Wczoraj zaliczyłam ostatni wlew. Nawet poszło w miarę szybko.
Jak wyszłam z oddziału to powiedziałam, że nie mem zamiaru tu więcej przychodzić
. Nie obejrzałam się tylko naplułam pod drzwiami
.
Jak jechałam do domu to oczywiście zaliczyłam loda, potem zupka pomidorowa z makaronem i ryż z kurczakiem i buraczkami
no i poszłam w kimono. Potem wstałam zaś zjadłam i poszłam spać.
Dzisiaj jest nawet w miarę, trochę jestem otumaniona i oczywiście czerwona jak rak.
Ale najważniejsze, że najgorsze leczenie mam za sobą. Zaraz robię herbatkę i idę na dwórek pooddychać wiejskim powietrzem.