Sasky, brawo. Mam nadzieję, ż e wynik był wporzo.
Kurcze, przewdwczorajsza nocka był najgorsza
.
Spędziłam ją na klęczka. Nawet plecami o podłogę jak kot tarłam. Ryczałam ale dałam radę. Nie umiem jeść pyralginy (jestem po niej naćpana) ale z bólu ją wzięłam i miałam odlot. Udało mi się zdrzemnąć na 2 godzinki. Potem mały się obudził, bo go nogi bolały (ma to po mnie na zmianę pogody łydki rwą) i razem ryczęliśmy. Aż zasnęliśmy już ze zmęczenia.
Rano było już lepiej, kurcze wkurzyłam się i zadzwoniłam do lekarza czy to tak ma wyglądać. On odpowiedział, że jasne ma rąbać jak cholera
.
Dzisiaj już prawie ok, od czasu do czasu łupnie w krzyżu ale nie aż tak. Przeżyłam te najgorsze trzy dni i trzy noce. Czekam na następny strzał. Włosy jeszcze są, może nie wylecą, a jak wylecą to wcale mi żal ich nie będzie