Może Sasky ma na myśli sceną, jak bohaterka, pisząca artkuł, chce się zachować, jak przepytywane przez nią dziewczyny, korzystające ze sponsoringu. Mąż pyta, co ona robi, a odpowiedź jest: robię to dla nas.
I kupa nic z tego nie wyszło.
Mnie film przejął, taki o tym co siedzi w nas i w facetach zresztą też.
Scena przy stole wymowna.
Mnie się takie filmy podobają, gdzie nie ma wartkiej akcji, a jest refleksja.