No to jestem już w domu. Po chemii, jeszcze w CO, zjadłam naleśnika z twarogiem, nie była to "poezja" jak na Centralnym, są takie co wiedzą o co chodzi, ale zawsze coś. Już bliżej domu zrobiłam zakupy w Kuflandzie, warzywka, owoce i mięsko na rosół. Trza się odżywiać, aby się terminy w terminach zmieściły. Jest ok, mam apetyt ale ostrożnie jem.
A sierść to ja kiedy zacznę gubić, jak to u was było?