni
ja też panikara jestem...zaraz miękkie nogi i telepka..... i chyba nie potrafiła bym się adekwatnie zachować
powinno się zdjęcia od razu robić zanim sie zepchnie samochód i wezwie policję....ale do tego jest potrzebny opanowany człowiek albo ktoś postronny, a nie spanikowany uczestnik wypadku
bardzo współczuje :-*
-
Myślę, że doświadczenie uczy nas. My z mężem kiedyś tam zjechaliśmy z miejsca kolizji. Po przyjeździe policji dowiedzieliśmy się tego właśnie, że nie zjeżdża się. Był problem z ustaleniem winnego, a że nie było jakiś ogromnych szkód, to, jeśli dobrze pamiętam skończyło się na pouczeniu, może jakimś symbolicznym mandacie ale dla obu stron. Następnym razem, jak młodzik walnął mnie w tył, to nie było takiej siły abym autem się ruszyła choć na centymetr. Było to tuż przed rondem, ogromnie tarasowałam ruch, musieli po chodniku mnie objeżdżać, ale tak się przyssałam di kierownicy, że musieliby mnie z autem przenosić. Też słyszałam różne uwagi, nic mnie to nie obchodziło. Dopiero na wyraźne polecenie policjanta zjechałam.
-
Niestety człowiek uczy się całe życie. Mój wypadek był pierwszy w życiu (prawko od 81 roku). Wina bezdyskusyjnie moja, bo wjechałam w tył innemu. Ale przyczynił się do tego nagle zjeżdżający z środkowego pasa. Było to na autostradzie, lewy pas, brak korka i nagle auto przede mną hamuje. Jak nic ktoś mu zajechał. Ale nie ma usprawiedliwienia, nie zachowałam bezpiecznej odległości.
U Ciebie ktoś włączył się do ruchu, więc ta niejednoznaczność. Ale walnięcie musiało być niezłe, skoro poduszki się otworzyły. Nie zrobiły Tobie krzywdy?
U mnie poduszki się nie ruszyły, choć to co niektórych zdziwiło. Autko naprawiam, bo miałam AC i dostałam odszkodowanie.
Elizo współczuję perypetii, a ludziska u nas niestety w dużej mierze, to egoiści :(
Dziwi mnie dlaczego radiowóz przyjechał po 2 godzinach. U mnie na autobanie w Niemczech, był po 10-ciu minutach i policjanci byli b. mili. Skasowali mnie na 35 €, no i bez punktów. Lekcję dostałam niezłą
-
Był piatek popoludniu, bo to po 18 tej sie zdażyło. Podobno wtedy dużo ludzi opuszcza stolicę i mnóstwo kolizji. A radiowozów drogówki z Piaseczna 1 o tej porze na warcie. Po ok. 15 minutach przyjechał policjant z komendy w Konstancinie, ale tylko na zwiady i żeby powiedzieć, że trochę to potrwa. Wstepnie przepytał, ocenił sytuację, dmuchnęliśmy w balonik, zapytał mnie o pogotowie i odjechał. Zastanawiałam się dlaczego mnie pyta i to kilka razy o to pogotowie. Na komendzie wytłumaczyli, że ich interesuje wyłącznie poszkodowany. Jak sprawca żyje w wg ich oceny nie potrzebuje pomocy to ich nie interesuje, a poszkodowany nawet jak wyglada ok to jemu się nalezy wszelka pomoc.
-
Bo od tego w jakim jest stanie poszkodowany, zależy jakie zarzuty postawią winnemu.
-
ojojoj, współczuję i przytulam na te troski, bardzo niemiłe i stresujące są takie zdarzenia :-*
-
A ja miałam kontrolne badabia, usg wszystkiego co sie dało, byłam wymazana od góry do dołu. Ale wszystko ok. w poniedziałek tylko na kontrole do mojej chirurg, ale tylko wyniki odbiore, bo jest ok. ztx
-
Super, eliza, tak trzymać ztx
-
Wiecie, że ja nadal nie mam tego samochodu, a wypadek był 18.05. Sprawa nie wiadomo kiedy będzie, a ja nie mogę nic zrobić, mimo, że ich wina. Był rzeczoznawca i powiedział, że dalszy ciąg jak dostarczę prawomocny wyrok. Czyli może jak dobrze pójdzie za pół roku. to jest skandal. Mam nadzieje, że choc mu dobrą kare przywalą za ten cyrk, który z jego powodu doświadczam. A nie mam kasy na drugi samochód. Jeżdżę stara pozyczona micrą bez klimy i bez wspomagania, a to tragedia przy ręce bez wezłów.
-
Eliza ja po drugiej amputacji jeszcze przez rok jeździłam bez wspomagania. Pierwsze auto ze wspomaganiem kupiłam dwa lata temu, oj latała mi ta kierownica w łapach. xhc
-
ja też dopiero od roku mam wspomaganie i klimatyzację :P
ale kochałam moje stare seicento ...nawet szyby miałam na korbkę, która ciągle odlatała ;) ...i na każdych światłach grzebałam pod siedzeniem, żeby dokończyć otwieranie szyby ;D
za badania :oklaski:
-
Super Eliza👏👏 tak trzymać😘
-
Byłam dzis po odbiór dobrego wyniku USG jamy brzusznej, Tu ok. Ale moja chirurg znalazła guzka w mojej drugiej piersi ok. 1cm. Zrobiła mi biopsję gruboigłową . Znowu czekam na wyrok, porza trzeci. jak zwykle 50 na 50. ::((
-
Czekanie jest najgorsze ::) No to czekamy z Tobą i trzymamy kciuki, żeby to się okazało jakieś najzwyczajniejsze na świecie gie :0ulan: :0ulan: :0ulan:
-
czekamy...oby to nic grożnego :0ulan:
-
Eliza, czekam z Toba i zaciskam kbiuki zeby to jakiś włókniak był :0ulan:
-
ściskam kciuki, żeby to błahostka była
-
Życzę spokojności, z nadzieją, że to byle co :0ulan:
Ja w ogóle nie czekałam. Po upływie półtora miesiąca od biopsji, wezwali mnie zwykłym listem
Może aż takiej beztroski, to niekoniecznie, odbierz wynik, ale do tego czasu rób co lubisz, czekanie szybciej zleci :)
-
Wynik ma byc za tydzień do 10 dni. Ja jutro , a własciwie dzis wyjeżdzam z męzem i najmłodsza córka i wracamy 3-go. Doktor powiedziała, że poda wynik przez telefon, albo jak córka przyjedzie na Wawelską. Nie wiem tylko czy będę miec internet na wyjeżdzie. Ale po powrocie odezwę sie napewno. Dzięki za wsparcie.
-
odpoczywaj a my potrzymamy za dobry wynik :-*
-
Elizo, spokojności i cudownego wypoczynku życzę. Oby to był zwykły włókniak!
-
Dziewczyny dostałam wynik Biopsji.
-
No ale co ??? Co tam stoi ???
-
Eliza :) napisz co z tą biopsją, martwię się :(
-
ale Was wzięłam na przetrzymanie. Nie wiem dlaczego weszło mi tylko częśc wiadomości. Czy coś z internetem...
Wynik Biopsji:
Guz piersi lewej do obserwacji. Komórki typowe dla piersi, nie wykazują z atypowej budowy, komórek meta /czyli nowotworowych/ brak.
Brawo i hura! ztx :) ;) ztx
-
Eliza !! ... chyba Cię uduszę ;D
-
Ja też! Albo nie: (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0bicz.gif) (http://emotikona.pl/emotikony/code.php?n=0bicz.gif0bicz.gif) :P
Super ztx
-
Super ztx
-
Słuchajcie ja nie wiem jak to sie stało. Spieszyłam sie na zajęcia, bo jestesmy na rekolekcjach i byłam przekonana, że całość Wam wysłałam. Sama mało co nie padłam ::(( jak zobaczyłam co poszło. Ale dopiero o 22.30 skończylismy i mogłam wejść na forum ponownie. xcv xhc
-
xhc
-
Ważne, że wszystko dobrze! xhc :oklaski:
-
To ::(( było lepsze od Hiczkoka(nie pamiętam jak się pisze). xhc
-
Super wiadomość :oklaski:
-
:oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski:
-
i ekstra, i super, i świetnie :oklaski:
-
No, i tam ma być! ztx ztx ztx
-
Ale z Was wariatki, normalnie, az miło czytać ztx :)
-
kocham Was dziewczyny!!!!!!!!!!!!!!!
-
Suuuuper!!!!!
-
ufff!
-
Za mag powtórzę: uffff
Ale napięcie zbudowałaś..
-
6-tego mam wizytę u tej mojej chirurg - onkolog, bo mówiłam, że wyjeżdzam i tak wyznaczyła. Zobaczymy co powie, czy to usuwać czy nie. Ja bym wolała tak, bo jak czuję tego guza to mnie ciarki przechodza, wolałabym go nie czuć, jeszcze z czasem może zrakowacieć, kto wie? Jak myślicie? i co drugi dzięń mam depresję w godzinach nocnych i spać nie mogę i go macam... licząc na to, że zniknął...
-
Czasem sie zastanawiam, czy aby ten wynik pewny...czy z gruboigłowca moga być pomyłki? nie robiła pod usg tylko macała i celowała 3 razy.
-
Pewnie spokojniejsza bym była, jakby z usg była biopsja.
-
Wróciłam juz do domu. Wyjeżdziłam wszystkie góry i pagórki przemyskie tym pożyczonym rupciem, ale nie zawiódł i jest ok. Cieszę się córkami, zięciami i wnuczką , bo przyjechały dzieciaki: ta najstarsza z Niemiec i ta co w grudniu miała ślub z Anglii. A moja córka co we wrześniu miała ślub i mieszka obok mnie, na tej samej ulicy jest 6 tygodni w ciąży i dzieciątko ma 9 mm już. A ja w poniedziałek mam wizytę u mojej onki i ciekawa jestem co każe robić z tym moim dziadostwem, czy usuwać czy nie wiem co ...bo jest...trzymajcie kciuki i módlcie się babki...pozdrowionka.
-
Przytulam!!!!
-
Usuń, a po co bedziesz to trzymać! Tylko potem nerwy przy badaniach :-*
-
Usuń, a po co bedziesz to trzymać! Tylko potem nerwy przy badaniach :-*
popieram😘
-
wszystko co zbędne usuwać
spokojnośc głowy...bezcenna 8)
-
Byłam wczoraj u onkolog, doktórka powiedziała że 15.10 będzie usg i kolejna wizyta u niej. Obserwacja co 2 miesiace. Na razie to tyle, jak coś więcej się dowiem to napiszę, ale nowe wieści po nowej wizycie. Nic o usuwaniu teraz nie było mowy.
-
Dziś miałam sprawę w sądzie o ten wypadek z maja. Wina tamtej strony, ale Pan sędzia nie może wydać wyroku kto winien żona czy facio, bo musi sprawe dalej badać, kolejna sprawa najwcześniej w luty. Kurcze nigdy nie odzyskam kasy. Gnojki chyba to specjalnie sobie uknuli. mam nadzieje, że zapłaca za moja krzywde i te kłamstwa. Pół roku juz bez samochodu i kolejne pół przede mna, a muszę dzieci do szkoły wozić i męża niewidomego....
-
Może napisz odwołanie od takiego długiego terminu rozprawy, uzasadniając swoją sytuacją.
-
Najlepiej napisać szybko odwołanie.
A miały sądy szybciej pracować....
-
Eliza przypomnij, czy bezpośrednio po wypadku ktoś się przyznał, czy kombinowali od początku?
Jeżeli od początku, to powinna zostać pobrana biologia z kierownicy i dźwigni biegów, sąd nie miałby wątpliwości.
Swoją drogą jako strona postępowania masz prawo do składania zażaleń na wszelkie czynności, wiesz o tym?
Masz pełnomocnika czy działasz sama?
-
W sądzie nic nie mogę zrobić, bo jestem tylko świadkiem w sprawie karnej przeciwko niemu. On jest oskarżony o składanie fałszywych zeznan. Jak mu udowodnia winę, to dostanie wyrok i będzie koniec. Jak nie to wina jest jej. Wina niewątpliwie jest z ich strony, ale musza ustalić kto prowadził. Jak on wspomniał o tym , żeby pobrali odciski z kierownicy, to policja sie smiała, że się filmów naogladał, a na kierownicy to tysiace sladów i innych ludzi pewnie sa. Czyli sprawa odcisków nie wchodziła w grę. Byłam u prawnika i powiedział, że do wyroku nie moge nic zrobić. A jak będzie wyrok to ubezpieczyciel mnie poinformuje. Jak juz będzie wyrok to moge, mu zrobic sprawę cywilna o odszkodowanie,nawet i o 30 tysiecy złotych za czas, straty moralne i finansowe z racji braku samochodu i oczekiwania na odszkodowanie, za przestój uszkodzonego samochodu itd. Przy jego winie to prawnik tak zasugerował, że mogę dostać spokojnie te 30 tysiecy, ale muszę czekać. Bo bez wyroku nic nie da sie zrobic.
Będziemy jeszcze zwracać się do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, może oni wypłacą mi za szkodę, a z jego polisy potem ściągna, aby tylko chcieli się naszą sprawa zająć.
-
cześć dziewczny!!!!
wyobraźcie sobie, że dzis była kolejna sprawa dotyczaca tego mojego wypadku, ciekawe, co Sąd szanowny zdecydował. dostałam tylko info, ze ma byc dzis kolejna sprawa. Jak będę cos wiedzieć napiszę.
Jutro mam komisję lekarka , bo skończyło mi się orzeczenie, trzymajcie paluchy, bo pewnie się przyda.
Moja mama miała zawał, ale całe szczeście żyje.
No i ostatnia ważniuchna sprawa, zostałam poraz drugi i to po 13 latach babcią. Mamy malutką Hanię, piekniutka i kochaniutką i babci kruszykę i takie słoneczko....
A i dziewczyny, przezyłam najcudowniejsze swieta na swiecie, były wszystkie moje dzieciaki i córka z wnuczka z Niemiec i druga z Angli przyleciała z moim kochanym zięciulkiem i wszystkie miejscowe duze i małe i Nasza Hanulka... Na sniadaniu Wielkanocnym i w drugi dzień tez było nas 15 osób. Kocham dom pełen tych moich dzieciarów, gdzie każdy cos robi i mówi, i laliśmy się wodą w Lany Poniedziałek...wojna była na wiadra i szlaufy i z dołu i z balkonów,,,tragedia, mówię Wam...i żarełko pyszne zrobilismy sobie i pisanek wymalowalismy do świeconki 40 sztuków i każde inne...i wogóle i tak mi dobrze... i całą Madalenkę zleźlismy spacerkiem wczoraj... tylko Donia z Adaśiem juz do Angli polecieli dzis o 6 rano, ale niemczuchy jeszcze sa do końca tygodnia...oj działo sie mowię Wam, buziaczki Babeczki, buziaczki.... ztx :oklaski: ztx
-
Pięknie ztx Cudne miałaś święta :)
Gratuluję wnusi :oklaski:
Też mam Hanulkę, ale moje wnuki już duże, najmłodsza Hania (7 lat) i wolą rówieśników. Babcia to tak na chwilę. Trzeba korzystać i naprzytulać się na zapas, bo jak dorosną, to całusy limitowane ;)
-
No to fajnie miałaś, tyle miłości naraz! :)
-
o samochodzie i sprawie jeszcze nic nie wiem. A na komisję pojechałam na darmo do Grodziska. Godzina jazdy samochodem i jeszcze tak rano, bo na 8, a moich dokumentów nie było. Miałam byc na 17 kwietnia, ale siedziałam w komisji egzaminacyjnej ósmoklasistów i przełozyli mi o tydzień i ktoś przełożył słownie, ale nie wprowadził w system. oczywiscie wściekłam sie, przełozyli mi na 8 maja i dali pismo, więc juz nie moga niedopilnowac.