Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Rak piersi => Psychologia => Psychoonkologia => Wątek zaczęty przez: agawa w Maja 22, 2013, 01:39:08 am
-
http://www.osrodekpsychoterapii.org/upload/upload_user/17/files/Sily_ktore_pokonaja_raka_.pdf (http://www.osrodekpsychoterapii.org/upload/upload_user/17/files/Sily_ktore_pokonaja_raka_.pdf)
-
Mam książkę " Siły ,które pokonają raka " ,która bardzo mi pomogła na początku mojej walki. Okłada jest jednak zielona, czyzby jakies wcześniejsze wydanie?Wydawnictwo Charaktery 2005 .Ciekawa jestem czy to wznowione wydanie czy druga czesc? A tak już doczytałam ,ze to zmienione i wzbogacone wydanie! Polecam !Porownałam nazwiska i w tej drugiej doszły całkiem nowe. Pewnie ksiązka jest jeszcze lepsza niż pierwsza.
-
Nie wiedziałam, ze było wczesniejsze wydanie.
Pozycja na prawdę dodająca siły i nadziei :)
-
O najnowszych osiągnięciach medycyny oraz wsparciu psychologicznym w leczeniu nowotworów w nowej książce Wydawnictwa Charaktery opowiadają Justyna Pronobis-Szczylik i Cezary Szczylik.
http://www.charaktery.eu/porady/6948/Leczenie-i-psychoterapia---właściwy-wybór/ (http://www.charaktery.eu/porady/6948/Leczenie-i-psychoterapia---właściwy-wybór/)
-
Pewnie ja kupię bo ta poprzednia dała mi naprawdę potężny power do życia!
http://kultura.onet.pl/ksiazki/katalog/sily-ktore-pokonaja-raka-wiara-nadzieja-zdrowie,661812,ksiazka.html
-
Przeczytałam sporo książek, jak żyć po raku, jak pokonać deprechę, jak pokochać samego siebie, jak zaakceptować rzeczywistość... i co? zamykam książkę a ona (rzeczywistość) dalej skrzeczy i przygniata. :(
-
Sara, ja też tak mam. Wszelkie "prawdy" podane na tacy nie trafiają do mnie zupełnie. Ja muszę sama, po swojemu, powoli. Muszę dopasować to co mam do swoich potrzeb. Wszelkie złote rady działają na mnie, jak płachta na byka, albo wręcz mnie dołują.
-
Saro, czuję, że powinnyśmy się spotkać. Może uda mi się przelać Tobie trochę swojego optymizmu. :) Ja nie czytałam żadnych książek. Starałam się żyć najnormalniej. Deprechy nie miałam. Być może zawdzięczam to mamusi (amazonce) o której tu nieraz wspominałam. Nigdy się nie żaliła i nikogo z nas nie zamęczała swoją chorobą. Gdy zachorowałam, to pierwsza myśl, jak mi przyszła do głowy, to wyrzut sumienia, że gdy mamusia chorowała, ja byłam zbyt zajęta rodzeniem i zajmowaniem się dziećmi i swoimi problemami i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, co musiała przeżywać mamusia (miała wtedy 49 lat) i dopiero w tym momencie dotarło do mnie, ze była to przecież jeszcze młoda kobieta. Miałam więc wzór. Strachu mamusia nie pokazała. Cały czas chciała jeszcze pomagać. :-*
-
:)hejka dziewczyny!!! Potrzebuję dużo optymizmu bo mój już wziął rozwód ze mną .Deprecha jak z Łazisk do Paryża.Już sobie nie daję rady, a powinnam(służba zdrowia).Czy korzystałyście z pomocy psychologa?pozdrawiam.
-
Ducha, właśnie spostrzegłam, że do nas dołączyłaś.
Nie korzystałam z porad psychologa. Ale są tu dziewczyny, które korzystały i z pewnością się z poradą tu zameldują.
A ja tylko powiem, nie Twój optymizm wziął z Tobą rozwód, tylko Ty z nim. Wszystko zaczyna się w naszych głowach. Szukaj w sobie, w otoczeniu pozytywów. Ja jestem z tych co cieszą się tym, że szklanka jest do połowy napełniona np. drineczkiem, a nie narzekają, że tylko do połowy.
Chętnie spróbowałabym podzielić się moim optymizmem, tylko proszę napisz więcej o sobie. :-*
-
Od początku mojej onkologicznej drogi psycholog (taki z prawdziwego zdarzenia) nie był mi potrzebny, bo trafiłam na wspaniałe dziewczyny - amazonki, które "odwalały" robotę psychologa, psychiatry, psychoterapeuty, przyjaciółki, koleżanki. A jedna z nich ;D to nawet z bejsbolem nade mną stała i przywoływała mnie do porządku. Kiedy tylko moja psycha chyliła się ku dołowi, dziewczyny podsyłały koparki, saperki i insze machiny cobym w dole się nie zakopała
Ducha, a może załóż swój wątek, w dziale "Mój jest ten kawałek forum". W nim możesz pisać o wszystkim, o swoich radościach i o smuteczkach. My "stare amazonki" będziemy starały się, aby radości było więcej niż smuteczków.
-
Mój optymizm też WTEDY poszedł się bujać. Po kolei zaliczałam bunt, zaprzeczenie , na koniec ze zmęczenia olanie choroby.. Miałam jeszcze w międzyczasie etap negocjacji: jak wyniki histo będą dobre, to to i tamto....Nie spałam, trochę płakałam. A kiedy już byłam w swojej czarnej d...zobaczyłam "uroczy"obrazek: stoję przed ścianą i nawet nie walę w nią głową. No, to wtedy wzięłam się do roboty ...Czy mam Ci pisać na jakich frontach? Na wszystkich. Próbowałam naprawiać co się da (sporo się da)... patrzyłam na ludzi wokół mnie, na żarcie, na sposób spędzania czasu, na swoje myślenie o życiu...zmiany, zmiany, zmiany...Jakimś cudem wygenerowałam z siebie siłkę...Jeżeli jej nie masz, spróbujemy Cię nakręcić. Ja mogę spróbować:))) Na dzień dobry powiedziałam Ci, że ciągnę pięć lat...Tojka też...no...To patrz se na nas,koleżanki, które dają radę. Spróbuj się zapatrzeć O0 Widzisz? Czas przed Tobą! Czas!
-
Czy korzystałyście z pomocy psychologa?
Oczywiście :) Jeśłi można sobie pomóc, to dlaczego tego nie zrobić?
Przez jakiś czas byłam również na leczeniu antydepresantami; dzięki nim i dzięki terapii życie znowu nabrało kolorów, jakby ktoś najpierw odłączył mi kolor z telewizora, a później nagle znowu podłączył ;)
-
.Deprecha jak z Łazisk do Paryża.
a pocziemu akurat z Łazisk ???
czy tych z okolic R.???? ;D
-
No chyba, że Ducha jest z Paryża, a wtedy wszystkie niech nas tam zaprosi ... ręczę, ze deprechy mieć nie będzie, a szczególnie już po naszej wizycie (http://www.emoty-gg.eu/mini/231.gif) ... tylko czy sąsiedzi będą się jej kłaniać .........
-
Gdzieś już dawałam link do książki Rak po polsku. Poniżej link do fragmentu.
Polecam :)
http://onkologia.mp.pl/rak-po-polsku/show.html?id=100974 (http://onkologia.mp.pl/rak-po-polsku/show.html?id=100974)