Mnie piszę, to fakt. Ale dni jakies takie zalatane. Małż student weekendowy... mało casu kruca bomba, mało casu. A że ja chadzam spać z przysłowiowymi kurami, więc...;-)
Ale czytam. I myślę o Was <3
I jakoś tak zagęściła się atmosfera chorobowa wśród znajomych i rodziny... Ciotka od wczoraj na kieleckiej chemioterapii (oddziale znaczy): diagnozują. Ma gorączke i dostała antybiotyki.
Jej córka wczoraj dowiedziała się, że ma wadę nerki, która wymaga także zabiegu chirurgicznego. .... Echhh jakoś tak pagórkowato się zrobiło.
No i mam ból... okropny... Nie mogę się zdecydować, które kartki bożonarodzeniowe produkować w tym roku. A tu już 1 grudnia mija :-(