Byłam dziś u lekarza (chirurg) ze swoimi
bolącymi dużymi paluchami u stóp.
Już po pierwszej chemioterapii (2 lata temu) paznokcie znacznie opóźniały swoje rośnięcie.
Rok temu zaczął mi przeszkadzać ból dający się czasem we znaki.
Podolog dała mi na to krople na wrastające paznokcie i instrukcję obsługi: kawałeczki zrolowanej watki (mini tamponiki) wkładać pod paznokieć i nasączać to kroplami - wtedy krople nie spływają i dają wtedy lepszy/trwalszy efekt.
Będąc w ubiegłym roku w sanatorium w górach nosiłam na dużych palcach stóp specjalne żelowe nakładki - i było super!
Potem było lipcowe wejście na Pilsko (bez nakładek, bez górskich butów) i ... skutki widoczne do dziś (powolne odrastanie zdrowych paznokci).
Podczas obecnej chemioterapii, której jednym ze skutków ubocznych jest zespół ręka-stopa, bolesność wrastających powoli paznokci znów dała się we znaki.
Wyczytałam w necie o sposobie na tą dolegliwość, zwanym "Kostką Arkady".
Dziś byłam u chirurga i ten potwierdził, że "z Pani przeszłością"
proponowałby zamiast chirurgicznego cięcia - właśnie metodę KA.
Napiszę, co będzie dalej - może komuś się przyda
P.s.
Tu kilka szczegółów o metodzie cięcia i metodzie kostki.