Swoją drogą - jestem po dziwnym i raczej trudnym doświadczeniu. NIe ma wątku odpowiedniego (chyba nie ma), więc tu się wypiszę.
Po raz pierwszy odkąd nie jem żadnych produktów mięsnych byłam wczoraj na dużym przyjęciu; takim: ą_ę_przez_pardą
....
nie jem mięsa od 20 lat i owszem kiedyś to był większy problem, ale nie bardzo rozumiem teraz - w dobie mody na fit-humusy, selery naciowe, chie i inne cuda niewidy, żeby przyjecie ze samym mięsem ? nawet ludzie jedzący mięso zwykle nie chcą cały wieczór wcinać wyłącznie mięsa

myślałam, że mentalność trochę się zmieniła, mnie już rzadko ktoś komentuje, poucza czy oskarża o bycie sekciarzem
(oczywiście zawsze znajdzie się jakiś martwiący o moje niedobory, np taki co rybę jada raz na parę miesięcy, ale martwi się o MOJE niedobory omega-3

)
A może to sam organizm z grupą krwi 0 się upomina o właściwe żywienie.
ja mam też grupę krwi 0 i niczego się nie dopomina
dieta wg grupy krwi jest tak sensowna jak dieta wg koloru włosów albo koloru oczu

kawę lubię czarną i gorącą, a lodów w zasadzie nie lubię, ale to połączenie mnie zainteresowało, cheba se spróbuję, tylko nie wiem czy mój blender podoła zmrożonemu banananowi
