chyba mi się udzielił ten entuzjazm:(
ja zawsze starałam się o radosne święta, żeby było tak fajnie, wesoło rodzinnie
a kurde mać w jakimś maraźmie tkwię od długiego czasu i wyleźć nijak nie mogę
najpierw czekałam aż wszystkie badania pstryknę i będę się radować ze szczęśliwego zakończenia 10 lat po wznowie. Wszystko ok, a ja jakbym w bagnie tkwiła. NO tak przypomniało mi się , ze jeszcze przed świętami czeka mnie odbior wynikow z badania genu czyli znowu odsiadka w Gliwicach? czyżby to to mnie tak dręczyło? czas se w cztery litery kopnąć, bo tradycyjnie od Mikołaja cos mi już w domu świeci ( a jednak zrobiłam ten wysiłek ), bo tak zaraz lepiej, milej, cholewcia ..."mimo tego, że..."
ale to chyba nie ten wątek
chociaż... no taki mój nastroj na święta... a pierogi chyba kupię..
nastroju, radości, śmiechu, miłości mi trzeba ... kule na mole chyba w te odrobinę śniegu się rzucę i wytarzam