Byłam na 11-stu min. I właśnie ten czarny piksel mi po tym filmie pozostał...Nie wiem , czy umiem to opisać, bo to dotyczy jakiegoś uderzenia w emocje. Z bliska katastrofa, tragedia, "gęstość", a im dalej ...tym mniej , tym mniej ważne. Dla innych , dla świata...kurna nic! Skolimowski stracił niedawno dorosłego syna...może to symboliczny obraz tego, czym dla niego był ten rozpieprzający cios w serce? A czym dla świata? Ale jest w tej scenie jakieś... niesamowite uogólnienie kruchości tego, no..."wszystkiego".
I też pozostałam z jakimś niedosytem.
Teraz lećcie na Kulturę jest zajebisty dokument o muzyce lat 80-tych. Naszej, rodzimej.