Ja bym mogła nie tyle być wege, co nie jeść mięsa. Rybki plus warzywka, czemu nie. Tylko rodzinka nie bardzo - chłop kocha mięcho, a młody musi je jeść, ze względu na problemy z żelazem.
swoim facetom przygotowuję mięso
a niech se sami robią jak jeść chcą
no dobra, synek renifera może jeszcze trochę za mały
mój chop se je mięso i ja się do tego nie wtrącam, choć czasem mu mówię, że śmierdzi, albo prawie wymiotuję do gara jak se flaki podgrzewa
nie jestem fanatyczną wege (w zasadzie to nie jestem wege, bo kapsułki omega-3 niewege łykam), ale kurna - flaki? serio? jak to wogle można przełknąć jak śmierdzi gorzej niż gówno
całe naszczęście, że świeżych ryb nie lubi, bo byśmy osobne lodówki chyba musieli ze zainstalować
jest jeden tylko mięsojad w domu, któremu czasem przygotuję mięsne jedzenie - i jest to piesa