Ja sobie sama robiłam zastrzyki po przeszkoleniu przez pielęgniarkę.. No...Marek mi potem pomagał. Igła cieniutka, jak włos, unosi się sadło na brzuchu i ciach. Prostrze, niż się wydaje. Wolałam tak, niż tracić dzień na dojazdy, grzeczne czekanie pod gabinetem. Z wygody to było.