Dziś po raz pierwszy nawiedziłam ortopedę. Sztywność karku, ból stóp, szczególnie okolice dużego palca, sztywność palców stopy, na tyle dokuczliwe, ze nieraz w nocy smarowałam stopę ketonalem. Wcześniej byłam z tym u chirurga (tak radził rodzinny). Ten tylko jakieś leki, w tym olfen i nic więcej.
Ortopeda potraktował mnie serio. Wspólnie z nim obejrzałam sobie moje zdjęcie z górnej części kręgosłupa. Prosty jak struna. A ma być zgięty. Zalecił 10 zabiegów na NFZ (zapiszę się i poczekam) ale też raz na tydzień regularnie dwa zabiegi manualne u rehabilitanta mam sobie zapodać. Sprawdzę, czy działa.
A na stópki mam prześwietlenie za miesiąc do niego (najszybszy możliwy termin). Też coś tam jest zwyrodnione i szpilkach to mogę zapomnieć. Od dawna, gdy już je zakładałam (oczywiście takie tylko do 6 cm) to zaciskałam zęby z bólu. Cóż z sandałkami i adidasami muszę się zaprzyjaźnić na dobre.
A tak w ogóle to sobie pogadaliśmy, pytał, czy jeszcze pracuje, na czym praca polega. Utwierdziła mnie w przekonaniu, by pracować jak najdłużej, bo potem to się naprawdę zaczyna stale chorować