Musi minąć. Dzisiaj nawet powiedziałam, wręwyryczałam, że już na żadną chemię nie pojadę. Po prostu mam już dość.
Zastrzyk też zażyty, tablety wzięłam a teraz tylko modlitwa aby mnie zaś nie poniewierało. Muszę sobie ponarzekać na wszystko, na cały świat. Już niedługo i wszystko wróci do normy. Kaszel trochę minął i już mnie tak nie dusi. Jeszcze tylko ten zasrany katar.
Dzisiaj nawet na dworze nie byłm. Brak sił i motywacji. Cały dzień leżałam jak skóra z byka. Nic mi nie smakuje, nie mam w ogóle smaka. Były gołąbki na obiad a smakowały jak trawa....
Wiem, że najgorzej będzie po czwartym i piątym zastrzyku ale będę wcinać więcej tabletek to jakoś przejdę przez to wszystko. Grunt, że nie chudnę. Ba, nawet dwa kilo przytyłam. Chociaż to na plus