Niezmiennie polecam sok z selera, jabłka, marchewki i buraka. Przez całą chemię, z wyjątkiem dnia chemii, piłam raz dziennie szklankę i uważam, że mnie trzymał. Na chemię jeździłam autobusem, 100 km w jedną stronę, w najgorszych miesiącach, październik, listopad, grudzień. Zdarzało się, że autobus nie był ogrzewany, szczęście, że szyby kierowcy w nim całkiem nie zamarzały, bo penie bym nie dojechała. Przeżyłam to bez przeziębienia i z dobrymi wynikami.