Piękne i prawdziwe...
Brakuje mi na naszych forach amazońskich takiego wątku, gdzie bez stresu moznaby porozmawiac o umieraniu, zarowno od tej strony fizjologicznej jak i psychologicznej. Tylko Dum spiro spero ma taki dział, ale nigdy mi się nie udało tam zarejestrować to po pierwsze, a po drugie, oni skupili sie wyłącznie na objawach agonii, pietnując wszystko co subiektywne i emocjonalne.
Przed śmiercią cioci przez kilka tygodni oglądałam filmy wideo na youtube gdzie pielęgniarka hospicyjna opowiadając historię róznych osob, tłumaczyla jednocześnie jakie mogą być objawy świadczące o bliskim końcu i cco robić lub czego nie robić przy osobie umierajacej.
Skonfrotnowanie tego z konkretna osobą mojej cioci uswiadomiło mi jak bardzo takie "głupie" drobiazgi mogą być ważne, gdy człowiek juz leży nie mogąc powiedzieć nai słowa, ale słysząc co się dookoła dzieje, bez możliwości jakiejkolwiek reakcji. Gdy nieznajomośc fizjologii umierania przez rodzinę zderza się z rutyną personelu medycznego... To była traumatyczna część mojego doświadczenia z umierania cioci. Zamarzyło mi sie, że jak kiedys sama będe umierać to gdzieś tam w Madhuvan poproszę, żeby wokół mnie spryskano ziemię Baygonem, żeby nie dorwały mnie mrówy i żeby zostawiono mnie w spokoju, aż odejdę