https://www.tygodnikpowszechny.pl/jak-obronic-medycyne-147645Kto jest szczególnie podatny na wiarę w niesprawdzone metody leczenia?
Pewnie tacy, którzy są w konflikcie między pragnieniem a realiami. To nieodłączny element ludzkiej egzystencji. Możemy konfrontować się z uczuciami i lękiem, ale możemy też unikać zetknięcia się z rzeczywistością i uczuciami. Mimo że wiemy, iż takie uniki rodzą cierpienie.
A patrząc z nieco innej strony: może podatni są również ci, którzy się na medycynie tradycyjnej zawiedli?
Możliwe. Czy pan wie, że lekarz w Polsce poświęca 80 proc. czasu pracy na wypełnianie dokumentacji dla NFZ? Trudno się dziwić, że niekiedy nie wystarcza już miejsca na empatyczne traktowanie chorego. A już nie daj Boże, jak w gabinecie pojawią się emocje. „Niech mi tu pani nie płacze” – powiedział lekarz jednej z moich pacjentek. Prawdopodobnie nie dlatego, że był złośliwy, tylko z tego powodu, że sam był na granicy wyczerpania.
Jeśli np. lekarz w Centrum Onkologii na warszawskim Ursynowie musi przyjąć 40 pacjentów dziennie – a to nie są wizyty, podczas których ma wypisać receptę na syrop – to jak on ma funkcjonować zdrowo? Byłam kiedyś świadkiem takiej rozmowy. Młoda lekarka pyta starszą koleżankę: „Co mam zrobić, gdy pacjent zaczyna mi opowiadać rzeczy, które mnie napawają lękiem?”. Starsza lekarka na to: „Nie patrz w oczy, to pacjent szybciej wyjdzie”. To jest opowieść o biedzie obu stron: pacjentów i leczących ich lekarzy. Jeśli jest w niej jakiś „kat”, to jest nim niewydolny system.
Zatem odpowiedź na pana pytanie jest twierdząca: jeśli pacjent ma takie doświadczenie z medycyną, to niebezpieczeństwo, że uwierzy w metody „alternatywne”, jest większe.