W tym filmie jest opisanych kilka ludzkich historii, dziejących się jednego dnia.
Wszystkie scala jedno miejsce w Warszawie.
Umówmy się, że jedna historia jest zabawna (nie będę opowiadać, dopóki nie pójdziecie). Nooo, może dwie.
Pozostałe to historie smutne, trudne.
Jest kilka mocnych uderzeń.
I napradę nie potrafię zrozumieć, jak można się śmiać, gdy jeden z bohaterów opowiada swoją historię po powrocie z wojny.
Teraz czekam na Pokot.
Aa, na koniec filmu Kortez śpiewa Niby nic. To mogę zdradzić.
A w środku Organek w jednym kawałku.