Zamek czytam. Powolutku czytam. Bo emocji tyle, że musze przerwy robić.
Wspomnienia z dzieciństwa opisane prostym językiem, takim niemalże jakby dziecko opowiadało; trafia w serce; budzi ogromne współczucie.
Ale zaskakuje mnie jedno - zaniedbania opisane z pozycji dziecka, dla nas niemalże na granicy przeżycia, a czasami i grożące śmiercią, w których brak jest absolutnie złości ze strony dziecka na rodziców. Ale też, pomiędzy literkami, widać miłość tych rodziców, szczególnie ojca, do dzieci. Tyle dobra potrafił mi przekazać, że wręcz budzi to tęsknotę. Choć nie jest to miłość wprost, nie jest oczywista.
Jestem nawet nie w połowie, więc smakuję dalej.