Radość była jednak przedwczesna. Bo w odpowiedzi usłyszałam że- mam wyczyścic wszystkie pliki cookie, sprawdzić ustawienia zapory, wyłaczyć serwer proxy, ściągnąć przeglądarkę firefox. Noż kurde, na tyle umiem czytać żebym zrobiła te rzeczy zanim do nich napisałam! Kiśor zachwalał mi, że powinnam mieć VPN. To płatna usługa więc uznałam że bez sensu że mam cały rok płacić jak może ze dwa razy w roku się loguję na tym epuapie. Ale znalazłam darmową wersję i stwierdziłam że co mi szkodzi, spróbuję! Ściągnęłam ustrojstwo, zainstalowałam, nie mieli polskich serwerów więc użyłam niemeckigo i tadam! Zalogowałam się na stronę ZUS w trybie piorunującym. Zadałam swoje pytanie i wylogowałam się cała szczęśliwa, że problem rozwiazany. No cóż, blondyny tak mają cdn
Trzeba dokończyć pomału stare wątki... Po wylogoaniu się z epuap wyłączyłam vpn, bo miał ograniczenia ilosci danych. I co się stało? Cholernik zablokował mi cały internet!
Na nic się zdały różne sztuczki, musiałam dziada wywalić. I znowu nie było jak się zalogować na epuapie. Spędziłam dziesiatki godzin w necie i juz prawie porzuciłam nadzieję, szykując się że będę musiała albo na gwał szukać konsula z Meksyku na kostarykańskich wakacjach albo tłumaczyć się na dywaniuku Urzędu Skarbowego podczas wizyty w Polsce czemu nie mogłam złożyć PITu. Aż wreszcie znalazłam! Kochany firefox wprawdzie niezbyt się lubi z moim Windowsem ale za to ma darmową nakładkę VNP, który można włączyć i wyłączać gdy się chce. Trochę się denerwowałam że oferta serwrów była ograniczona, w Europie miałam do wyboru Wielką Brytanię, Holandię i Szwajcarię. Skróbowałam Szwajcarii i bingo! PIT złożony na czas
Więc jak ktoś za granica ma problem z logowaniem się do jakichś polskich czy europejskich stron, polecam VPN na firefoxa. On ma również wersję płatną, no ale mi ona nie jest potrzebna.
Tymczasem zbierałam się do wyjazdu do Polski. Sukhi miał zostać z nami minimum do lipca, w maju miał przyjechac Rammohan, więc uznałam że maj będzie idealnym terminem, gdzie reszta załogi będzie w komplecie i będzie się komu zaopiekować Dhuli i Priti. Sukhi ogromnie lubi zwierzęta, znalazł na pastwisku ptaszka ktory wypadł z gniazda po wichurze i adoptował, nosił ze sobą, miał zapas dżdżownic i cykad koło chałupy, a ptaszysko się darło wniebogłosy jak chciało żrec. Nawet jeden dzień byłam nianią jak Sukhi musiał pojechac do Nikaragui żeby wizę odnowić, myślałam że go udławiłam jak zapadl w sen po zjedzeniu dwóch gigantycznych cykad. Ale okazało się że on tak miał po jedzeniu
Jak podrósł to już go tak nie muliło, a w końcu już całkiem dorósł ale zamiast się ustatkowac i założyć rodzinę to latał za Sukhim (i za mną jesli się pojawiłam w pobliżu) i darł dzioba żeby go nakarmić. I Dhuli też lubiła Sukhiego, więc uznałam że skłąda sie idealnie. Sunia była już wiekowa, ze swoimi dziwnymi przyzwyczajeniami, obawiałam się że Gaur i Shyam nie poświęcą jej tyle czasu ile potrzebuje.
Zaczęłam więc poszukiwania biletu do Polski od wysłania zapytania do pana z biura podróży z którym zawsze współpracowałam. I tak mijały dni i tygodnie, pan mi mówił "zaraz, zaraz", ale żadnej propozycji nie przedstawił. I poczułam się dziwnie, gość mnie olewał czy co? Był już początek kwietnia, święta w drodze, więc napisałam konkretnie żeby albo mi powiedział że nie moze/nie chce mi tego biletu szukać albo... Odpisał. I przysłał mi "propozycje nie do odrzucenia", gdzie najtańszy bilet kosztował 7,5 tys i był z San Jose i przez Stany. Inne opcje były powyżej 8tys. Załamałam się. Oszczędzałam prawie 3 lata, ale taka kwota to był naprawdę kosmos! Podziękowałam panu i odważyłam się zarejetrować w esky. I znalazłam dużo tańsze loty z Liberii! Niestety cebny też nie rozpieszczały, w zwiazku z czym mogłąm pojechać tylko na 3 tygodnie. W międzyczasie Gaur oznajmił nieoczekiwanie, że i on leci w maju na 2 tygodnie do Kanady.
Tymczasem sezon cykadowy trwał, i choć natężenie dźwieków i ilość owadów były mniejsze niz w poprzednuich latach, to wciąż było to dość uciązliwe. Spaliśmy z zatyczkami w uszach i zresztą idąc gdzieś w rejony bardziej cykadowe zatyczki nosiłam także w dzień. cdn