Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Rak piersi => Wykrywanie i badania kontrolne po leczeniu raka piersi => Wątek zaczęty przez: b_angel w Czerwca 11, 2014, 06:27:51 pm
-
Badanie, które regularnie robią miliony kobiet na świecie, wcale nie zmniejsza ryzyka zachorowania na raka piersi - sugeruje raport pisma "British Medical Journal". Wnioski uczonych oburzają lekarzy. Jak jest naprawdę?
http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,16128352,Mammografia_pomaga_czy_szkodzi.html#CukGW (http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,16128352,Mammografia_pomaga_czy_szkodzi.html#CukGW)
-
Zgadzam się z tym na 100 % i ja jestem przykładem osoby, u której guz naciekał, był już przerzut w dwóch węzłach, a mamgrafia nic nie wykazała. Guz był za głęboko, żeby pokazać się w świetle promieni.
Zgadzam się też z tym, że zmiany, które są wykryte w mammografii, szczególnie u starszych osób, do końca ich naturalnego życia, nie urosły by na tyle, by stwarzać problem, czy dać przerzuty. A leczy się radykalnie. Często wszystkie węzły, pierś i w gratisie chemia. Chyba, ze oszczędzająca, wtedy w gratisie radio.
Efekt: co bardziej szkodzi ten "nibyrak", czy leczenie. Niestety wniosek jest prosty. Ten "nibyrak" bardziej. Bo jak nie zastosują drastycznego leczenia, to z przejęcia stres nas zabije :-\
-
Bardzo dobry artykuł.
Ostatnio wiele się słyszało o nieskuteczności mammografii w badaniach przesiewowych. Ja mam inne doświadczenia niż Dana. U mnie akurat zadziałała ona prawidłowo, więc może nie warto jej tak szybko przekreślać.
-
Mirusiu zadziałała, bo guz wykryty, ale nigdy nie będziesz mieć pewności, co by było gdyby nie był wykryty.
Pisałam też, jeśli już się wykryje to coś (nazwałam to "nibyrakiem") to nie mamy innego wyboru, tylko zastosować się do zaproponowanego leczenia, :-\
-
Dano, dokładnie, i chyba ze zrozumieniem, przeczytałam artykuł C:-)
-
jeśli już się wykryje to coś (nazwałam to "nibyrakiem") to nie mamy innego wyboru, tylko zastosować się do zaproponowanego leczenia, :-\
dokładnie - w moje lęki i wątpliwości…
-
U mnie mammo nie zadziałała.
Miałam 49 latek i piersi zbudowane z tkanki gruczołowej przede wszystkim, może dlatego.
Skur..la wykryło USG, a potem - dla formalności miałam wykonać owe badanie zwane mammo. Lekarka, która je wykonała była w szoku, bo , jak mi wyjaśniła, na obrazie mammo nie było nic niepokojącego i ona (z dużym doświadczeniem) odesłałaby mnie spokojnie do domu - gdyby nie miała przed oczami wyniku USG.
Czytałam gdzieś, że w USA właśnie zbyt często wykrywają maleńkie zmiany i od razu je leczą, operują itp., choć już istnieje wiedza, że wiele z tych super wczesnych wykryć być może nigdy nie rozwinęłoby się w inwazyjnego raka. I stąd u nich takie super wyniki leczenia - bo leczą coś co i bez ingerencji lekarzy nie byłoby rakiem. To było info z poważnego źródła (nie jakiejś kolorówki).
-
U mnie było tak: najpierw usg - czyściutkie, zaraz później mammo i od razu alarm; powtórzone usg, gdzie dopiero namierzono, gdy już wiedziano w którym miejscu szukać.
ALe ciągle powracają mi myśli, że może nie potrzebnie tak dokładnie się badałam...
-
u mnie mammo nie widziało guza, który był widoczny gołym okiem ::)
był płytko....jak leżałam na boku to widać było wybrzuszenie
w drugiej piersi mammo cyfrowa nie widziała guza, który był już zdiagnozowany przez usg
a ja znów dostałam skierowanie na mammografie >:(
-
U mnie mammo nie zadziałała.
Miałam 49 latek i piersi zbudowane z tkanki gruczołowej przede wszystkim, może dlatego.
Skur..la wykryło USG, a potem - dla formalności miałam wykonać owe badanie zwane mammo. Lekarka, która je wykonała była w szoku, bo , jak mi wyjaśniła, na obrazie mammo nie było nic niepokojącego i ona (z dużym doświadczeniem) odesłałaby mnie spokojnie do domu - gdyby nie miała przed oczami wyniku USG.
Czytałam gdzieś, że w USA właśnie zbyt często wykrywają maleńkie zmiany i od razu je leczą, operują itp., choć już istnieje wiedza, że wiele z tych super wczesnych wykryć być może nigdy nie rozwinęłoby się w inwazyjnego raka. I stąd u nich takie super wyniki leczenia - bo leczą coś co i bez ingerencji lekarzy nie byłoby rakiem. To było info z poważnego źródła (nie jakiejś kolorówki).
Właśnie na tym polega profilaktyka.Wyciać co moż zamienić się w raka .Taka zmianę miałam wycięta przed ok 7 laty z prawej piersi .Niestety raczysko wyskoczyło po lewej
-
Właśnie na tym polega profilaktyka.Wyciać co moż zamienić się w raka .
Natalio, to co napisali w artykule o niepotrzebnej ingerencji lekarzy - nie dotyczyło profilaktyki raka.
Nie o profilaktyce raka w USA pisałam więc.
Nie na tym polega profilaktyka, że to co nigdy nie będzie rakiem - wycina się, "leczy", a potem w statystykach podaje jako kolejny przypadek wyleczenia raka.
Tak więc Twój przypadek tego tematu nie dotyczy.
-
profilaktyka raka piersi polega na wczesnym wykryciu - między innymi poprzez badania przesiewowe
to tak dla pełnej jasności O0
-
profilaktyka raka piersi polega na wczesnym wykryciu - między innymi poprzez badania przesiewowe
to tak dla pełnej jasności O0
Dokładnie :)
-
Nie na tym polega profilaktyka, że to co nigdy nie będzie rakiem - wycina się, "leczy", a potem w statystykach podaje jako kolejny przypadek wyleczenia raka.
nie rozumiem, znaczy w statystki wciągają coś co nie jest nawet rakiem przedinwazyjnym, czy chodzi o raka przedinwazyjnego, ale nie wiedzą, który jest groźny, a który nie ?
ALe ciągle powracają mi myśli, że może nie potrzebnie tak dokładnie się badałam...
może niepotrzebnie, a może właśnie ustrzeliłaś dziada we właściwym momencie i nie zdążył się rozwinąć
-
guzy łagodne nie mogą iść do statystyki jako "raki" - to by było bez sęsu
-
najlepiej gdybym miała ten artykuł pod ręką, ale go nie mam... bardzo zainteresowane osoby mogą go z pewnością wyszukać i znaleźć w internecie....
ale póki co uściślę - z tego co pamiętam (nieprecyzyjność wybaczcie) - chodziło o wykrywane tak wczesne postaci raka i takie typy raka, które nie dawały gwarancji, że rozwiną się w najbliższych kilkudziesięciu latach w raka inwazyjnego...
podkreślano tam, że prawie każdy człowiek ma jakieś nieprawidłowe komórki w ciele, w różnych miejscach, które do końca życia najprawdopodobniej nie zmienią się w raka inwazyjnego... podkreślano również poddanie ogromnemu , szkodliwemu stresowi pacjentów z takimi diagnozami oraz niepotrzebny uszczerbek na zdrowiu fizycznym, zbyt wcześnie (lub bez potrzeby) leczonych pacjentów...
a dlaczego w USA statystyki podciągane są takimi rozpoznaniami? tego nie wiem... pewnie to kwestia jakichś urzędowych zapisów i standardów... sprawa dotyczy nie tylko raka piersi ale i prostaty...
to temat bardzo skomplikowany, tak jak skomplikowany jest temat raka piersi... bo nie jest to rak podobny do innych raków (już mówi o tym nawet kwestia ilości lat po leczeniu radykalnym, aby uznać pacjenta za wyleczonego)... takich zagwozdek jest więcej, wiec nie będę się dłużej rozpisywać, bo lepiej się rozmawia na takie tematy niż pisze :)