Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Zdrowe jedzenie => Smarowidła => Wątek zaczęty przez: Perła w Czerwca 10, 2013, 03:29:00 pm
-
Najlepsza jest czerwona soczewica, rozgotowuje się na puree, nie trzeba miksować. Jedną szklankę ziarna (jakieś 250g...słowo jakieś b. ważne,bo to przepis "nieaptekarski" >:D)) zalewamy dwiema szklankami wody. Gotujemy na papkę. Można nie przyprawiać, ale można też użyć warzywnego wywaru, dodać listek laurowy, ziele ang.,cebulę nadzianą goździkami, jadnak to wysiłek słabo zauważony w skończonym daniu...
Teraz drugi element, przygotowywany oddzielnie: Mrożone podgrzybki lub prawdziwki...wystarczy pół paczki. Mają dużo wody, którą trzeba odparować w czasie smażenia.Oliwa, czosnek, cebula, sól i pieprz wystarczą, żeby pasztet był wyrazisty. Przyda sie tymianek, natka lub rozmaryn, nie zaszkodzi łyżka masła orzechowego. Ponieważ w trakcie gotowania soczewica staje się bladożółto- beżowa możemy poprawić odcień dodając łychę koncentratu pomidorowego...
I w ogóle...czerwona soczewica ochoczo przyjmuje wszelkie przyprawy, jest jak zagruntowane płótno, które prosi, żeby nanieść farbę :D Np. kieliszek brandy, żubrówki nie byłby zły >:D
By pasztet był kremowy i wilgotny, musi mieć dużo tłuszczu..Do przesmażonych grzybów i cebuli dodajemy pół paczki masła lub 150 ml oliwy i trzy, cztery roztrzepane jajka.Teraz wylać (połączoną z grzybami soczewicę)) do keksówki (wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą), postukać blaszkę(he, he), by wyleciały bąbelki powietrza i na 30, 40 min do piekarnika..powiedzmy 180 stopni. (Ja piekę w 190..i też dociągam do 40 min). Z reguły robię składniki x 2,bo mam dwie keksówki wykorzystuję w ten sposób całą paczkę grzybów...no i dłużej można się nacieszyć! (Nadmiar zamrażam)
W Ciechu miałam również wariant marchwiowy (dla mnie najlepszy), oraz porowy. Hej!
Aha...w Kozienicach miałam wyrób z soczewicy brązowej (akurat łatwiej mi było kupić). Było gites, ale warto i lepiej poszukać czerwonej...No i "sobotnie" się nie załapały..zjadłyśmy wszystko łod razu. O0
-
No i "sobotnie" się nie załapały..zjadłyśmy wszystko łod razu. O0
Ano się nie załapały. Będę piec. Brzmi dobrze, a nawet bardzo dobrze :) Jakoś 'po mojemu' brzmi mnx
-
... No i "sobotnie" się nie załapały..zjadłyśmy wszystko łod razu...
Ufff ... bo ja znów myślałam, że skleroza (do trzech razy sztuka ;) )
-
no bo prze_pyszne było
dziękować, za przepis
czy te mrożone grzybki to można kupić w markiecie?
-
Pewnie! Ja kupiłam w Realu... borowiki i podgrzybki. Z samych borowików, to tak bardziej"ekskluziw", z podgrzybków..taniej. Róbta, jak chceta.
Gotującą się soczewicę oczywiście lekko solimy, ale ostateczne przyprawianie..na finale. I jak dodajecie jaja, to tak...nie na gorąc, bo jajecznica wyjdzie >:D
-
rozumiem że suszone grzybki też mogą być?
ugotowane i przesmażone?
bo mam własnoręcznie nazbierane to szkoda mi kasy wydawać..
-
A ja tam wiem? Mam przepis na mrożone (to i pewnie świeże też). Betty, ja bym z suszonych zaryzykowała O0
-
Perło
Jeszcze Go nie spróbowałam, a tu już biegać za Nim po forum muszę :P
P.s. na pocieszenie wyjęłam z zamrażarki ... pasztet wielkanocny, o którym zapomnieliśmy >:D
-
muszę wypróbować z grzybkami 8)
ja robiłam takie smarowidło z dodatkiem marchwi, trochu kaszy jaglanej i oliwy - tyż dobre, choć może faktycznie za mało maziste O0
-
Betty wg mnie z suszonymi grzybami będzie ok. Dodaje je czasem do zwykłego mięsnego pasztetu. Tylko naturalnie najpierw namoczyć i ugotować w tej wodzie, co się moczyły. Potem można posiekać i podsmażyć z cebulką lub bez i dodać do pasztetu :)
-
Najlepsza jest czerwona soczewica, rozgotowuje się na puree, nie trzeba miksować. Jedną szklankę ziarna (jakieś 250g...słowo jakieś b. ważne,bo to przepis "nieaptekarski" >:D )) zalewamy dwiema szklankami wody. Gotujemy na papkę. Można nie przyprawiać, ale można też użyć warzywnego wywaru, dodać listek laurowy, ziele ang.,cebulę nadzianą goździkami, jadnak to wysiłek słabo zauważony w skończonym daniu...
Teraz drugi element, przygotowywany oddzielnie: Mrożone podgrzybki lub prawdziwki...wystarczy pół paczki. Mają dużo wody, którą trzeba odparować w czasie smażenia.Oliwa, czosnek, cebula, sól i pieprz wystarczą, żeby pasztet był wyrazisty. Przyda sie tymianek, natka lub rozmaryn, nie zaszkodzi łyżka masła orzechowego. Ponieważ w trakcie gotowania soczewica staje się bladożółto- beżowa możemy poprawić odcień dodając łychę koncentratu pomidorowego...
I w ogóle...czerwona soczewica ochoczo przyjmuje wszelkie przyprawy, jest jak zagruntowane płótno, które prosi, żeby nanieść farbę :D Np. kieliszek brandy, żubrówki nie byłby zły >:D
By pasztet był kremowy i wilgotny, musi mieć dużo tłuszczu..Do przesmażonych grzybów i cebuli dodajemy pół paczki masła lub 150 ml oliwy i trzy, cztery roztrzepane jajka.Teraz wylać (połączoną z grzybami soczewicę)) do keksówki (wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą), postukać blaszkę(he, he), by wyleciały bąbelki powietrza i na 30, 40 min do piekarnika..powiedzmy 180 stopni. (Ja piekę w 190..i też dociągam do 40 min). Z reguły robię składniki x 2,bo mam dwie keksówki wykorzystuję w ten sposób całą paczkę grzybów...no i dłużej można się nacieszyć! (Nadmiar zamrażam)
W Ciechu miałam również wariant marchwiowy (dla mnie najlepszy), oraz porowy. Hej!
Aha...w Kozienicach miałam wyrób z soczewicy brązowej (akurat łatwiej mi było kupić). Było gites, ale warto i lepiej poszukać czerwonej...No i "sobotnie" się nie załapały..zjadłyśmy wszystko łod razu. O0
no nie... to ma być przepis? pierwszą część rozumiem - tą o soczewicy. nawet gotowałam w tym tygodniu. czerwoną. (pierwszy raz w życiu... :-X ) - a dalej?
1. co to znaczy "cebulę nadzianą goździkami"? ile jej? i tak po prostu wrzucić do tej soczewicy? wyjąć potem? a jeśli nie lubię goździków, co mogę dać w zamian? (tak, tak, pewnie napiszecie, że więcej żubrówki... :P )
2. dalej: "Mrożone podgrzybki lub prawdziwki...wystarczy pół paczki. Mają dużo wody, którą trzeba odparować w czasie smażenia.Oliwa, czosnek, cebula, sól i pieprz wystarczą, żeby pasztet był wyrazisty. Przyda sie tymianek, natka lub rozmaryn, nie zaszkodzi łyżka masła orzechowego. "
wysypuję z torebki na patelnię, tak? rozmrażam i odparowuję jednocześnie? i co dalej? ten czosnek i cebula to w jakiej postaci ląduje na patelni? masło orzechowe też? i ile tak na oko tego zioła?
3. i co dalej? mieszam soczewicę z tym grzybowo-orzechowym w blenderze? czy takie kawały grzybów mają zostać?
4. a co to jest ten wariant marchewkowy?
weźcie się zlitujcie i wytłumaczcie jakoś, mi do orła_kuchennego daleko...
ale zaraz...
5. tą soczewicę odcedzam jakoś? czy ona wchłonie wodę jak ryż/z resztką wody wkładam na patelnię?
::((
-
Aleś mię ubawiła!!!
No to jest metko "l'art cuisine"...luz i swoboda ;). Nie, soczewicy nie odcedzamy...ona wchłonie wodę. Tę cebulę możesz w soczewicy pominąć,goździki również. Tam jest napisane...olać ostatecznie dodatki, bo szkoda pary (ja często gotuję na bulionie i cześć).
Z grzybami właśnie tak. Odparowuję, ale najpierw smażę cebulę i do tego dodaję mrożone grzyby, czosnek.Sporo tłuszczu...wydaje mi się, że nawet z pół paczki masła (bo pasztet tłusty lubi być >:D) Potem, fakt, trochę miksuję (mam taką "pytkę", wajchę Boscha, od razu to robię na patelni, bez pitolenia się z przekładaniem). Można podziabać widelcem, czy jakim ugniataczem, albo w pip zostawić.
A ponieważ mam głęboką patelnię, dodaję do tego mixu ugotowaną papkę z soczewicy, po przestudzeniu jaja i...szukam jeszcze smaku. To jest ten artystyczny moment. :)
A z marchewką...podobnie. Smażysz cebulę (dwie), dodajesz pół paki , albo całą >:D np. mrożonej marchwi, dusisz do odparowania-zmięknięcia...i cześć. No i koniecznie też dodajesz z pół paczki masła. Pasztety są pyszne!
A...i jeszcze może być z porów...procedura podobna O0
-
przepisy Perły są tak artystycznie wyraziste jako i Ona sama :)
-
o_to_to :0ulan:
-
zdecydowanie. tylko żebym ja ten artyzm zrealizowała według projektu, to muszę się wspiąć na wyższy stopień abstrakcji. to ile tej żubrówki? ;D
-
duuuuuuuuuuuuuuużo :0ulan:
-
metko żubrówki tyle ile się nawinie ;D
-
oj, nawinie na pewno! i to carlo_rossi!
-
taaa, jak bym się wzięła za ten przepis Perły, to na bank bym wygrała ten konkurs u latka - z tym niepowodzeniem w kuchni xhc
-
Zrób to, zrób! Znowu wygrasz! :D A ja może znowu dostanę nagrodę-niespodziankę za inspirację. ;)
-
no cóż... upiekł się, że się tak wyrażę...
początkowo miało być inaczej. tzn. ugotowałam szklankę soczewicy...
Perła, gdzieś Ty to jakieś 250 g miała?! moja szklanka, wypełniona po brzegi miała zaledwie 111 g! ale pomna, że słowo jakieś należy w odpowiedni sposób interpretować, zostałam przy szklance ;)
...ugotowałam marchewkę. nawet zważyłam przedtem, ale zapomniałam ile było ::(( dołożyłam seler i pietruszkę (były pod ręką)...
potem był obiad. młode zeżarły wsie pierogi, to nam została... soczewica z warzywami... ::((
...tak więc wziąwszy nędzne resztki obiadowe, dowaliłam je do duszonej w półmaśle cebuli. czerwonej, bo żółta wyszła. na to poszły dwa ząbki czosnku, pieprz, sól, tymianek (mmmm... ten zapach), rozmaryn (mmmm...) i gałka muszkatołowa. tak mniej więcej po pół łyżeczki, bo naprawdę całości było jak na lekarstwo. pytką zrobiłam to, co robię ostatnio najczęściej, kląc zaledwie umiarkowanie, bo się to cholerne gorące masło rozpryskiwało na wszystkie strony i parzyło mnie gdzie popadnie!
w ostatniej chwili przypomniałam sobie o jajkach!
dałam dwa, w obawie, że całości będzie i tak za mało... :blank:
i...szukam jeszcze smaku. To jest ten artystyczny moment. :)
a to, to mi nawet przez myśl nie przeszło! wytarłam ręką to, co się rozpaprało dookoła. to znaczy te większe żółte plamy. mniejsze piegi olałam najzwyczajniej. przez przypadek wpakowałam łapę do garnka...
przy blendowaniu... :o
...więc odruchowo oblizałam, bo się oparzyłam... skrzywiłam się, wytarłam o spódnicę i robiłam dalej.
...teraz tak myślę... czy to był TEN artystyczny moment...? ::((
no więc zalałam jajkami, wsadziłam do piekarnika, a teraz się upiekł i patrzymy na siebie wzajemnie... wyjąć go stamtąd czy ma siedzieć aż ostygnie...? przełożyć gdzieś z tej keksówki? no i doczytałam, że tą soczewicę wew dwóch szklankach wody należało ugotować. i nie odcedzać... ::)
z tak zwanych resztek, które trzeba koniecznie zużyć zrobiłam na szybko sezamki i "torcik" rafaellowy. jednak te słodycze są jakoś tak... bliższe mej duszy... >:D
-
Sam fakt, jak to robiłaś, świadczy, ze olałaś ten przepis zupełnie...więc nie miej pretensji :P
Jaja powinny być trzy, cztery!!!! Jakie dwa? A masło się rozpryskiwało?!!! Miałaś je dodać do tej gorącej masy na patelni...chyba samo by się stopiło, co nie?!!!,
Już tu nie wchodzę, bo czytać tego nie mogę. >:(
-
no ale jak to? o dwóch czytałam na bank! :o dwa albo trzy! na tą ilość, to w sumie by mi jedno stykło, więc bałam się trochę, że 2 to mega dużo...
A masło się rozpryskiwało?!!! Miałaś je dodać do tej gorącej masy na patelni...
no, dodałam. na patelni.
w jednym garnku miałam marchewki.
w drugim soczewicę.
na patelni cebulę smażoną (szkloną) na oleju. dodałam masło, podusiłam kilka(?) minut, dałam czosnek i ziele i blendowałam! i pryskało! a jak dodałam marchewkę i potem tą soczewicę, to też mnie atakowało! ale już mniej...
idę zjeść jeszcze, bo przepyszny... i łatwy w sumie... i zabawa niezła ;) nawet zbez żubrówki >:D
-
No, to szczęście, że pyszny ;) Może miksowałaś na turbo? Wolniejsze obroty i...czysta kuchnia :)
A jaja sklejają, ja nigdy nie robiłam na dwóch.
-
Meciu gratuluję :oklaski:
-
dziękuję, Dano!
xhc ubawiłam się czytając te moje kulinarne wyczyny ::((
kupiłam niedawno w ekopaszy mini-keksówkę (150 g) pasztetu sojowego z marchewką i żurawiną. pyyyszny, ale drogi (ok. 6 zł). zatęskniłam za soczewicowym, ktoś robi ze mną? :welcome:
podpowiedzcie mi - czym mogę zastąpić jajka? glutek z siemienia będzie tu ok?
-
Meciu, Ty mi dziękujesz ??? przecież było to w 2015 roku ::((
Na szczęście to forum i można liczyć na podpowiedź po latach ;)
-
w 15? uff, już myślałam, że w 16 byłam takim geniuszem kuchennym i zastanawiałam się, jak pójdzie mi w tym roku xhc
-
glutek z siemienia będzie tu ok?[/b]
będzie :)
ale banan też będzie oki :) poważnie :) przećwiczyłam :)