Nie mogę znaleźć po polsku, a szkoda, bo badania wyglądają mega ciekawie. Coś w stylu, że rak wibruje określoną częstotliwością i można go wibracją załatwić. Biorąc pod uwagę, że terapię przeprowadzano na "przypadkach beznadziejnych", osiągnięcie remisji trwających wiele miesięcy lub wieloletniej stabilizacji u części pacjentów wydaje się dużym sukcesem. I jeszcze do tego niemal zero skutków ubocznych. Jeśli dobrze rozumiem hipertermia należy do tej kategorii leczenia, ale w opisie jest, że efekt leczniczy występuje również w przypadku częstotliwości nie podgrzewających tkanek. Trochę mi się zbiera na sjestowa drzemke i nie myślę już logicznie. Może ktoś z lepiej działającym mózgiem coś więcej z tego wyczyta
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3845545/