Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Zainteresowania => Hobby => Wątek zaczęty przez: DanaPar w Marca 13, 2017, 02:03:56 pm
-
Góry kocham od zawsze. Aż się dziwię, że dotąd nie założyłam w naszym forumowym domku miejsca, gdzie byśmy dzieliły się wszystkim, co dotyczy gór ???
W młodości wędrowałam głównie po Karkonoszach, potem pokochałam Bieszczady, a gdy już poznałam Tatry, to inne polskie góry odstawiłam. Ciągnęło mnie tylko do nich. Teraz spokojniej, cieszę się z każdego wyjazdu w góry i w ogóle z faktu, ze mogę po nich połazić.
Wczoraj wróciłam z pobytu w Karkonoszach Czeskich. Wyprawy z Dolnych Miseczek. Każdego dnia do innej Boudy (schroniska). Łącznie w ciągu 6 dni zrobiliśmy 97 km (jak dobrze, że są aplikacje w komórce, która podaje odległość, czas i wysokość n.p.m.) Jeden lajtowy 7 km, pozostałe dni, to średnio 18 km/dzień. Dwa razy mieliśmy śnieżycę, czasem była mgła, a czasem przezierało słoneczko, że widać było z trasy do Łabskiej Boudy, Śnieżne Kotły, wg mnie najładniejszą trasę w Karkonoszach, po stronie polskiej.
Wróciłam naładowana energią, przybył mi kilogram, ale to albo masa mięśniowa ;) albo efekt nadmiaru nalewek rozgrzewających na trasie i dobrego czeskiego piwka :)
A tak wyglądają ośnieżone smreczki na szczycie, w drodze do Łabskiej Boudy
-
Pięknie :)
-
Gratulacje Dana!!! :oklaski: :oklaski:
-
super :oklaski: :oklaski: :oklaski: :)
-
Krajobraz bajkowy. Dana, gratuluję kondycji. Też bym chciała taką mieć, ale nie zapracowałam sobie. Może kiedyś ;)
-
Barbaro, chcieć to móc :)
I nie ważne ile się przejdzie, jeśli widoki gór cieszą, można robić krótkie wycieczki, każdy w tym zakresie ma swój "Mont Everest" Na naszym obozie było kilka grupek i każda chodziła w swoim tempie i na miarę swoich możliwości
Byli też narciarze zjazdowi i biegacze. Nikt z nikim się nie ścigał.
Ja faktycznie dbam o kondycję. I niestety jest to proces ciągły i jak się zaniecha szybko ja się traci :-\
U mnie do niedawna (mam na myśli czas po raku) takie wypady w góry kończyły się zapaleniem płuc lub oskrzeli :(
Ale się nie poddaje :0ulan:
-
Też uwielbiam. Ostatnio rzadziej mam okazję, ale gdy taka się pojawia - nie odpuszczam. Mam zaplanowane sudeckie góry po czeskiej stronie pod koniec lipca; już się cieszę :)
-
DanaPar super, gratuluję ! Pozytywnie tylko zazdroszczę ! Zgadzam się z Tobą, że nieważne ile się zrobi km, jakie trasy i gdzie, dla lubiacych góry, każdy widok oko cieszy. Przed chorobą bardzo dużo chodziłam po górach, głównie Beskid Śląski. Pamiętam jak po zakończonej chemii wybrałam się na Równicę, dla niektórych tylko 885 m m.p.m, ale dla mnie wtedy to było aż. Sapałam, dyszałam, ale weszłam i jaka satysfakcję miałam. Było to zimą. Nadrabiam kondycję, w tamtym roku byliśmy jesienią w Tatrach, zaliczone szlakami Kasprowy, Ciemniak i Czarny Staw. Teraz w maju chcemy się wybrać też gdzieś w Tatry. Nieznane są mi Karkonosze, cały czas marzenie i wiem,że też kiedyś odwiedzę, a Bieszczady cudne! Zjeździliśmy większość dwa late temu na rowerach.
-
Tak góry są piękne i ta satysfakcja jak się wejdzie na szczyt i zobaczy piękny widok.ja swoje wędrówki zaczęłam w wieku ok 50 lat.Będąc w senatorium wypoczynkowym była fajna grupa zapalonych alpinistów i mnie też ze sobą zabrali.Kilkakrotnie chciałam zawrócić,bo nie dam rady.Wsparcie ,pomoc zrobiło swoje.Byłam BARDZO dumna z siebie.Zobaczymy jak będzie tym razem ::(( ::((
-
Natalko, a do 50-siątki tylko niziny ???
U mnie potrzeba łażenia po górach i zdobywanie kolejnych szczycików, jest chyba od urodzenia
W górach najlepiej mi się medytuje, tam widzę Boga i robię rozrachunek ze swoim życiem, choc pot z czoła, pleców kapie
-
Tak,do 50 raczej doliny,rower,pływanie ztx ztx
-
Jestem kolejny raz na obozie narciarskim (żeby nie było - nie jeżdżę) w Górach Izerskich. Niestety mam powtórkę z rozrywki, już któryś raz na wyjeździe dopadło mnie choróbsko. Dwie doktórki mnie osłuchały, cos tam w lewym płucu znalazły i stwierdziły - antybiotyk konieczny, bo inaczej będę się leczyć jeszcze długo. A stało się to po dwóch dniach wędrówek po górach. Był Smerek, Chatka Górzystów (cudna, jak tu jestem zawsze ją odwiedzam). Wtorek odpuściłam górom (już nieźle kaszlałam i temperatura była), bo ciekawy wieczór się zapowiadał, u nas zwany tłustym czwartkiem. W tym roku obowiązkowym kolorem były kwiatki, no i hulanki swawole do 12-nastej. Śledzik zaliczony. W środę zaczęłam brać antybiotyk i cały dzień w wyrku. W czwartek już spacer w góry, lajtowy (8 km) i dziś też. Wspinaczka ze Świeradowa na Sępią Górę (828 m n.p.m.) Tylko 3,1 km, ale cały czas w górę. Wypociłam się tak, że dziś ibuprom zbędny.
Jutro koniec obozu. Jeszcze do niedzieli będę w Szklarskiej u znajomych i do domku.
Dzięki, jeśli miał ktoś cierpliwość, by doczytać. Tak mnie jakoś naszło. Wróciłam z gór, dogrzewam się w łóżeczku
-
Ty wróciłaś a ja wyjeżdżam.Kurcze jak mnie to męczy pakowanie,przygotowanie i dwa dni w drodze.Mamuśka jak zwykle pochlipuje,ma 1000 spraw do omówienia ::(( a ja znów jej wciskam bzdety o tęsknocie za Austrią,koleżankami itd itp.
Chciałabym już jechać do swojego mieszkania i być niezależną.Może w przyszłym roku plany się zrealizują ztx
-
Natalko, ja jeszcze nie wróciłam. Wracam do domu dopiero w niedzielę
Może mama kiedyś da się namówić na wyjazd z Tobą
Sama starzejąc się, coraz bardziej rozumiem ludzi starych. Strach zaczyna dominować. Pewnie dlatego mama tyle chce z Tobą omówić
Natalko udanej podróży
-
Dana, odpoczywaj. mnie też łapią oskrzela od byle wiatru i też po raku to się zaczęło
-
Natalko, ja jeszcze nie wróciłam. Wracam do domu dopiero w niedzielę
Może mama kiedyś da się namówić na wyjazd z Tobą
Sama starzejąc się, coraz bardziej rozumiem ludzi starych. Strach zaczyna dominować. Pewnie dlatego mama tyle chce z Tobą omówić
Natalko udanej podróży
Dana mama ma 89 lat ,nawet 120 km do Konina nie chce jechać.Stary człowiek jest jak dziecko-najlepiej czuje się w domowych pieleszach!!!
-
Mam takiego w domu
A jako ciekawostkę podam, że jest z nami zdrowy staruszek (prywatnie chrześniak brata mojego dziadka - zgadaliśmy się na ten temat na obozie, gdy usłyszał moje panieńskie nazwisko). Ma skończone 80 lat i do nas na obóz przyjechał sam autem, będąc już po tygodniowym obozie narciarskim z kolegami na Czarnej Górze. Jeździ na zjazdówkach, chodzi na długie piesze wycieczki. Do tego dowcipny. Niestety żona już z nim nie jeździ i wychodzi tylko na b. krótkie spacery. Zmienił dom na parterówkę, bo nie dawała rady z pokonaniem schodów. Cóż starzejemy się w różnym wieku :( a są i tacy co starości, o której piszemy nie dożywają
-
Dana 80 lat a 89 to jest ogromna różnica.W tym wieku lat przybywa podwójne.