Stanęłam dzisiaj przed szanowną 1.osobową komisją.
W samym MOPRZE na szczęście bez tłoku (byłam druga w kolejce). Pani asystentka społeczna kwestionariusz wypełniła szybko i bez problemu. Zaskakująco duża empatia i zrozumienie tematu. Ale w rozmowie wyszło - pani 25 po raku piersi.
Za to pani dr.... no myślałam, że przeniosło mnie do lat 80.tych. Utleniony blond, kok a'a kuper koczkodana, atłasowa bluzka z tłoczonym wzorkiem, garsonka, kreska na górne powiece, że mnie by na tydzień tej kredki wystarczyło. Zadziorno-tępe spojrzenie. Prawie się wystrachałam.
No, ale dzisiaj miałam swoją premierę: "pani się rozbierze, to se panią opiszę". No to się rozebrałam. Pani pisała.
A później usłyszałam: "A teraz chciałabym zobaczyć spodnie". No i wówczas zbaraniałam. Bo stałam goła od pasa w górę i spodnie było dobrze widać. No, ale pomyślałam, że może chodzi o to bym je ściągnęła, więc nieśmiało to zrobiłam, wciągnęłam brzuch. Pani zerknęła i powiedziała: "To wszystko. Do widzenia".
Całość wizyty - 22 minuty. O 15 więcej niż przed rokiem.
9 sierpnia odbiór decyzji.