Jak moja ciocia odmówiła chemii po ktoreś tam wznowie miejscowej, to jej zrobili jakąś specjalną radioterapię. Nazwali to "elektrodami", nazwy fachowej nie pamietam, bo najpierw myslałam, że to właśnie ta elektrochemia, ale to bylo cos innego. Ale jak go zwal, tak zwał, od tamtej pory w bezpiersi amazońskiej ciocia ma błogi spokój. Pomęcz doktorów, niech nie idą na łatwiznę!
Olejek frankinsence ma wlasciwości przecinowotworowe, mozna nim smarowac skórę. Były też jakies badania kliniczne z zastosowaniem kremu, który normalnie stosuje sie przy raku skóry. Nie wiem jednak jaki był wynik tych badań.