Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Zainteresowania => Podróże małe i duże => Wątek zaczęty przez: DanaPar w Listopada 05, 2014, 03:54:36 pm
-
Zakładam wątek, gdzie chciałbym, byśmy wymieniały się doświadczeniami, uwagami w temacie wyjazdu na narty.
Szukam miejsca w Austrii (lub we Włoszech) gdzie nie będzie daleko do wyciągu. Wyjazd z małymi dziećmi, uczącymi się jeździć. Prosiłabym o linki do sprawdzonych miejsc. Wyjazd w lutym :-*
-
Moje dzieciaki chwalà Hoch Kõnig trasy šwietne,szkòlki dla dzeci i wyciāgõw cala masa.
-
Natalko mogłabyś podać mi jakiś konkretny namiar. Chodzi nam o apartament na 5-7 osób (w tym troje dzieci) z dostępem do kuchni
-
Popatrze w internecie i Ci prześle.Moje dzieciaki dojezdzaja po prostu z Salzburga
-
Koleżanka ze swoją trójeczką jadzie i jeszcze jedno małżeństwo dzieciate z niemi.
Będziesz grzeczna dostaniesz jutro linka ;)
-
Mirusia, Natalko dziękuję :-*
Mirusiu, a nie jestem grzeczna >:D
-
Proszę, http://www.urlauburlaub.at/ferienwohnung/88483/oberhauser-rudolf-oberhauser-appartement/ellmau/
Szukaj ich strony internetowej. Jeśli nie znajdziesz, to wtedy koleżanka da mi jutro linka. Ma jej znajomy. Ale może Ci się uda znaleźć. Zresztą przez to co podałam też moda zadać pytanie. Ona tak zrobiła i przyszła do niej indywidualna oferta. Na 4 osoby, 900 zł, za 5 dni. Tyle zapłacili jej znajomi. Ona za siebie jeszcze nie płaciła :)
Warunki pono dobre, ale też naprawdę to_to dopiero sprawdzą w lutym przyszłego roku.
Czyli wychodzi na to, że byłaś grzeczna ;)
-
Pytałam męza jak on szuka miejsc w Austrii.( mogę tylko dodac ,ze prawie wszystkie lodowce i inne mam zaliczone wiec cos o warunkach tamtejszych wiem). My najpierw wybieramy miejscowość ,a potem dopiero na stronach feirenlandow szuka odpowiedniego noclegu. MIelismy kiedyś miejsce tuz pod wyciągiem ( chyba w Solden), zjezdzajac z góry widzieliśmy z kolejki jak mój teść szykuje obiad w kuchni:). Często dojezdzalismy skibusami , tam jest wszystko super zorganizowane, cena przejazdu wliczona już w skipasy.Mnie osobiście najbardziej odpowiadają trasy na Ski-amade, kilkaset cudownych tras , wspaniałych widokow,ale lodowcow tam brak, wiec termin wyjazdu trzeba odpowiednio wybrać. BO jak się jeździ koniec kwietnia początek maja to lodowiec już musowo.
-
Mirusiu, Amorku dzięki :-*
Syn coś już znalazł we Włoszech. Jeszcze nie ma decyzji.
-
Wyniosłam się narciarsko z wątku półpaśćcowego :)
mam nadzieję, że nic nie zakłóci już moich planów wyjazdowych. Jutro odpoczynek, a od poniedziałku pakowanko, zakupy, umycie autka po wojażach po naszym kraju (bo tak uświniony, ze za granicę mnie nie wpuszczą) coś trzeba upiec, co by sadełka nie ubyło na wyjeździe i w czwartek w drogę.
A jadę do
http://www.masocorto.com.pl/masocorto/index.php
Narciarki mogą nie zazdrościć, bo nie zamierzam się przemęczać, zgodnie z rada Amorka :-*
Ale słonka i widoków, to jestem nieziemsko spragniona :)
I dyskusje z moją Hanusią ztx bezcenne :)
-
Ale Dano Ci dobrze :) Baw się dobrze :) A ja na zdjęcia i opowieści czekam :-*
-
Agawo, dzięki :-*
ale jeszcze muszę tam dojechać :-\
Z jazdy wspólnej z blelecar zrezygnowałam, przy moich perypetiach zdrowotnych, a i nie było na całą trasę np. Szczecin Monachium. A takie branie na część trasy, to za duża strata czasu. Pewien młodzian ze swoim psem, chciał jechać z Berlina w okolice Norymbergii (130 km przed Monachium) Chciał jechać za 13 €. Odpuściłam, bo kasa żadna, a strata czasu zbyt duża i najgorsze, ze jak już bym się określiła czasowo, to stres, by dotrzymać terminu. Była dziewczyna z Berlina do Bolzana, ale śpię pod Monachium, więc też odpada. Trudno pojadę sama, mogę się byle jak spakować
-
Szerokiej, szczęśliwej drogi i niech ci na zdrowie wyjdzie ten wypad.( może uda się i poszusowac ociupinkę! ;)
-
Szerokiej drogi i odpoczywaj solidnie na postojach.Miłego urlopu :oklaski:
-
Dana, zazdroszczę wyjazdu, tydzień temu wróciłam z Maso Corto...cudnie było,
...ale na infrastrukturę dla dzieci się nie nastawiaj, bo zbyt wiele nie ma, dwa orczyki pod hotelem, a dalej trzeba wjeżdżać kolejką na lodowiec...tam zimniej i surowiej, ale za to widoki niezapomniane.
...mmmmm chętnie bym się prze-teleportowała xcv
-
Pat piszesz o tym konkretnym hotelu, do którego jadę?
Dzieci są b. małe. 5 latek dopiero w szkółce zacznie (jest tam podobno polska szkółka). 7 latek miał raz narty na nogach, też początkujący, pójdzie do szkółki, a 3-latka, to tylko zabawa na śniegu
A mnie starczą góry i zjazd, by je zobaczyć. Zwożę się, a nie szusuję i już tego sportu nie polubię. Za to kocham góry o każdej porze roku :)
Pat, dojedź do mnie pojedziemy razem :)
-
Dana, zazdroszczę wyjazdu, tydzień temu wróciłam z Maso Corto...cudnie było,
...ale na infrastrukturę dla dzieci się nie nastawiaj, bo zbyt wiele nie ma, dwa orczyki pod hotelem, a dalej trzeba wjeżdżać kolejką na lodowiec...tam zimniej i surowiej, ale za to widoki niezapomniane.
...mmmmm chętnie bym się prze-teleportowała xcv
Pat, jak miło Cię widzieć :) - szkoda, że tak rzadko się odzywasz,
-
Dana, tam raptem są trzy hotele na krzyż i wszystkie obok siebie, widoczne na zdjęciu w linku (ja byłam w Blu Hotels Senales).
Jeżeli zależny Wam na polskiej szkółce postarajcie się zarezerwować miejsce już teraz.
Jak przyjechaliśmy , to z tego co wiem, nie było już wolnych miejsc.
Całe szczęście moje dzieciaki już duże i śmigają aż miło bxu, tylko ja w tyle zostaję. Po wypadku narciarskim nie udało mi się pokonać lęku przed prędkością i tylko "zsuwam" się na nartach, na niebieskich trasach. Ogólnie poziom tras jak dla mnie był dość trudny.
Tobie polecam wjazd na lodowiec i włoską kawę na górze w hotelu grawand...widoki najpiękniejsze jakie widziałam tylko ,że to Alpy, a dotąd jeździliśmy w Dolomity.
Niestety w samej miejscowości nie ma co robić, są dwie trasy spacerowe, jedna saneczkowa, jeden sklep spoż. i pizzeria, trochę pamiątek. Do innych miejscowości niestety daleko i utrudniony dojazd, bo wąskie serpentyny, ale i tak jest cudownie...zobacz sama
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/t31.0-8/10974507_860000827389629_2616253180611171583_o.jpg (https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/t31.0-8/10974507_860000827389629_2616253180611171583_o.jpg)
https://scontent-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/l/t31.0-8/10974634_860423650680680_6780979798512240048_o.jpg (https://scontent-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/l/t31.0-8/10974634_860423650680680_6780979798512240048_o.jpg)
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/v/t1.0-9/10398029_858658217523890_977354283112602757_n.jpg?oh=a1211fe3fc25745b7e50d9bfd8bc0497&oe=55947999&__gda__=1435302146_e161506db152a3cf8b0964fd2f764a24 (https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/v/t1.0-9/10398029_858658217523890_977354283112602757_n.jpg?oh=a1211fe3fc25745b7e50d9bfd8bc0497&oe=55947999&__gda__=1435302146_e161506db152a3cf8b0964fd2f764a24)
-
Pat, ależ masz już faktycznie duże dzieciaki :oklaski: A pamiętam maleńką stópkę w awatarku :D
-
Pat dzięki, że się odezwałaś. Sama jadę, bo dzieci z wnukami z Poznania. Spotkamy się dopiero na miejscu. I nie ukrywam, ze mam pełne portki strachu przed jazdą poza autostradą z Bolzano w kierunku docelowym. Czy da się dojechać bez łańcuchów, zawsze wożę, ale nigdy nie zakładałam. W hotelu mamy apartament z kuchnią, ale nie mamy wykupionego jedzenia. Jest tam pełne wyposażenie, by dało się coś ugotować.
Będę wdzięczna za wszelakie rady :-*
Widoki cudne, właśnie dla nich tam jadę :) no i dla wnuków :)
-
Całe szczęście moje dzieciaki już duże i śmigają aż miło bxu,
Pat :-* Aż nieprawdopodobne, że Twoje dzieciaczki tak urosły C:-) Miło Cię widzieć tutaj :) A stopkę w avatarku tez pamiętam :)
-
fajnie Was widzieć Pat :)
dzieci rzeczywiście Ci się zestarzały ;D
ślicznie wyglądacie w tych pięknych plenerach :-*
odzywaj się do nas częściej
-
A pamiętam maleńką stópkę w awatarku :D
oooooooo tak, avatarkową stópkę chyba wszystkie pamiętamy
przyszła na forum taka młoda dziewczyna z maleńkimi dziećmi
przestraszona_wystraszona
a tu proszę, lata w zdrowiu minęły
dzieci urosły
a Pat wciąż piękna i młoda :)
hehe i co Pat, dałaś radę; nie na próżno gadałam jak Bob Budowniczy: damy radę? damy rade !
całusy dla Ciebie i dla dzieciaków
-
Byłam w Maso Corto ... Po nartach w Krynicy, podrzucano Marcelinę i mnie na trasę, na umówioną stację benz.gdzieś w okolicach Wrocka. Autokar nabity przyjaciółmi, jadący z Łodzi był już naprawdę wesoły :) Kilka dni wcześniej, w Krynicy Marcyś złamała nogę i z tą nogą cała, po pachwinę w gipsie jechałyśmy w Dolomity! Kierowca, powiedział, że czegoś takiego jeszcze nie widział ;) Młodzież uprosiła, żeby nie rezygnować, że to zawsze jakieś ferie...No i córcia z kulasem zaliczyła wspaniały wyjazd..tak mówi do dziś. Jak dla mnie w Maso były ekstra warunki. Wjazd kolejką spod hotelu, trasy piękne! Dzieci śmigały, jak ta lala.
-
Perło i co, jak sądzisz dojadę bez łańcuchów?
Za chwilę okaże się, że zrobimy zlot wspominaczy tejże części świata :)
-
Łańcuchy powinnaś zabrać na wszelki wypadek,bo czasami jest obowiązek ich założenia ,gdy popada świeży śnieg.Dotyczy to jednak najczęściej samochodow ciężarowych ,ale bywają wyjątki.
-
No...łańcuchy zabierz.
-
Nie straszcie, bo już sram w gacie :(
Pisałam, że łańcuchy zawsze mam, ale ani w tym, ani w poprzednim autku, nigdy nie używałam, bo i tak sama nie założę. Perła czy ta droga do Moso jest b. niebezpieczna? Autobus dał radę?
Moje auto nie ma napędu na cztery koła i z jazdą pod górą po śniegu może być problem. Boże gdzie mnie nosi ::((
-
Dana to sąwyjątkowe dni i nie sądzę żebyś na nie trafiła.W Alpach odśnieżanie jest dość sprawne i ja mimo wielu podróży tylko raz potrzebowaliśmy łańcuchy.Nie ma strachu będzie dobrze
-
Dzięki Natalko :-*
Ja to już jestem taka wariatka, najpierw wymyślę sobie coś, co często przerasta moje siły, potem się wściekam, po co mi to było, a gdy się wszystko dobrze skończy, jestem przeszczęśliwa i dumna ze swojego kolejnego małego Montewerestu :)
-
Miłego wypoczynku,ne zapomnij tylko o zielonej karcie( ubezpieczeniu)
-
Dana, mam podobnie - pcham się w najtrudniejsze, a później dopiero myślę ;) Jakoś wierzę, że dasz radę :) Byleś zdrowia dopilnowała. - tu masz video-poradnik w sprawie łańcuchów ;) https://www.youtube.com/watch?v=kPebNfJIt9Y&spfreload=10 (https://www.youtube.com/watch?v=kPebNfJIt9Y&spfreload=10)
A z cenami benzyny żeście mnie zdziwiły; wydawało mi się, że dobrze pamiętam, że w Niemczech była tańsza niż w Austrii (chyba, że taka różnica wynika z tego, że ja ropę tankuję ;))
-
Nie bojaj kochana, łańcuchy oczywiście musisz zabrać, ale pługi i inne takie działają tam sprawniej jak u nas, pomimo, że jak wjedziesz między te góry to masz wrażenie, że to koniec świata (tylko jedna droga, która tam się kończy) i chociaż miejscowość leży bardzo wysoko (2200 npm) to spokojnie dojedziesz bez łańcuchów, chyba że będziesz miała pecha i zaliczysz śnieżycę ;) ...a droga...jak to w górach...bardzo wąska i kręta, ale autokary się mieszczą (choć do dzisiaj nie wiem jak to robią ::(( )
Mi bardzo dokuczały różnice ciśnień (jestem na to wrażliwa). Co najmniej trzy dni zajęła mi aklimatyzacja, a każdy wjazd kolejką, kilometr w górę i na dół też odczuwałam xhc ... Ale bombardino na stoku, uleczyło wszystko ztx
U nas też nie obyło się bez przygód, 12 km prze celem, zepsuło się auto...(nie wytrzymało ciśnienia ::(() a ,że jechaliśmy w 7 osób, to nie było łatwo się dostać do hotelu...myślałam, że zeżrą nas niedźwiedzie w tych górach, zanim assistance po nas przyjedzie. W końcu zarwałyśmy z siostrą dwóch włochów na stopa ztx i zabrali nas z dziećmi do hotelu :welcome:, a Panowie pojechali lawetą. Całe szczęście auto udało się naprawić i po trzech dniach odebraliśmy je z serwisu w Merano, bo przez chwilę groził nam powrót autokarem i lawetą ::((Za chwilę okaże się, że zrobimy zlot wspominaczy tejże części świata :)
Nie zdziwiłabym się, tam jest więcej Polaków niż na Krupówkach
Jeżeli chodzi o rady, to koniecznie karta EKUZ i indywidualne ubezpieczenie turystyczne, dodatkowo na auto porządne assistance, tym bardziej jeżeli jedziesz sama.
fajnie Was widzieć Pat :)
dzieci rzeczywiście Ci się zestarzały ;D
no zestarzały...tylko ja ciągle piękna i młoda xhc xhc
-
To jakaś ekstra karta Natalko? Dawno minęły te czasy, kiedy była potrzebna zielona karta. Jesteśmy w uniii i ubezpieczenie autka (mam AC, OC + NW + asistans) takie jak u nas w Polsce.
Agawo, ale Ty jesteś młodsza. Na mnie pora by spoważnieć, stać się szacowną babcią w ciepłych skarpetach, co nie >:D
-
co nie >:D
Żartujesz chyba? ;D
-
poważna to będziesz w trumnie, a teraz korzystaj z życia >:D
pat, powtórzę za mag - fajnie Was widzieć :) :-*
-
Dana powtórzę jeszcze karta EKUZ koniecznie, indywidualne ubezp. turystyczne i sprawdź co obejmuje Twój assistance, bo nasz , jak się okazało po fakcie, prawie nic nie obejmował :-[
-
Pat, co to za karta EKUZ. Dzieki :-* Łańcuchów nie potrzebowaliście zakładać ?
Asistans mam z mercedesa, bo wciąż u nich serwisuję (choć to drogie) ale głównie ze względu na dobre asistans.
O tym, że tam wiele Polaków wiem, nie trzeba będzie gęby łamać na łobcych językach :-\ Syn szukał takiego ośrodka, gdzie szkółka po polsku
Agawo nie żartuję, pietra mam coraz większego. ::(( Kiedyś byłam większą ryzykantką, a z czasem to jak syn mówi zbabciałam.
-
Pat nie skojarzyłam, kartę mam. Czy wykupię dodatkowe ubezpieczenie, to jeszcze się zastanawiam. Z moim asekuracyjnym jeżdżeniem, to się nawet nie wywracam, a jak ktoś na mnie wpadnie, to chyba on musi za to odpowiadać. Głupio myślę?
-
Europejska karta ubezpieczenia zdrowotnego. Wyrabiasz ją w NFZ, wniosek można sobie pobrać ze strony.
4 lata temu miałam wypadek na nartach, złamałam rękę, zerwałam wiązadło ACL w kolanie, naderwałam poboczne. Całe leczenie poszło na koszt NFZ, a lekarz nawet nie chciał oglądać prywatnej polisy.
Nie chcę ciebie straszyć ale strzeżonego....
Łańcuchów nie zakładaliśmy ani razu
nasze asisstance też z mercedesa, a gwarancja dopiero co się skończyła i obejmowało nam tylko scholowanie auta do serwisu i nic więcej, koszt naprawy 800 eu ::(( (a to i tak bardzo pozytywnie, bo mogło być znacznie gorzej). Dodam że mój małżonek z branży samochodowej 15 lat w aso pracował, więc na autach się zna , ale nie wszystko da się samemu naprawić :(
Oczywiście nie można zakładać z góry że coś będzie się działo,ale ja po moich przejściach po prostu jestem bardzo przezorna.
-
Pat, już pisałam, że tę kartę mam. Ja jako emeryt to dostałam ją na kilka lat. Tylko nie skojarzyłam skrótu.
Leczona byłaś bezkosztowo we Włoszech, czy musiałaś najpierw zapłacić, a NFZ zwracał. Współczuję tych perypetii zdrowotnych. A jak teraz się czujesz? Czy jest ok?
:-*
-
o zielonej karcie pisze ,bo w Austrii to wydaja i powinno się mieć .Może zmieniły się przepisy??? Nic o tym nie wiem.
-
Ubezpieczenie to podstawa, bez tego lepiej się nie ruszać. Dwa lata temu zięć zerwał wiązadło( zabraliśmy biedaczysko pierwszy raz na narty:)) i wspaniale , bezproblemowo wszystko miał załatwione. Najmilej wspomina zjazd ze szczytu skuterem snieznym xhc
Pat miło cię czytac! :)
-
Dokładnie Amorku, moje przygody były identyczne, najfajniejsza przejażdżka skuterem śnieżnym...szkoda, że na zimnych noszach ;)
Dana wszystkie świadczenia: transport karetką, gips, rtg, szyna na nogę itd. na koszt NFZ -nic nie płaciłam.
Leki przeciwzakrzepowe i inne na receptę, kupiłam sama, a potem dostałam zwrot z prywatnej polisy KL.
Tam było wszystko piękne, nawet gips ztx, problemy zaczęły się jak wróciłam do kraju.
Zalecenie zdjęcia gipsu po 4 tygodniach, a terminy u ortopedy po 4 miesiącach (pilne ;).... ale o tym to już wszystkie dobrze wiecie :0ulan:
Po złamanej ręce ani śladu, ale ACL się nie zrośnie, rekonstrukcji nie robię ze względu na przeszłość onkologiczną. Nie przeszkadza mi tak bardzo w codziennym życiu, noga trochę niestabilna, ale wszelkie sporty tylko w porządnym, profesjonalnym stabilizatorze.
-
Pat, jak wsio na NFZ, to po co dodatkowe ubezpieczenie turystyczne?
Współczuję tych perypetii powypadkowych. Ja już na narty bym nie stanęła :-\
-
Pat, jak wsio na NFZ, to po co dodatkowe ubezpieczenie turystyczne?
Współczuję tych perypetii powypadkowych. Ja już na narty bym nie stanęła :-\
Po to żeby uzyskać odszkodowanie za trwały uszczerbek na zdrowiu ;) i za te środki pojechać kolejny raz na narty bxu...po roku oczywiście ::((
to żart, ale w moim przypadku tak dokładnie było...
poza tym prywatna polisa może obejmować jeszcze np oc na narty, w razie gdybym komuś zrobiła niechcący krzywdę, ratownictwo helikopterem, opiekę nad moimi dziećmi gdybym sobie zrobiła krzywdę i takie tam inne dziwactwa, za które NFZ nie będzie chciał płacić :0ulan:
-
Dzięki kochana za wszystkie rady :-* Jutro do dzieła, zakupię jakieś ubezpieczonko, zrobię zakupy, wieczorkiem farbowanko włosów na sali (dziewczyny wiedzą o czym piszę) jutro pazury u łapek i nóg. W końcu jadę na urlop. Dziś jestem już spokojniejsza, mniej panikuję. Ale za to mi łeb napierdzielała, bez ibuprofenu nie ujechałam :( Nie wiem, czy to stres przedwyjazdowy, czy pogoda. Co na to inne meteopadki? Czy też bolała Was dziś łepetynka ???
-
stawiam Dana na pogodę :-\ >:( mnie nie bolała głowa, ale byłam dzisiaj jak naćpana, kawa nic nie pomagała :-\ :-\
-
No i wiatr robił swoje.
-
Dano, nie wiem gdzie Cię zastaję :), czy już we Włoszech ? trochę nie miałam teraz od piatku czasu na forum, wiec nie pożyczyłam Ci dobrego, zdrowego wyjazdu, baw się dobrze no i oczywista szerokiej drogi!
-
Danuta dzięki :-*
Wyjeżdżam dopiero w czwartek, ale byłam spanikowana i tak sobie tu marudziłam :-\
-
rozumiem, że już opanowane wąty i zwarta i gotowa jesteś ;)
-
Wciąż praca na tapecie, a nie wyjazd :-\
-
Szczęśliwie pokonałam pierwszy odcinek trasy. 793 km, z szybkością średnią 114 km/h. Nie jest to szaleństwo, jak na te autostrady, jechałam całkiem wolno i poprawnie.
Teraz przy kompie w hoteliku i próbuje nadrobić zaległości tu u nas. A nie było mnie tylko jeden dzień, a czytania moc :oklaski:
A9 super. Trzy pasy, zero korków, czy jakichkolwiek napraw :)
Trasa ok 300 km przed Monachium malownicza, górzysta i zaśnieżona. Momentami było nawet -2,5 stopnia. Oczywiście autobana czyściutka, suchutka, tylko okolice zaśnieżone. Prawdziwy sprawdzian górskiej jazdy jutro. Ściskam Wszystkie kibicujące i radzące mi przed wyjazdem :-* :-*
-
brawo Dano!
świetnie Ci poszło, jutro też na bank sobie poradzisz :)
super odpoczynku Ci życzę :-*
-
zuch dziewczyna! dobrej drogi jutro i wspaniałego pobytu
-
Dzieki. Hotel był dobrym pomysłem. Odpocznę, zaraz wskakuje pod prysznic, potem jeszcze tu zerknę i na dobry koniec dnia piwko na sen :)
Jutro to tylko kole 330 km, ale ostatnie 27 km jest serpentynami po Alpach i muszę wjechać aż na 2200.
-
malownicza, górzysta i zaśnieżona. Momentami było nawet -2,5 stopnia.
Ale zazdroszczę…. Dano, jutro trzymam kciuki :oklaski:
-
A ja nie zazdroszczę, jak pomyślę o serpentynach w górach ::(( , jazda po takich terenach, jest w stanie zepsuć mi najlepszą zabawę. Lubię góry, bardzo, ale takie spokojne.
-
Dana miłego wypoczynku
-
Dzięki :-*
Ja lubię każde góry. Te groźne też, choć się ich boję :-\
-
Dana jesteś bardzo odważna! Brawo i niech ci dalej wszystko sprzyja siłaczko! :oklaski: :-*
-
Zajrzałam znowu, bo jakoś mi miło i ciepło się robi, gdy sobie przypomnę swoje nocowania w przydrożnych hotelach gdzieś w dalekich drogach; jeszcze tym piwem na dobranoc mnie, Dano, urzekłaś :) Lubię bardzo takie klimaty :)
Szerokości 8)
-
Polecam hotelik Herian za jedyne 55 €, piwko i woda mineralna do dyspozycji gościa, auto w garażu i zjazd z autostrady na Austrię, tylko kilka kilometrów. Fajniej by było nie być samej, ale cóż nie ma się wszystkiego :-\
Zawsze byłam taką Zosią samosią, co nie znaczy, że jestem silniejsza, dzielniejsza (może uparta >:D) boję się, ale prę do przodu :0ulan:
Teraz to się martwię o moich młodych, którzy mieli wyjechać kole 2-3 w nocy i pojadą od razu do celu. Dzieci na śpiocha wsadzą w foteliki, wieczorem się spakują i na kilka godzin do wyrka. Ja bym tak nie dała rady. Mam rano rozruch długi, a co dopiero w nocy :(
-
młodzi są młodzi, to dadzą radę :) myśmy też chcieli 2 lata temu o czwartej wyjechać, żeby młode spały i przynajmniej część trasy przejechać jednym ciągiem. jedna się obudziła przy wsadzaniu do auta. druga - 10 minut później. oczywiście, że już nie zasnęły! >:( "ale fajnie, jedziemy w nocy, hura!", a rodzicom tylko zęby zgrzytały... ;)
Dana, spokojnej i szerokiej drogi. i warunków bezpiecznych, cobyś tych łańcuchów nie musiała wyciągać :)
-
Dana - dojechałaś bezpiecznie? myślę, że tak i już Cię wnuczęta pochłonęły :)
w wolnej chwilce napisz słówko
-
może neta tam nie ma?
-
coś w tych Alpach neta niet, a może Dana się komuś zameldowała telefonicznie?
-
no widzę Cię Dano :)
pisz, co tam u Ciebie, bo dziś już miałam smsa wysyłać - nie meldowałaś przyjazdu i się martwiłyśmy
-
???
-
Mag, ślij… Bo się Dana w śniegach zawieruszyła… ???
-
no jak bum _cyk_cyk widziałam ją na forum jak to pisałam
-
w profilu Dany jest odnotowana rejestracja dzisiaj, wiec prawdę mówisz mag..
-
może jakieś problemy netowe. najważniejsze, że weszła - to znaczy, że dojechała i żyje :)
-
Hejka, moje Kochane. Byłam na moment, nawet naskrobałam tu coś, ale net do d..y i się nie chciało wysłać.
Wszystko opiszę, jak dojdę do siebie. Wróciłam przed godziną. 1180 km za kółkiem i 14 godzin, bo korki...korki. Tony ludzi wracających z Woch, Austrii; 180 km przed Monachium więcej stałam niż jechałam. Potem powtórka w okolicy Norymbergii.
A miejsce na narty cudowne, przepiękne widoki i w ogóle było super. Polecam ten teren dla narciarzy i nie narciarzy.
Dzięki za troskę :-*
Teraz lecę poczytać, co tu naskrobałyście przez ten tydzień
-
jak dla nie_nartowych też - to pisz_pisz ztx
-
fajnie, że jesteś, pełna dobrych wrażeń
Czekamy na relację :)
-
Witaj w domu Dana
-
no znalazła się zguba ;D
-
znalazła się/nas :)
-
Witaj w domu Dana
W domu to byłam tylko do dziś przedpołudnia. Teraz już jestem w Szklarskiej. Co mi tam 428 km, w porównaniu do wczorajszych 1180.
Chyba, że Natalko domem nazywasz nasze forum, co też jest zgodne z prawdą.
Idę nadrabiać czytanie, zanim opiszę mój pobyt w Massa Corto. Tu mam interenet. Jutro nadrabiam zaległości pracowe i forumkowe.
Dzięki za miłe przywitanie
-
Dana, Ty prawie jak Struś Pędziwiatr xhc xhc
-
Ptaszyno, to wyjątkowa sytuacja. Zbiegły się dwa wyjazdy, tam z dziećmi i wnukami, a teraz z mężem na naszym (znaczy ramolskim) obozie zimowym. Nie miałąm wpłuwu na terminy, dobrze, że się nie zazębiły, tylko jeden po drugim.
-
Dana, to musisz zmienić nazwę obozu zimowego, może na "strusiowe sioło"? xhc ztx
-
Nie mogę zmienić nazwy Ptaszyno, bo nie organizuje tego obozu. Jestem na nim po raz czwarty, a jest już 20-sty. Były wspomnienia. Obóz w każdym roku ma jakiś kolor. W tym roku to fiolet. Jak znajdę czas, to wkleję jakieś fioletowe fotki.
Ale do tematu. W końcu to wątek o nartach. Ze zjazdówek to już chyba na zawsze zrezygnuję. Za to dziś byłam pierwszy raz na biegówkach i to jest to, na czym się skupię, a trasa z Jakuszyc do schroniska Orle (ca. 6 km) i z powrotem rewelacyjna do nauki jazdy na biegówkach. Polecam :)
-
ja myślała, że obóz jest Twojej familiji i dlatego sugerowałam zmianę nazwy ::((
-
Jest nas tu 41 sztuk. Trzech gitarzystów, prezentacje różne o 20-tej, a po nich śpiewy dokąd starcza sił. Właśnie wróciłam z takiego wieczoru :)
-
Może nie do końca właściwy wątek, ale nie chcę tworzyć nowego, a powiązanie z tym jest.
Obóz nasz był w Liczyrzepie (Szklarska Górna). Był polonez, tłusty czwartek (we wtorek, ale kalendarz na inny dzień nie pozwolił, a to tradycja tych obozów) wspomnienia z poprzednich 19 obozów. Oj było przy tym śmiechu, a jak się ludziska pozmieniały. Dzieci porosły. Już z rodzicami nie jeżdżą, więc starzy imprezują ile wlezie.
Dwa dni ćwiczyłam jazdę na biegówkach. I chyba to też nie dla mnie, chyba, ze trasy byłyby ze świeżym śniegiem (broń Boże oblodzona trasa) bez zbytnich wzniesień i spadków, czyli taka, jakich niewiele. Drugiego dnia mieliśmy trudniejszą trasę i moje pelikany bolały mnie jeszcze ze trzy dni.
Nie zanudzam, bo nie wykazałyście zainteresowania moim obozem, Wasze prawo :-* tylko jeszcze wkleję fotkę z naszej fioletowej imprezy, bo cały czas kojarzył mi się z naszym forum. Ile ten fiolet ma odcieni xhc
-
fiolet rządzi!!!
fajne są takie spotkania :)
Dano, Ty stoisz trzecia od lewej?
-
Mag, w trzecim rzędzie od góry.
Chyba obok małża?
Miło widzieć waćpannę/waśćkę :)
Ale ten twój fjolet to dla mię niebieski.
-
Ha, ha, mnie nie poznałaś. Zdjęcie po zmniejszeniu straciło na ostrości :-\
Mnie ino szło o pokazaniu fioletu. W końcu nie jestem upoważniona, by innych fotki tu umieszczać.
Jestem w środku, ciut wyżej od babeczki w kapeluszu. Mój fiolet na tym zdjęciu wpada w niebieski (ale zapewniam, ze jest to fiolet >:D)
A mąż, ten największy, w górnym lewym rogu.
Właściciele Liczyrzepy stwierdzili, że jeszcze nie mieli tak zgranej i wesołej grupy >:D
I jeszcze jedno ciekawe zdarzenie. Przez skojarzenie z moim panieńskim nazwiskiem i moją rodzinną wioską Trzebielem, gdzie grupa naszych rowerzystów, jadąc trasą wzdłuż Nysy i Odry (jechali po stronie niemieckiej, a spali po polskiej) spała dwa dni, dowiedziałam się, ze jeden z moich wieloletnich znajomych jest ze mną spowinacony. Jego mama była siostrą żony brata mojego dziadka. Na dodatek ten mój wujek był jego ojcem chrzestnym. Świętowaliśmy więc swoje rodzinne więzi ztx
Mirusiu mój małż z samiutkiego tyłu z prawej, a mój fiolet, tylko na tym zdjęciu taki niby niebieski :-\ Nie miałam wiele czasu, by szykować kreację. Najpierw choroba, potem Włochy i musiałam ubrać, to co miałam.
-
ależ fajna ekipa ! super mieć taką bandę wyjazdową :)
-
a jakoś mi się wydawało, że okulary widzę xhc
-
I jeszcze jedna fotka specjalnie dla naszej Sasky.
Widok na góry, zrobiony z basenu
-
o "obozie" już kiedyś pisałam, że genialny pomysł i chwała Wam za to, że tradycję podtrzymujecie! też bym tak chciała! ale jeszcze jedno. podziwiam, że chce Ci się (przepraszam za to, co teraz napiszę) w tym wieku ( ;) ) próbować czegoś nowego! biegówki... normalnie oniemiałam! super. co z tego, że nie dla Ciebie, ale spróbowałaś, zobaczyłaś, możesz wybrać. naprawdę jak patrzę na moje otoczenie i panie "po pięćdziesiątce" i porównuję z Wami, to nadzieja mi się pojawia, że jednak można inaczej. lepiej, aktywniej, że można dalej korzystać z życia!
nie wiem czy to kwestia tylko charakteru czy doświadczenia przez nas stania na krawędzi... ale fajnie, że pokazujecie inne możliwości niż siedzenie przed telewizorem i plotkowanie...
-
Meciu, poprawka; panie po sześćdziesiątce. Myślę, że wiąże się to z charakterem, bo o tej naszej krawędzi szybko zapominamy i dobrze :) bo po co wciąż się bać :-\
Na potwierdzenie tego, że wciąż szukam sposobów na swoją aktywność fotka na biegówkach :-\
-
w tej "50" akurat skrót zawarłam - pomyślałam tez o innych naszych dziewczynach, aktywnych, ciekawych nowego, odkrywczych. to jest super! :)
no i z tą krawędzią, to nie chodzi mi o to, żeby w strachu żyć, ale o docenienie życia samego w sobie i 'odkryciu' własnej śmiertelności. mam wrażenie, że tacy ludzie żyją "pelniej". ale oczywiście to nie reguła
-
No...ja ze swoim strachem przy d...,to dawno już taka aktywna nie byłam. Żebym sobie krzywdy od tego życia nie zrobiła. ;D
-
a wiesz, Perła, że to Twoje dzieło, które nam pokazywałaś na fejsie, to czarne_z_krawędzią, dalej za mną chodzi?
-
Czy możecie doradzić, jakie nakładki antypoślizgowe kupić, żeby bezpiecznie spacerować w dolinach tatrzańskich?
Rok temu w Dolinie Kościeliskiej trasa była mocno oblodzona,
z wycieczki na Halę Kondratową zawróciliśmy, bo nasze trapery ślizgały się na ścieżce
http://allegro.pl/new-raki-nakladki-antyposlizgowe-na-buty-24-kolce-i6655846248.html
http://www.tchibo.pl/antyposlizgowe-podkladki-pod-buty-p400010836.html?x=H4sIAAAAAAAAAAFiAJ3_ETMsDgAAAVlfCLYIABRBRVMvQ0JDL1BLQ1M1UGFkZGluZwCAABAAEKPYHfu13Ci_ahJWOZhS9qwAAAAQEj7xswKfPrVhhCBj0OJZTAAUcdYgkpKFt88FGEnfS6qDvGdhuSjR69MTYgAAAA%3D%3D
http://www.sklep-presto.pl/product-pol-53607-Nakladki-antyposlizgowe-na-buty-Track-Bushmen.html
http://allegro.pl/raki-nakladki-antyposlizgowe-na-buty-7-kolcow-i6575213217.html
-
Kelu, nie miałam nigdy raków (raczków), ale w ub. roku byłam krótko po Tobie i też był problem. Koniecznie trzeba raki. Obejrzałam linki i wydaje mi się, że te Bushmany mogą być w miare sensowne. Sprawdziłam potem stronę sklepu turystycznego w k-cach i tam pod hasłem raczki jest trochę z tej właśnie firmy. Obsługa jest kompetentna - może zatelefonuj i poradź się. Myślę, że te najtańsze z twoich linków nie będa wiele warte. Zobacz tutaj:
https://sp.com.pl/sprzet/sprzet-na-snieg/raczki-i-inne-antyposlizgi
-
Sama raków nie używałam, ale koleżanka ma takie zwykłe kupione w Lidlu i się sprawdziły
-
Gdy wiele lat temu jeszcze po górach chodziłam - o raczkach nikt nie marzył :) Za to wiedzieliśmy, że musimy mieć przy sobie grube frotowe skarpety; zakładaliśmy je na buty; tak, tak - na buty; sprawdzały się dopóki się nie podarły ;)
Synowaty ma takie z nitami, stosunkowo tanie były, ok 30 zł; ponoć się kiepsko spisały, lepsze ponoć były takie, które miały nity ze sprężynkami; ale o co konkretnie chodzi - nie wiem...
-
Nity ze sprężynkami to pewnie takie:
http://www.tchibo.pl/antyposlizgowe-podkladki-pod-buty-p400010836.html?x=H4sIAAAAAAAAAAFiAJ3_ETMsDgAAAVlfCLYIABRBRVMvQ0JDL1BLQ1M1UGFkZGluZwCAABAAEKPYHfu13Ci_ahJWOZhS9qwAAAAQEj7xswKfPrVhhCBj0OJZTAAUcdYgkpKFt88FGEnfS6qDvGdhuSjR69MTYgAAAA%3D%3D
-
młody mówi, że podobne - od spodu naciągane na buty od przodu i na pięty
-
mam jedno jedyne skojarzenie: we wczesnych latach 80, podczas bardzo śnieżnej zimy pani dyrektorka mojej szkoły zarządziła, że każdy uczeń (do szkoły się wtedy rzeczywiście CHODZIŁO ok. 2km) musi mieć podeszwy butów posmarowane klejem butapren i posypane piaskiem. Okropne to było, trzeszczało jak cholera, ale jako antypoślizg było bezkonkurencyjne. Woźne przy wejściu do szkoły sprawdzały każdego ucznia. Moje relaksy kupione na kartki bez musiały zostać podklejone ;-)
-
::(( xhc
-
nowiuśkie relaxy tak zepsuć
-
Anciu, Ty się załapałaś na buty kartkowe ??? Taka młódka, przecież to było dawno
-
Anciu, Ty się załapałaś na buty kartkowe ??? Taka młódka, przecież to było dawno
I słone masło, i ser żółty (choć pomarańczowy) z darów kościelnych z USA, i papierosy na wagę, i stanie w kolejce po 3 banany na głowę, i całonocne stanie pod sklepem mięsnym i podkradanie świeżo przywiezionego kapslowanego mleka...
Peseloza nie kłamie ;-)
-
Nie wierzę, myślałam, że z tego towarzystwa to niewiele osób pamięta tamte czasy
Wydaje mnie się, że pamiętamy to z pewnością inaczej.
Moje dziecka też pamiętają kolejkę, jak stały np za kawą, obracając ze dwa razy, tylko dla szkrabów (5-10 lat) była to zabawa, a dla mnie mus, by wykarmić i ubrać rodzinę
-
Ten pomarańczowy ser był przepyszny
ja stałam pod sklepem 2 noce - chciałam kupić meble
-
Pomarańczowy ser paniętam.
Dla mnie był okropny, później długie lata nie jadłam żółtego sera, bo mi się z tamtym kojarzył.
-
brrr, mi ten pomarańczowy wooooogle nie smakował, dla mnię paskudztwo
-
Moje dziecka też pamiętają kolejkę, jak stały np za kawą, obracając ze dwa razy, tylko dla szkrabów (5-10 lat) była to zabawa
I cała rodzina po nierówno cięte "sporty" - na nieletniego też się przydział należał C:-) Dla mnie, nastolatki naówczas, to nie była zabawa, tylko niebotyczne nudy :P
Anegdotka rodzinna: mój tato kiedyś czekał przed sklepem na mamę, podeszła jakaś babka i pyta, na co czeka, a on, żartowniś >:D, "Na pomarańcze" - mówi. Fama poszła i ponoć ogonek się ustawił w okamgnieniu ::((
Edit:
O cholera, spojrzałam na tytuł wątku - chyba trza stąd spadać z takimi historiami :o ;D
-
xhc
Tak było.
My w tamtym czasie mieszkaliśmy naprzeciwko sporego sklepu.
Patrzyliśmy przez okno, jak ludzie stali to też się szło.
-
Anciu, też nie wierzę; toż ja wtedy miałam z 17-19 lat, a Ty przecież ze 20 lat młodsza ???
Dobra, wieku wywlekać nie będziemy ;) Pamiętasz z brzucha swojej mamy :-*
Kiedyś w Zachęcie była wystawa fotografii Polski z lat 45 - 90 (chyba). Byłam z synami. Takie zdjęcie tam było - czarno białe: na wykafelkowanej ścianie wielki i puste haki rzeźnickie, a przed nimi pani sklepowa, wielka i gruba trzymająca się pod boki ;D Zdjęcie to było okazją, abym synom zaczęła opowiadać, jak wieczorem ustawialiśmy się w kolejkę, aby rano kawałek mięsa kupić. Mój P, wtedy około 8 letni, zapytał: a nie mogliście przyjść tak normalnie, rano, jak zwykli ludzie ??? ;D
Nie potrafiłam mu wytłumaczyć ::) :P
tiaaa, o nartach to wtedy można było pomarzyć C:-)
-
a Ty przecież ze 20 lat młodsza ???
::) :P
tiaaa, o nartach to wtedy można było pomarzyć C:-)
20....tiaaa...dobrze pomarzyć...
Ale skoro o nartach mowa: NIE JADĘ! Zakomunikowałam małżowi i juniorowi, że mi się nie chce już wokół stoku spacerować i wolę zostać w domu i spędzić ten czas po swojemu. Więc moi jadą, +siostra, + szwagier. A ja zostaję w domu z kotami. I teściową.
-
Ancia...a teściowa nie chciała na narty ???
>:D
-
;D
-
Teściowa z kotami na nartach a Ancia w domu. Relaks totalny (sorry) mam bujną wyobraźnię. ;D
-
Nie, tak dobrze to nie ma :P
-
a Ty przecież ze 20 lat młodsza ???
::) :P
tiaaa, o nartach to wtedy można było pomarzyć C:-)
20....tiaaa...dobrze pomarzyć...
Ale skoro o nartach mowa: NIE JADĘ! Zakomunikowałam małżowi i juniorowi, że mi się nie chce już wokół stoku spacerować i wolę zostać w domu i spędzić ten czas po swojemu. Więc moi jadą, +siostra, + szwagier. A ja zostaję w domu z kotami. I teściową.
dlaczego nie chcesz się uczyc? ja zaczęłam w wieku 39 lat, moja siostra w wieku...50!!:)
zaczęłam bo znudziło nam się ze szwagierką czekanie po kilka godzin na nasze dzieci uczące się narciarstwa. Jeździy na górze na PIlsku a my na dole z piwem albo z winem rozgrzewające się na dole . PO trzech dniach powiedziałyśmy dość , my tez chcemy ! I ja potem zaczęłam jak szalona , każdy weekend na nartach, zakochałam się w tym szaleństwie, teraz już żadna góra mi niestraszna . Sprobuj, to wspaniała zabawa!
-
Amorku, jeździłam. Nawet 4 czy 5 lat temu. Ale niestety wysiadają mi kolana :-( Kilka dni frajdy a potem tygodnie z bólem....
-
Też nie chwyciłam bakcyla nart. Już na myśl wkładania butów, robi mi się niedobrze, a jak już założę i są za luźno zapięte, to noga się w nich rusza, jak za ciasno, boli i drętwieją mi palce stóp. I to jeszcze za tak duże pieniądze mam się męczyć, dawno się poddałam, widać ten sport nie dla mnie.
Jeździłam w butach córki, synowej (mamy taki sam rozmiar) żeby nie było, że tylko w moich jest moi niewygodnie
Oczywiście, że buty nie są z najwyższej półki, takie z Makro za ca. 300-400 zł. Więcej nie wydam, by założyć raz na rok
Na naszym corocznym narciarskim wyjeździe (ca 40-50 osób) są trzy grupy: zjazdowców, biegaczy i spacerowiczów. I wielką frajdą dołączam do tej trzeciej ztx
Ach zapomniałam jeszcze o jednej grupie, która spokojnie czeka w schronisku na wieczorne biesiadowanie i co by nie zabrakło im sił na podnoszenie kufla ;)
W tym roku powtarzamy wyjazd w to samo miejsce (schronisko U Jana w Dolnych Miseczkach Czechy) co w ubiegłym. Kolor na ten wyjazd jeszcze nie został wybrany, ale zawsze jest śledzik (nawet jak go nie ma) dzień kobiet (ten zwykle jest, bo wyjazd z początkiem marca) i tłusty czwartek (nawet jak go nie ma) i pogaduchy, śpiewy i prezentacje z ciekawych wypraw turystycznych. W tym roku będzie już 26 obóz. Ja niestety byłam tylko na kilku
-
no cóż, treninig czyni mistrza :) ale to trzeba chcieć Anciu jakie ja to bole miewałam, szkoda gadać, przetrwać musiałam , ale baaaaaaaaardzo chciałam
Dana ja zaraz po nartach przepływam ze 20 basenow, a wieczorem podnoszę kufel biesiadując :) no mówię przecież- trening czyni mistrza :)
acha a sprzęt mam może nie świetny, ale dobry, pierwsze buty służyły mi 13 lat :) aż się prawie rozeszły , a konkretnie rozjechały :)
-
Od jakiegoś czasu moi faceci korzystają ze sprzętu z wypożyczalni; jest dobry, nowy, należycie konserwowany. Zdecydowanie wydatki na nowe narty i buty wolimy wydać na co innego ;)
Od czasu, gdy kolano sobie zwichnęłam wybieram grupę spacerującą z kijami ;) i z psami :) oraz siedzenie z książką w schronisku przy grzańcu mnx
Patrząc na jeżdżących miewam ochotę przypiąć narty, a nawet wtedy się zrywam i biegnę je przypiąć. Obserwuję wtedy przedziwne zjawisko: natychmiast zaczyna boleć mnie kolano. I tył głowy. Odpinam narty, wracam do grzańca i mówię sobie, że już pojeździłam :-X
-
w młodości xhc ciutke "jeździłam" w okolicach Szczyrku
teraz tez bym baaaaardzo chętnie pozjeżdżała z maleńkich górek
czekam na sprzyjające wiatry (dopływ gotówki, wolny czas, "współnarciarz/rka" )