Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Rak piersi => Leczenie raka piersi => Ogólnie o leczeniu => Wątek zaczęty przez: kk345 w Czerwca 18, 2019, 08:12:03 pm
-
Witam i serdecznie dziękuję za przyjęcie na forum. Na dniach mama (69 lat) przeszła biopsję i otrzymała diagnozę: rak inwazyjny piersi, typ zrazikowy, NHG 2, 0 mitoz/10 HPF (B5). Czekamy na wizytę u chirurga onkologa i decyzję o dalszym leczeniu. Chciałabym się dowiedzieć, jakie badania należy zrobić, na co trzeba zwrócić uwagę i jaki typ leczenia może zostać zalecony? Czy moja sugestia, ze mama powinna skonsultować się niezależnie u dwóch onkologów jest słuszna? Z wdzięcznością przyjmę wszelkie porady
-
cześć kk345,
leczenie raka piersi zależy od typu biologicznego raka,
z biopsji wiadomo tylko, że to rak zrazikowy czyli taki, który powstał w zrazikach (analogicznie przewodowy powstaje w przewodach)
by zaordynować leczenie potrzebne są jeszcze receptory hormonalne ER i PR, HER2, Ki67, stopień złośliwości,
albo macie to gdzieś w wynikach, albo onkolog dopiero zleci określenie tego,
dopóki tego nie będzie, nie ustalicie leczenia,
od wielkości guza i stanu węzłów chłonnych zależeć będzie rodzaj operacji,
przy raku zrazikowym dobrym rozwiązaniem jest mastektomia,
-
Cześć kk345 - koniś dla mamy :0ulan: i dla Ciebie :0ulan:
Trochę podałaś za mało szczegółów - jaka wielkość paskudy, czy jest hormonozależna (parametry ER, PR) itp...
Teraz pewnie mama jest na "ścieżce onkologicznej" i lekarz pozleci dodatkowe badania - RTG klatki, USG brzucha, może też biopsje węzła chłonnego, badania krwi i inne. Po zgromadzeniu wszystkich wyników lekarz kieruje na konsylium (będzie więc paru lekarzy) i to oni zdecydują o dalszym leczeniu. Na wizycie pytać o wszystko (nawet sobie zrobić listę pytań na kartce) i najlepiej aby mama nie wchodziła do lekarza sama tylko z kimś - ja gdyby nie mąż to wiele bym nie spytała i potem zapomniałam wiele rzeczy xhc
Skonsultować można dopiero jak będziecie mieć więcej wyników i właściwie tylko po to aby lekarz na spokojnie wytłumaczył co i jak (jeśli nie zrobi tego lekarz wcześniej). Sposób leczenia zależy od wielu czynników (wiek, stan ogólny no i wyniki rodzaju paskudy) i tak jak pisałam decyduje konsylium nie jeden lekarz (przynajmniej tak jest w moim centrum onkologii ale myślę, że teraz tak jest wszędzie).
Pozdrawiam i przytulam obie :-*
-
Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi. Na razie wszyscy jesteśmy w szoku, ale próbuję z niego wyjść działaniem. Guz ma 15 mm, onkolog umówiony na 28 czerwca, więc czekamy, tak jak pisze mag pewnie to on zleci dalsze badania. Tak, mama jest na szybkiej ścieżce. Sprawdziłam już, ze nasze poznańskie WCO ma dobre opinie i tego będę się z nadzieją trzymać... miałam nadzieję, ze może da sie coś zrobić przez ten tydzień, pozostały do wizyty, rozpocząć jakieś badania, działania, bo takie siedzenie i czekanie jest słabe...
-
poznańskie WCO To dobre miejsce,
niestety cierpliwość jest konieczna, bo tu nic nie dzieje się szybko,
jednak wyniki szczegółowe receptorów warto mieć szybko, bo od nich wszystko zależy,
-
Mag, mówisz o tym, o czym pisałaś wczesniej: ER i PR, HER2, Ki67? Te badania powinien zlecić onkolog na tej pierwszej wizycie, tak?
-
kk345 te badania robione są z pobranych próbek z biopsji. Jeżeli nie masz ich z poprzedniej biopsji (może była ona cienkoigłowa) to lekarz raczej zleci biopsję gruboigłową i wszystkie te wyniki będą.
Trzeba cierpliwości bo to wszystko trwa trochę.
-
mag, biopsja była gruboigłowa, ale nie mamy takich skrótów jak poniżej w wynikach badań... pewnie będzie trzeba powtórzyć biopsję? Jeszcze tydzień do wizyty u lekarza, trudno czekać, a to dopiero początek drogi...
-
Może nie macie wdzystkich wyników, może reszta będzie u lekarza?
-
Jeżeli w wyniku biopsji nie ma określenia tych parametrów to, moim zdaniem, lekarz powinien zlecić ponowną biopsję bo musi wiedzieć z jaką paskudą ma do czynienia - od tego zależy jakie podejmą leczenie. Jesteście w dobrych rękach więc teraz już trochę spokojniej czekajcie. Ja też mam paskudę zrazikową hormonozależną i mam leczenie hormonalne przedoperacyjne. Spokojnie trzeba trochę poznać gada a potem go ujarzmić :0ulan: Nie można panikować tylko trzeba zbierać siły fizyczne i psychiczne na leczenie. Polecam jednak nie za dużo czytać w internecie bo to dodatkowo "nakręca" - zwłaszcza jak jeszcze nie wiecie z czym konkretnie macie do czynienia.
-
Kolejna biopsja nie musi być potrzebna, przecież pobrany materiał powinien być zabezpieczony i można go przebadać. Na podstawie ilości mitoz można prorokować, że jest to rak wolno rosnący, a zatem najprawdopodobniej hormonozależny, no ale pewnośc da tylko zbadanie tego przez fachowca, bo raki robią nieraz niespodzianki
-
Dziękuję kochane za wsparcie! Mamie zakazałam przeszukiwać internet, żeby się nie denerwowała, przejęłam to na siebie. Napiszę kiedy będziemy po spotkaniu, w przyszły piątek, pewnie będziemy już wtedy mądrzejsze
-
jeśli biopsja była gruboigłowa, to można z niej określić wszystko,
często praktyka jest taka, że najpierw patolog określa że po prostu jest rak lub go nie ma, a resztę zleca onkolog
------------------------jeśli biopsja była robiona w innym ośrodku niż pacjent się zdecydował na leczenie, szkiełka z biopsji można zabrać i dobadać resztę w miejscu, gdzie się przeprowadzi leczenie,
-
mag, biopsję robił ośrodek od mammografii, to nie było WCO. Mam nadzieję na ich współpracę, okaże się w piątek na wizycie u onkologa.
-
ale wynik dostałyście tam do ręki?
i z tym wynikiem idziecie do lekarza 28 czerwca?
to może być tak, że on dopiero zleci receptory i być może jakieś badania obrazowe - z pełnymi wynikami zbierze się konsylium i opracują plan działania
-
Tak, ten pierwszy wynik, z zapisem, jaki cytowałam w poście startowym mamy w ręku.
-
to potrzeba cierpliwości
-
Dzięki za wsparcie, napiszę coś więcej w piątek po wizycie
-
koniecznie 8)
-
Jesteśmy po wizycie i na razie jestem pod wrażeniem: od razu zrobiono brakujące badania krwi i RTG i umówiono nas na mammografię CESM za półtora tygodnia. Kolejna biopsja nie będzie konieczna, bo pierwsza próbka jest zabezpieczona i we wtorek mi ją wydadzą, bym mogła dostarczyć ją na onkologię do badania-wynik za dwa tygodnie mniej więcej. Operacja wstępnie ustalona na 12 sierpnia, termin zostanie potwierdzony na kolejnej wizycie, kiedy spłyną już wszystkie wyniki... W sumie dużo udało nam się dziś załatwić, teraz znów czekanie.
Dzięki Wam (szczególne podziękowania dla Meg) wiedziałam o co pytać i co sobie odhaczać na liście do zrobienia.
A Wasza porada, by koniecznie wejść z mamą była bezcenna- informacji i ścieżek postępowania podano nam tyle ze gdyby nie moje notatki pogubiłybyśmy się dziś z pięć razy, a to przecież dopiero początek.
-
No to super - pierwsze koty za płoty :0ulan:
-
Super, że byłaś przygotowana i skorzystałaś z podpowiedzi Mag :oklaski:
Mama ma swojego anioła, to ważne
-
To dobrze, że jesteście zadowolone. Teraz już tylko zwierać szyki i do walki :0ulan:
-
Dobrze, ze jesteście :*
Mama mówi, ze jest ze mnie dumna, że byłam przygotowana i opanowana- a to dzięki Wam!
-
Mamy wynik mammografii z CEZMem, są dwie zmiany o cechach nacieku, 18 i 9 mm, połączone ze sobą wypustką. Nie widać innych ognisk. Czy dobrze interpretuję, ze to nie jest zła wiadomość? Że nie ma innych guzków i przerzutów? USG brzucha i RTG płuc prawidłowe.
-
To jeszcze malutkie zmiany, a skoro w dodatku nie ma ich więcej, to wspaniale!
-
Witam. :-* :-* :-* dla Mamy. Leczę się w WCO. Mam / za chwilę 71 lat .../ i już jestem po operacji jednoczasowej i za tydzień zaczynam leczenie tzn chemię.Dzięki mag :-* :-* :-* jestem przygotowana na to co mnie czeka....No tak prawdę powiedziawszy to prawie "całe" to forum wzięło mnie pod swoje skrzydła bo znamy się ......lata świetlne...No to ruszam razem z Twoją Mamą do :0ulan: :0ulan: :0ulan:
-
A terminu operacji nie da się przyśpieszyć?Może warto negocjować z lekarzem.
-
braja: dziękuję!
maja: mama dwa lata młodsza, wiec wiekowo prawie identycznie. Te dzisiejsze wyniki dały jej trochę oddechu, bo bardzo była od zestresowana. Widzę, ze realnie zaczęła wierzyć, ze będzie dobrze.
Jej historia zresztą dobrze pokazuje, ze państwowa mammografia raz na dwa lata to za mało, ten guz pojawił się od zeszłego roku
lulu: czekamy na wyniki badania wycinka, wyniki będą około 20 lipca, na 22 lipca mamy umówioną wizytę, na której spodziewamy się ustalenia planu leczenia. Operacja wstępnie umówiona na 12 sierpnia i na tej wizycie powinna zostać potwierdzona, więc chyba nie wygląda to źle czasowo? Naciskać na przyśpieszenia? To byłaby kwestia tygodnia-dwóch wcześniej, nie wiem, czy jest sens.
I ogólnie: dziewczyny, czy ja nie powinnam w tej sytuacji "zagęścić" profilaktyki? Robię mammo/usg na zmianę rok do roku, dorzucić coś dodatkowo?
-
kk345 obserwować swoje piersi i robić samobadanie choćby raz w miesiącu. Instrukcje, jak to robić znajdziesz w internecie, albo w klubach amazonek.
Ja robiłam raz w roku mamo i jednocześnie USG. USG wykryło powiększone węzły.
Wg mnie, terminy nie są odległe
Powodzenia :0ulan:
-
Jesteśmy po wizycie, mamy wyniki patomorfologii guza: e-kadheryna (-), receptory estrogenowe i progesteronowe w 75% jąder komórek nowotworowych.
Mamy do zrobienia konsultację anestezjologiczną i na 12 sierpnia wyznaczoną operację. Wg doktora chemia przed zabiegiem nie jest konieczna i na dziś planuje operację oszczędzającą.
Niepokoi mnie ta ujemne e-kadheryna- jeśli dobrze rozumiem te informacje, które udało mi sie wyguglać, to może to oznaczać zwiększone ryzyko przerzutów, w tym do węzłów chłonnych- czy dobrze to interpretuję?
HER-2 odczyn negatywny w komórkach raka naciekającego. Ekspresja Ki67 w 10% jąder komórkowych.
Głowa mi puchnie od tych informacji, nie wiem, czego się spodziewać, czy rokowania są dobre, czy wręcz przeciwnie?
Czy dobrze myślę, ze zapis wyników u mamy wygląda tak: Her2 (-), Er (+), Pgr (+)? Sugeruję się Waszymi opisami...
-
Czyli jest hormonozależna. Gdybym to ja miała decydować, to zrobiłzbym madtektomię.
-
Napiszesz, dlaczego?
-
Bo takie jest moje myślenie. Przy pierwszym zachorowaniu, prawa pierś mimo sugestii lekarza o oszczędzającej, zdecydowałam o mastektomii i przy drugim, lewa pierś, tak samo, a może nawet bardziej, byłam przekonana do madtektomii. Pewnie na to miały wpływ przypadki koleżanek, gdzie musiały mieć "docinkę", bo się okazało, że margines zbyt mały był, że lekarze podczas opetacji zdecydowali jednak o amputacji bo .... Ta moja decyzja dawała mi wrwnętrzny spokój a to jest najważniejsze.
-
Rozumiem, dziękuję Ci za ten głos. Pływamy po omacku więc każda uwaga jest cenna
-
kk345 ja też paskudę miałam hormonozależną w 90 % i HER-2 (0). Miałam pół roku terapii hormonalnej aby zmniejszyć guza i niedawno operacje amputacji piersi z wartownikiem. Mimo dużych piersi nikt nie proponował oszczędzającej a ja osobiście byłam zdecydowana aby usunąć całą pierś - przynajmniej wiem, że gdzieś się w piersi nie ostała paskuda - dla mnie to ulga psychiczna. Czekam na wyniki guza i wartownika. Nadal mam terapię hormonalną i pewnie jeszcze długo ją będę kontynuować. Musisz też wiedzieć, że po operacji oszczędzającej najczęściej dają radioterapię.
-
Czy dobrze myślę, ze zapis wyników u mamy wygląda tak: Her2 (-), Er (+), Pgr (+)? Sugeruję się Waszymi opisami...
tak, i oznacza to raka luminalnego A, bo do tego ma niski współczynnik Ki67
to bardzo dobry układ, lekarze uznają ten rodzaj raka za lepszy do leczenia, bo działają tu dobrze leki antyhormonalne, które bierze się od 5 do 10lat i które mają za zadanie zabezpieczać przed nawrotem choroby,
nad operacją oszczędzającą bym się poważnie zastanowiła, bo pisałaś wcześniej o tym, że zmiany są dwie - wieloogniskowość guza jest przeciwwskazaniem do operacji oszczędzającej,
poza ty po oszczędzającej ZAWSZE jest radioterapia,
a po mastektomii można jej uniknąć - jeśli węzły są czyste i są czyste marginesy cięcia, to radio nie jest konieczna
-
AniaM, mag, dziękuję za Wasze wpisy.
No właśnie chirurg w zasadzie od razu zdecydował, że oszczędzająca, dodał tylko: "chyba, ze pani nie chce?". Guz nie jest duży, o węzłach nic nie mówiono, czy decyzja o ich usunięciu (choćby wartowniczy) jest podejmowana w trakcie operacji?
Nikt nam nie proponował mastektomii, na moje pytanie, czy możemy uczestniczyć w konsylium, dostałam odpowiedź, ze możemy, ale to w sumie nie ma sensu, bo nie ma kontrowersji co do proponowanego sposobu leczenia.
Czyli wybierając mastektomię, unikamy radioterapii i zmniejszamy ryzyko pojawienia się wznowy?
Będziemy miały jeszcze jedno spotkanie z chirurgiem, przed konsylium, wiec robię już nową listę pytań do niego!
-
Jak wiesz ja leczę się w Austrii i tam amputacja piersi wykonywana jest tylko w przypadkach koniecznych.Nie chroni przed wznową .Poczytaj ile dziewczyn miało wznowę mimo amputacji.Unikniesz naświetlania,ale jak kiedyś będziesz chciała odbudować pierś ,to też nic przyjemnego.Ja bym ci amputację odradzała
-
Natalio, dziękuję za Twój głos, mam o czym myśleć! Cholera, jak zdecydować, co dla mamy najlepsze, skoro nie jestem lekarzem?
-
Rozważcie jeszcze amputację z jednoczesną rekonstrukcją.
Ja jestem po mastektomii i również radioterapii, bo węzły były zajęte. Radioterapię przeszłam bez problemów, jednak nie jest ona obojętna dla dalszego zdrowia.
Porozmawiaj o tych trzech możliwościach z chirurgiem, który widzi, gdzie znajduje się (są - bo ponoć dwa) guz. Zarówno miejsce, jak i wielkość mają znaczenie przy wyborze metody (mastektomia, oszczędzająca).
Życzę mądrych, najlepszych dla mamy decyzji i pozytywnego myślenia, niezależnie od tego na jaką metodę się zdecydujecie :0ulan:
Pozdrawiam :-*
-
A czy w Polsce robi się w ogóle takie zabiegi, czyli jednoczesną rekonstrukcją? zaraz o tym poczytam
-
Robi się, teraz już w wielu ośrodkach. Miałam jednoczasówkę 8 lat temu (malutkie, ale dwa ogniska).
-
U nas na forum miała niedawno Maja. Teraz ma chemię.
Można już od dawna, ale nie proponują sami, bo droższe od mastektomii.
-
Decyzję powinna podjąć mama, i taką, która da jej wewnętrzny spokój. Nie chcę się wymądrzać ale czasem po rekonstrukcji są problemy z badaniami, np. RM. Jedna z moich znajomych nawet chciała usunąć ekspander, bo przeszkadzał/uniemożliwiał badanie. Takie sprawy też trzeba przegadać z lekarzami.
-
Przy RM przeszkadzał?? Może taczej przy mammografi?
-
Kurczę, za dużo tego...nawet jeśi mama sie zdecyduje na mastektomię z rekonstrukcją to jak ma walczyć o uznanie swoich decyzji, jeśli lekarz nie będzie współpracował?
-
Raczej będzie. Większość zdaje się na wybór lekarza, tylko nieliczni analizują sami. Każdy wybór lekarz, który jeśli coś narzuca, powinien uzasadnić, a pacjent ma prawo pytać.
-
Dziękuję Wam, dałyście mi dużo do myślenia
-
czasem po rekonstrukcji są problemy z badaniami, np. RM. Jedna z moich znajomych nawet chciała usunąć ekspander, bo przeszkadzał/uniemożliwiał badanie. Takie sprawy też trzeba przegadać z lekarzami.
Ale to nie jest norma, tylko wyjątkowe przypadki. Jest nas, również na tym forum, wiele zrekonstruowanych (nawet dwukrotnie 8) ) i nie narzekamy :)
Mnie ostatnio lekarz sam zaproponował jednoczasówkę. Gdyby tego nie zrobił, spytałabym o nią.
A gdyby nie chciał zrobić z jakichś nie do końca jasnych przyczyn, na pewno skonsultowałabym jeszcze z innym fartuchem.
-
kk345 lekarz sobie może chcieć. Jeśli Twoja mam zdecyduje się na mastektomię, to lekarz sobie może pogwizdać. Decyzja należy do pacjenta.
-
Hamaczku mi chodziło o RM płuc. Był problem, bo ekspander zakrywał część płuca. To była pacientka z przerzutami i to był problem.
-
wybierając mastektomię unikniecie radioterapii (w zależności od stanu węzłów chłonnych i marginesów po operacji)
ale nie ma gwarancji, że nie będzie nawrotu choroby - po obu rodzajach operacji zdarzają się wznowy i mastektomia nie daje żadnej gwarancji, jedynie uniknięcie naświetlań
bardzo dobrym pomysłem jest - jeśli węzły są czyste - zrobienie jednoczasowej mastektomii z rekonstrukcją - a NA PEWNO jeśli nikt DO TEJ PORY nie mówił, że węzły są zajęte/podejrzane MUSI być zrobiona procedura węzła wartowniczego,
jeśli Wam tego nie powiedziano, to może nie robią tego u Was?
przepraszam, może pisałaś, ale nie znalazłam, gdzie to wszystko się ma odbyć?
-
Tak, procedura badania węzła wartowniczego!
Mnie wycięto w lokalnym szpitalu guzka i zaproponowano mastektomię z wycięciem wszystkich węzłów (o mozliwości zbadania wartownika nawet mnie nie poinformowano >:(, dobrze, że sama już o czymś takim wiedziałam), więc stamtąd zwiałam.
lulu, to nadal jednostkowe przypadki, nie reguła. Jestem pod kontrolą płucnego, od co roku robię zdjęcie - najpierw przed rekonstrukcjami, od 11 lat po - i na razie nigdy nie było problemu. Znaczy był raz, ale mylny obraz spowodował nie implant, tylko przeszczepiona brodawka (po dodatkowym badaniu to się wyjaśniło).
-
mag, jesteśmy pod opieką poznańskiego WCO. Co masz na myśli z procedurą węzła wartowniczego?
Próbuję to sobie podsumować: operacja oszczędzająca oznacza naświetlania, ale jak rozumiem rozmiar samej operacji jest dużo mniejszy i to byłby nasz (wątpliwy?) zysk?
A przy mastektomii z rekonstrukcją nie ma konieczności naświetlań? ale to cięższa operacja?
I przy żadnej z wersji nie mamy pewności uniknięcia nawrotu?
-
Czy będzie nawrót czy nie, to nikt nigdy nie wie.
-
mag, jesteśmy pod opieką poznańskiego WCO. Co masz na myśli z procedurą węzła wartowniczego?
Próbuję to sobie podsumować: operacja oszczędzająca oznacza naświetlania, ale jak rozumiem rozmiar samej operacji jest dużo mniejszy i to byłby nasz (wątpliwy?) zysk?
A przy mastektomii z rekonstrukcją nie ma konieczności naświetlań? ale to cięższa operacja?
I przy żadnej z wersji nie mamy pewności uniknięcia nawrotu?
przed każdą operacją określa się na usg i palpacyjnie stan węzłów chłonnych,
gdy są podejrzane czasem robi się biopsję, by sprawdzić,
czasem widać od razu na usg, że są zajęte - wtedy przy operacji usuwa się po prostu węzły z dołu pachowego (ich ilość może być różna)
jeśli węzły nie są podejrzane nie usuwa się ich "na ślepo" - robi się procedurę węzła wartowniczego, czyli przed operacją znacznik wędruje pod pachę, by lekarz w czasie operacji usunął tylko węzeł wartowniczy - pierwszy na linii od piersi (czasem są to 2 lub nawet 3)
WCO w Poznaniu na pewno to robi,
co Wam o węzłach mówiono do tej pory? jeśli czyste, to wyżej pisałam o tym, co można zrobić
niestety, żadna operacja ani leczenie nie daje gwarancji na zdrowie
-
mag, wg dotychczasowych badań węzły są czyste.
Z pytań praktycznych: jak długo trwa rekonwalescencja po zabiegu oszczędzającym a jak to jest po mastektomii i rekonstrukcji? czy to duża różnica? czego mamy się spodziewać?
Jakie są reakcje organizmu na naświetlanie? Wiem, ze obie sprawy, o które pytam to indywidualna sprawa, ale może macie jakieś ogólne uwagi? wskazówki?
-
po oszczędzającej powinna być najszybsza rekonwalescencja, bo cięcie jest niewielkie i wydłubują tylko kawałek piersi,
ale zdarza się np. długo utrzymujący się obrzęk, robią się w środku krwiaki,
albo nie dzieje się nic i jest super - tylko te naświetlania zostają...
po mastektomii troszkę może dłużej, bo jest dłuższa blizna, ubywa więcej ciała, ale potem nie ma już żadnych naświetlań, goi się rana i finito,
po rekonstrukcji jednoczasowej może być najtrudniej, bo w piersi pojawia się implant (lub ekspander, który potem trzeba wymienić na docelowy implant - to zależy od metody, jaką wybierze chirurg i wymiana to kolejna operacja, więc należy o to zapytać OD RAZU)
o implant na początku trzeba dbać, żeby nie przesuwał się do góry, nie wolno podnosił rąk zbyt wysoko - ale zaleta jest taka, że kobieta nie ma traumy, że straciła pierś no i nie ma naświetleń...
a naświetlania trwają koło miesiąca (codziennie oprócz soboty i niedzieli) i nie wolno naświetlanych miejsc moczyć,
osłabiają serce,
mogą mieć skutki uboczne w postaci białaczki (spotkałam tylko jeden taki przypadek), poparzeń, trudno gojących się ran, lub można je przejść śpiewająco i skóra szybko wraca do normy
ponieważ ja jestem po mastektomii i nie miałam naświetlań, a rekonstrukcję zrobiłam 6 lat po leczeniu, to wybrałabym mastektomię z rekonstrukcją,
chyba że utrata piersi nie będzie traumą - to mastektomię - głównie dlatego, by uniknąć radioterapii
-
Rozumiem. Dziękuję Wam wszystkim, niesamowicie dużo się przy Was uczę, to bezcenne. Mam już spisaną długą listę pytań do lekarza, wizytę mamy 5 sierpnia. Muszę w międzyczasie porozmawiać z mamą, bo najważniejsze będzie, czego ona sama chce. Trudna rozmowa mnie czeka...
-
Próbuję to sobie podsumować: operacja oszczędzająca oznacza naświetlania, ale jak rozumiem rozmiar samej operacji jest dużo mniejszy i to byłby nasz (wątpliwy?) zysk?
A przy mastektomii z rekonstrukcją nie ma konieczności naświetlań?
To nie do końca tak, że po mastektomii (w tym jednoczasówce) nie ma naświetlań, czasem są, miałam za pierwszym razem chemię i radio. Wtedy, 16 lat temu, powiedziano mi (albo tak zrozumiałam ;) ), że z uwagi na młody wiek, bo guz pod względem T i G był średniaczek, hormonalnie ujemny, węzły czyste.
wybierając mastektomię unikniecie radioterapii (w zależności od stanu węzłów chłonnych i marginesów po operacji)
Dopiero po operacji tak naprawdę uzyskuje się kompletne wyniki badań i decyduje o dalszym leczeniu.
Nie miałam oszczędzającej, ale 1. zwykłą mastektomię i 2. mastektomię z jednoczasową rekonstrukcją - dla mnie rekonwalescencja po żadnej z nich nie była "bardziej".
Jeśli jednoczasówka, to faktycznie spytajcie, czy się będzie wiązać z jakąś jeszcze kolejną operacją, bo w tym wieku nie wiadomo, czy mama byłaby na nią gotowa, bo to jednak kolejna narkoza.
-
Masz rację,musimy wziąć pod uwagę obciążenia narkozami, choć sercowo mama zdrowa i nie powinno być problemów.
-
Mag, skórę po naświetlaniu mogłam moczyć. Brałam prysznic i myłam się szarym mydłem. Poparzeń skóry nie miałam, ale po skończonej radioterapii ponad miesiąc wychodziłam z zapalenia oskrzeli (lekarze nazwali je popromiennym). Podwyższone OB, stan podgorączkowy, kaszel długo się utrzymywały. Dopiero encorton wspomagający antybiotyk pomógł. Brałam go ponad miesiąc. Mam też wrażenie (nie pewność) że nie mogę głęboko oddychać. Naświetlaną miałam prawą stronę. Podobno ta na lewą szkodzić może sercu. Mnie nikt w trakcie, ani po nie badał serca, ale może te trudności z oddychaniem, mogły mieć z tym związek.
kk345 po naszych wszystkich wywodach, będziesz ekspertem w temacie
Trzymajcie się cieplutko z mamą
-
dana, no będę ekspertem, to pewne, ale nadal nie wiedzącym, co zrobić...
-
Kk345 ja 9 lipca miałam amputację piersi z wartownikiem. Ostatni lek przeciwbólowy wzięłam w noc po operacji, narkozę (którąś już z kolei) przeszłam bez problemu, ćwiczę rękę i mam sprawną (praktycznie robię wszystko oprócz dźwigania) - zbieram się więc bez większych problemów. To tak na świeżo pooperacyjne odczucia. Czekam teraz na wynik bo może u mnie być radio ponieważ guz miałam głęboko (wyrżnęli mi prawie do żeber).
Trzymajcie się :0ulan:
-
Aniu, faktycznie na świeżo, dziękuję za Twój wpis. Zdrowia życzę i siły w walce dla Was wszystkich, dziewczyny!
-
hamaczku,
miałaś naświetlania po mastektomii przy czystych węzłach i czystych marginesach cięcia?
to dziwne
-
Dokładnie tak. Operacja w moim wsiowym szpitalu, chemia w drugim, też na miejscu - no to tutaj, załóżmy, mogli się za bardzo nie znać :P, ale radio już w DCO i nikt mi tam po konsultacji tej radioterapii nie odradził ani nie odmówił.
-
kk345 zapomniałam dodać, że operację miałam we wtorek a w sobotę wypisali mnie do domu z "pieskiem" (dren z buteleczką), do którego też idzie się przyzwyczaić. Po tygodniu od operacji zabrali pieska i co parę dni jeżdżę na ściąganie chłonki - niebolesne.
Napisz jak tam rozmowa z mamą i jaką decyzje podjęłyście. Powodzenia i :0ulan:
-
Na przykładzie hamaczka widać, że lepiej dać więcej niż mniej, by gadzina nie wróciła (choć pewności i tak nigdy nie będzie). Ja miałam dwa węzły zajęte i też była radio. Wszystko w ZCO. Nie wpływałam zupełnie na to, jak mnie leczą. Co prawda chciałam z rekonstrukcją jednoczesną, ale w końcu (mimo iż implant już był sprowadzony) zrobili mastektomię, bo miała być na pewno radio. Teraz czytam, że robią jednoczasówkę, mimo pewności, że będzie radio. Ale ponad 13 lat temu zaproponowali inaczej.
-
Spotkanie z lekarzem mamy 5 sierpnia, tydzień przed przyjęciem do szpitala. Porozmawiam z nim wtedy o opcji mastektomii z rekonstrukcją- bo dzięki Waszym radom wiem, o co pytać. Jeśli będzie taka możliwość, to dogłębnie ją rozważymy, bo mimo rozleglejszej operacji i dłuższej rekonwalescencji wydaj mi się, ze warto powalczyć o brak naświetlań.
Operacja przypadnie na 12 albo 13 sierpnia, więc pewnie trochę dłużej mamę potrzymają w szpitalu, bo wypada akurat długi weekend sierpniowy...
Gdyby jednak naświetlania były potrzebne, to jak bardzo one osłabiają? Muszę się zorganizować logistycznie, załatwić rodzicom lokum blisko szpitala- więc jeśli mama będzie słaba, to odpada mieszkanie u nas, bo to 3 piętro...
-
Przeszłam naświetlanie i tak na prawdę nic nie odczuwałam.Ani osl1abienia ,albo jakiś innych problemów.Ponieważ od początku terapii wiedziałam,że lampy będą przygotowal1am skórę poprzez codzienne smarowanie olejem arganodwy.Poparzeń,ran nic nie miałam.dla mnie to była najłagodniejsza część terapi.
-
natalio, jak długo przygotowywałaś skórę?
-
KK345 będzie najlepiej przygotowanym towarzyszem chorego. Mama nie wie, jak ma skarb.
Też znosiłam dobrze radio i nie przygotowywałam się wcześniej.
Spokojnie mama wejdzie na III-cie piętro. Chyba, że mieszkanko malutkie i się nie pomieścicie. Bliskość osób najważniejsza. I nie musisz mamy wyręczać w drobnych pracach w domu. Z reszta sama zobaczysz. Pozdrawiam i uściskaj mamę :-*
-
natalio, jak długo przygotowywałaś skórę?
No trochę to trwało od listopada diagnozy do kwietnia ( chyba ) do operacji
-
To i ja nt. radio: przeszłam bezproblemowo :), żadnych komplikacji ani dolegliwości w trakcie, po naświetlaniach została mi ciemniejsza (ale bez żadnych poparzeń) i dość mocno wysuszona skóra.
Pamiętam, że panie po oszczędzających, zwłaszcza te z większymi piersiami, musiały uważać / dbać, bo im się w "zagięciu" pod piersią robiły odparzenia (oczywiście nie wszystkim!).
-
DanaPar, dziękuję Ci, kochana! To przecież dzięki Wam staję się ekspertem :-*
Mieszkanie mam duże i wygodne, rodzice spokojnie się pomieszczą i nie będziemy sobie siedzieć na głowie- a to Wy mi uświadomiłyście, ze ewentualne naświetlania będą wymagały obecności na miejscu i chcę mieć tę opcję przemyślaną i przygotowaną (mama mieszka godzinę drogi od Poznania, nie wyobrażam sobie, by dojeżdżali 5 razy w tygodniu. Ode mnie mają 10 minut do WCO.
Natalio- no u nas wszystko idzie błyskawicznie, od połowy czerwca i diagnozy do dnia operacji minie dwa miesiące. Ale przekazuję mamie, by wdrożyła intensywne nawilżanie choćby na te dwa tygodnie, zawsze to coś.
hamaku, danaPar, dajecie nam nadzieję na brak komplikacji po ewentualnych naświetlaniach, dziękuję :-*
-
nie przygotowywałam skóry do naświetlań, jedyne co to na miejsce naświetlane nie mogła mi spaść kropla wody i zasypywałam je Alantanem, tak mi doradził lekarz radiolog, po zakończeniu serii dał mi receptę na krem, nie miałam żadnych problemów ze skórą
znajomej zaś w Tarnowie powiedzieli że może myć to miejsce i smarować jakąś maścią, nie pamiętam nazwy, po naświetlaniach zrobiły jej się rany i więcej jak pół roku je leczyła
ja opcjuję za starą metodą, zero wody i alantan, w dodatku moje lampki były w okresie dużych upałow
-
KK345, przejeżdżam co jakiś czas przez ul. Garbary, jadąc do syna, mieszkającego w Swarzędzu. Jak mama będzie chciała, chętnie się spotkam i przeleję na nią trochę pozytywnej energii. Zachorowałam w wieku 53 lata, a dziś mam 67 i póki co mam się dobrze. Leczyłam się w ZCO (Szczecin) ale w Poznaniu studiowałam, mam tam rodzinę, więc odwiedzam to miasto często.
Też miałam swojego anioła stróża - córkę. Gdyby nie ona, nie wiem, czy bym jeszcze chodziła po tym świecie.
Pozdrawiam :-*
-
Dana, mama jest bardzo pozytywnie nastawiona, planuje walkę i brak nerwów w miarę możliwości, optymistycznie patrzy w przyszłość. To podobno pomaga. Bardzo Ci dziękuję, przekażę mamie oczywiście, szkoda, ze ona nieinternetowa, bo już skorzystałaby z Waszej siły- oczywiście relacjonuję jej Wasze wpisy, z lekką cenzurą oczywiście-czyli głównie pozytywy słyszy. Ja jestem od martwienia sie, ona nie ma sobie tym zawracać głowy. Nadzieję dają nam Wasze historie, ktoś to przeszedł, wygrał i relacjonuje nam plan bitwy- to pomaga, dziękuję :*
-
To forum nie jestak skomplikowane, więc uważam, że mama ogarnęłaby je bez trudu. Spróbuj ją namówić.
-
lulu, jasne, spróbuję. Niestety mama mieszka godzinę drogi ode mnie więc nie mogę z nią usiąść i krok po kroku pokazać...
Jeszcze mam taki temat: CBD w leczeniu nowotworów. Olej jest legalny, warto wdrożyć? I w jaki sposób mamę wzmacniać przed i w trakcie leczenia?
-
Siądziecie któregoś dnia i może załapie "bakcyla forum" :)
Co do oleju to te artykuły odnośnie raka piersi, które widziałam były raczej pozytywne. Są badania wykazujące hamowanie ekspresji pewnych genów odpowiedzialnych za złośliwość, hamowanie metastazy, o niwelowaniu objawów nie wspominając. Tylko, że tych olejów jest całe mnóstwo i nawet uczestnictwo w grupie na FB, która się tym tematem zajmuje, nie rozjaśniło mi jaki jest najlepszy i jak go dawkować
-
Znałam osobę która stosowała ten olej, widać nie wszystkim i nie zawsze pomaga. I tak jak Braja pisze jest problem z tym aby mieć pewność czy mamy właściwy.
-
Muszę popytać w takim razie- a co z innymi rodzajami wzmocnienia? Zioła, kukruma, ipt? Zaczęlam czytać na tym forum, widzę sporo podpowiedzi i nie wiem, czy warto coś włączyć? choćby dla efektu placebo?
-
A jeśli chodzi o efekt placebo to można wiele różności włączyć do diety, tylko warto o tym porozmawiać z lekarzem, szczególnie w czasie chemii aby nie było złych połączeń.
-
lulu, słuszna uwaga, dziękuję
-
KK345, lecząc się byłam zupełnie nieprzygotowana teoretycznie. Na forum weszłam dopiero po około 4-rech latach od zachorowania. Głowę moją zajmowała praca. Nie wiem, skąd się u mnie zrodziło, że grejpfruty zdrowe, więc jadłam codziennie sztukę. Lubię, ale już nie mogłam na nie patrzeć. Jak później doczytałam na forum, w czasie chemioterapii, są zakazane. Mnie chyba nie zaszkodziły, bo chemia zadziałała. Może trzeba by jeść kilogramami ;)
Nie wspomagałam się niczym, po leczeniu przez pięć lat 1 tabletka na dzień ekomeru (tran z rekina) na podniesienie odporności. Ta ilość, to raczej placebo, niż konkretny efekt.
Skupcie się nad fajnym spędzaniem czasu, by nie myśleć za wiele o chorobie. Żyć najnormalniej jak się da w tej sytuacji. Taka moja rada. Pozdrów mamę
-
Dana, dziękuję, mądrze mówisz
-
Ja się wspomagałam kurkumą, kerbatką z Pau`dArco, sokiem z noni, olejem lnianym, pestkami moreli, zileoną herbatą. Jedynie dzień przed chemią, w dniu chemii i dzień po nieczego nie stosowałam, żeby się przypadkiem nie otruć. Codziennie też chodziłam na spacery, nawet jak czułam się kompletnie zdechnięta
-
Ja w dniu chemii i 3 dni po miałam sterydy, byłam nie do zdarcia. Następne 5 dni, to było tylko łóżeczko. Po tym czasie wracałam do żywych.
-
Jeszcze nie wiemy, czy będzie chemia, ale pilnie notuję Wasze porady i pzemyślenia, dziękuję!
-
Jesteśmy po operacji. Operacja oszczędzająca, wyciecie guza z marginesem, biopsja węzła wartowniczego i naświetlanie podczas operacji. Kolejne naświetlania po zagojeniu rany. Mama w doskonałej formie, pełna optymizmu. Czekamy teraz na wyniki biopsji....
-
Super ztx Niech mama szybko dochodzi do normalności :0ulan:
Kiedy wyniki?
-
:oklaski: Najważniejsza część leczenia za Wami!
-
Wyniki za około 2 tygodnie, będą dzwonić z informacją. W ogóle mam jak najlepsze doświadczenia z poznańskim WCO, idealna opieka (obsługa jak z serialu tv, aż nieprawdziwa-wszyscy grzeczni, kompetentni i szalenia pomocni), lekarka fachowa i profesjonalna, wszystko świetnie zorganizowane. Rewelacja!
-
Cudownie że są takie miejsca i tacy lekarze 😍
-
cieszę się, że wszystko się układa!
-
Dziekuję dziewczyny! Wasze wsparcie ogromnie dużo nam daje!
-
Kochane, pojawiam sie z relacją, czas pędzi i nie wiadomo kiedy zrobił się październik. Badanie próbki, pobranej podczas operacji z węxła chłonnego (nie wycinali go) wykazały mikroprzerzuty, ale wstrzymano się z usuwaniem węzła, lekarz twierdzi, ze to wystarczy na te mikroprzerzuty. Mama miała zaordynowane naświetlania po zagojeniu blizny, zaczeła pod koniec września. Początkowo mialo być w serii 25, dziś lekarz mówił o skróceniu do 15- w sumie nie wiem na jakiej podstawie, musimy o tym z nim koniecznie porozmawiać.
Dzięki Waszym wskazówkom mama pielęgnowała skórę jeszcze przed operacją, to teraz procentuje- ani śladu oparzeń i suchej skóry. Taki drobiazg, a ważny!
Po naświetlaniach ma być hormonoterapia. Niezaleznie lekarz zapowiedział wykonanie badań genetycznych, o ile się zorientowałam w temacie to przy braku mutacji BRC u mamy ja i siostra nie musimy już powtarzać tych badań?
Dziękuję wszystkim za dobre fluidy, bardzo pomogły i mi i mamie!
-
:oklaski: Ja też miałam mieć 25 naświetlań, a jak poszłam na 21-sze to się okazało, że lekarka zmieniła zdanie i mam mieć tylko 20. Wyfruwałam z budynku jak skowroneczek, bo dla mnie to był koniec leczenia.
Co do mutacji, to oczywiście nie musicie noc robić jeśli u mamy nie wyjdzie. Wprawdzie mutacje dziedziczy się także po ojcu, więc teoretycznie jest możliwe, że mama jej nie ma a Wy tak, jest to jednak bardzo mało prawdopodobne o ile w rodzinie taty nie było w poprzednich pokoleniach przypadków raka piersi i jajnika. NFZ bada tylko podstawowe mutacje, przy rozszerzonych badaniach czasami się okazuje, że jednak mutacja jest tylko rzadziej spotykana. No ale jeśli nie ma podstaw do rozszerzenia badań to trzeba za nie zapłacić z własnej kieszeni, a tanie nie są. Mam nadzieję, że żandje mutacji nie znajdą, żebyście się nie musiały jej istnieniem stresować 😘
-
o ile w rodzinie taty nie było w poprzednich pokoleniach przypadków raka piersi i jajnika.
Dodałabym jeszcze, o ile w rodzinie taty nie było przypadków zachorowań na raka prostaty.
-
U taty brak raka prostaty, ale siostra taty miała raka szyjki. Czyli tak czy inaczej zapylamy z siostrą na diagnostykę za prywatną kasę...
-
cieszę się, że u mamy tak ładnie wszystko się układa,
nawet jak nie wyjdzie żadna mutacja, to Ty i siostra i tak musicie cześciej się badać - to konieczność!
-
mag, wiem, dziękuję. Pilnuję się:)