Różności > Zainteresowania

świat bez śmieci

(1/3) > >>

Amor:
przeczytajcie, zainspirowała mnie ta pani, może nie da się wprowadzić od razu wszystkiego w życie, ale może cokolwiek 
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,18284522,Swiat_bez_smieci__Poznajcie_filozofie_zerowaste_i.html

hamak:
Niektóre pomysły fajne, ale z większością negatywnych komentarzy pod artykułem też się zgadzam.
Ja też nie produkuję wiele śmieci, plastików czy szkła na pewno mniej niż sąsiedzi (widzę, jak jadę do pracy w dniu zbierania worków). To (i segregacja do recyklingu) jest, niestety, dużo łatwiejsze jak się nie mieszka w bloku tylko ma swój dom.
I oczywiście, że korzystam z lumpeksów  :P, ale z ręczników papierowych korzystam również i wyrzucam je na kompostownik - bo mam.
Na zakupy też chodzę z własną torbą, a kiedyś, kiedyś... (kto pamięta takie coś?) mama wysyłała mnie po mleko z bańką do sklepu, gdzie sprzedawczyni taką wielką (większą lub mniejszą) chochlą odmierzała z beczki i wlewała mi litr albo pół :)
Ale żeby tylko słoik śmieci rocznie? Co to, to nie ;)

agawa:
ekologia kontra brak czasu...

Tak, mam swoje torby na zakupy.
Tak, mam kompostownik.
Tak, kupuję niewiele ubrań; oddaję niepotrzebne, kupuję czasami w lumpeksach, a niektóre przerabiam na szmatki lub odkładam z nadzieją, że kiedyś będą miała czas, aby z nich uszyć kapę/narzutę/paczłork.
Tak, zdarza mi się, że kupuję sypkie produkty w sklepie, gdzie nasypują/nalewają (miodek) je do moich pojemników.
Tak, nie kupuję (zazwyczaj) wody w plastiku (tym bardziej innych napojów - bo nie używam).
Tak, kartony i papier spalam w kominku lub w palenisku zewnętrznym.

Ale -
używam kosmetyków w opakowaniach
nie wspominając o środkach czystości
korzystam z ręczników papierowych
kupuję paczkowane sery, mleko, wędliny; a i ryby zapakowane w foliowe torby

Nie, nie produkuję słoika śmieci rocznie, a wielką torbę co 2 tygodnie. Nie wiem, skąd tego tyle się bierze  :o

aquila:
idea szczytna, ale:
lumpeksy w Warszawie są tak drogie, że często taniej jest kupić nowe rzeczy w internetach; w lumpach kupuję tylko rzeczy lekkie, albo jak się trafi jakaś perełka typu szalik kaszmir-jedwab za 5 zł; ciężki swetr, jak waży pół kilo, to wychodzi 30-40 zł, jeśli jest z akrylu, to wolę nowy z sieciówki za tę samą cenę; no chyba że jest z wełny... ale w lumpach, nawet tych lepszych i tak królują zazwyczaj akryle i poliestry z angielskich sieciówek;

ręcznik papierowy jest bardziej eko niż pranie ścierek (woda+detergenty, sory, ale brudna ściera w orzechach piorących się nie wypierze)

opakowania plastikowe... no jeść coś muszę, sery na wagę w marketach często są "zinwentaryzowane", jogurtu sama nie zrobię, bo nie umiem, a warzywa kupuję prawie wyłącznie mrożone, bo nie mam czasu/siły/chęci na mycie, obieranie, krojenie; nie jestem w stanie tego zmienić póki nie przejdę na emeryturę ;)
ograniczyłam kupowanie wody, na rzecz kranówy, ale niestety muszynianka z kranu lecieć nie chce

za to mam super eko kanapę, powinna być wymieniona jakieś 5 lat temu, ale czekamy aż się rozpadnie totalnie

btw -- ostatnio czytałam, też na jakiejś wyborczej, że ręczniki należy wyrzucać po roku, a zmieniać co 2-3 dni, to jest dopiero marnotrawstwo..

agawa:

--- Cytat: aquila w Września 17, 2017, 10:41:57 am --- ręczniki należy wyrzucać po roku,

--- Koniec cytatu ---

zostałabym bez  :o

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej