ja tak miałam, operacja (mastektomia)ok. 9-ta rano, reoperacja ok 13-ta. dwie full narkozy, dwa razy podpisywana zgoda, ten drugi raz to podpisywałam nie będąc jeszcze całkiem trzeźwa po pierwszej narkozie. Z sali operacyjnej wywieźli mnie ostanią późnym wieczorem, bo obserwowali,, tankowali nie wiem co....to było dawno.Cztery lata wcześniej miałam podobną sytuację, tyle, że gorszą, bo wykrwawiałam się do środka jamy brzusznej od wczesnego rana do 3-ciej nad ranem, nie było już pulsu, cisnienie nie do zmierzenia i tylko krzyki pamietam - k--wa ona umiera!!! i przeraźliwe zimno, przeraźliwe... wzywali ordynatora, ale nie czekając już mnie pruli i odsysali krew, która zalała wszystkie wnetrzności z płucami włącznie. Potrzebowali 4 worki krwi, mieli dwa, ponoć motocyklem "na ratunek" przywieźli kolejne z katowic w trakcie operacji. brrrrr..... Potem byłam jak ta gwiazda na oddziale... wiedzieli, że coś spieprzyli, ale nie przyznali się co. Drenu nie miałam
. Odwołali wszystkie operacje zaplanowane na dzień po mojej historii.
tak więc dwa razy przeszłam reoperacje w jednej dobie.