Pięknie, uwielbiam opowieści osób, które zwiedzają same, a nie pod sznurek przewodnika
Golusieńko mi nie przeszkadza, nawet powiem więcej, jakikolwiek ciuch (choćby stringi) spsuły by mi pobyt w tych basenach
Onsenami już mnie zachęciłaś do podróży. Dodałabym do tych atrakcji, jeszcze masaż i mycie ostre gąbką przez obsługującą panią, jakie miałam w arabskim przybytku (zapomniałem nazwy, ale wiecie gdzie chodziły sułtanki) w Dusseldorfie.
Co do Hiroszimy, niech uderzają w dzwon i przypominają światu na każdym kroku, czym grozi użycie bomby
A wracając do historii, jak długo trwałaby jeszcze wojna, gdyby nie te bomby
Nauczka dla wszystkich
Agawo opowiadaj dalej, znajomi moi byli, ale inna ich opowieść
Teraz syn koleżanki jest w Japoni na miesiąc. Mieszka u rodziny, która w roku ma co najmniej 8 razy na rok kogoś z różnych stron świata. Polak jest pierwszy raz. Cel to poznanie się wzajemne. Ta rodzina pyta o wszystko, nawet o takie drobiazgi jak: od której u nas można coś wypić i co? O potrawy, zwyczaje, rzeczy które nam się wydają nie warte uwagi, a oni są ciekawi. Zadaniem tego młodzieńca jest nakręcić film o Japonii oczami cudzoziemca, młodego człowieka, nie podróżnika. Marcin, bo tak ma na imię, zasłynął w internecie swoimi filmikami i ktoś mu to zaproponował. Cały wyjazd sfinalizowali. Także on jest tam za friko. Odpuścił zajęcia na studiach. Ale studia to nie wyścigi. Taki wyjazd, oprócz szlifowania angielskiego, da mu więcej niż miesiąc na uczelni